~25~ Kogo wy niby mogłyście pobić?

497 12 2
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

(Perspektywa Rose)

Szukając w tłumie moich znajomych czułam się jak jakaś księżniczka wszyscy się na mnie patrzyli tym razem jednak mi to nie przeszkadzało, specjalnie się dzisiaj wypindrzyłam. Szczerze mówiąc od naprawdę dawna nie ubierałam się w ten sposób, ostatni raz miałam na sobie tą spódniczkę na rozpoczęciu roku jeszcze w Victoryville. Nie do końca wiem co we mnie wstąpiło ale wiem że niczego nie żałuje bo właśnie tego oczekiwałam, mimo iż nie nie pragnę aż tak atencji to naprawdę schlebia mi to że ludzie na mnie patrzą. Szkoda tylko że wśród wzroku nastolatków jest też pełno obleśnych starych typów którzy rozbierają mnie wzrokiem.

W końcu zobaczyłam upragnioną czarną czuprynę, oczywiście czarne włosy są popularne ale dzięki temu że ich właścicielka była dosyć niska to łatwiej było mi ją znaleźć. Oczywiście jej się do tego nie przyznam bo zawsze się wkurza na swój wzrost. Od razu do niej podbiegłam przytulając ją od tyłu i kładąc brodę na głowie Mayi na co wystraszona aż podskoczyła.

-Jezu weź nie strasz kobieto. -odsunęła się kawałek i mówiła szybko oddychając.

-Spokojnie, spokojnie to tylko ja. -Śmiałam się przyciągając dziewczynę do uścisku.

-Jezu to było świetne Rosie! -zaczęła się ekscytować.

-O to chodziło! Rozjebałam go po całości! ZNOWU! -zaczęłam się śmiać z przyjaciółką.

-Dokładnie ale Ian mówił ze znowu chciał ci coś zrobić. -trochę posmutniała i spoważniała.

-No wiem ale przez to wzięłam ze sobą Juliusa. Dobrze wiem że te chuj jest niebezpieczny nie martw się. -jeszcze mocniej przycisnęłam dziewczynę do swojego ciała.

-Ro... -zaczęła ale szybko jej przerwałam.

-Pamiętaj że tutaj nazywają mnie Mill. -szepnęłam jej na ucho.

-Mill uważaj na siebie proszę i nie prowokuj go on naprawdę jest niebezpieczny.

-Jasne Maya nie masz się co martwić. -szeptałyśmy między sobą nadal schowane w naszych objęciach.

-Pamiętaj że zawsze możesz na nas liczyć na mnie i na Iana. Ja wiem że on czasami jest nieznośny nawet bardzo ale zawsze ci pomoże i dam sobie za to rękę uciąć. -jej ciepły oddech muskał moją szyje i ramię w którą stając na palcach właśnie się wtuliła,

-Wiem to kochana i w to nigdy nie zwątpiłam. -przycisnęłam ją jeszcze bardziej do siebie.

Zapewne stałybyśmy tak jeszcze dużo dłużej jednak przerwał nam Julius.

-Wszyscy dotarli, proszą o podejście do sędziów. -stwierdził podchodząc.

-Ta jasne, już idę. Maya widzimy się jeszcze dzisiaj?

-Oczywiście że tak, trzeba to opić. -zaśmiała się czarnowłosa.

-Okej to spotykamy się tam gdzie zawsze tak?

-Ta zaraz po wynikach pojedziemy będziesz przed dwudziestą trzecią?

-Tja ale niestety z niańką. -wymownie spojrzałam na Juliusa. -I nie wiem czy Kalijusz też nie podjedzie. -dodałam.

Maya tylko zaśmiała się na moje stwierdzenie, posłałam jej buziaka w powietrzu na co dziewczyna mi odpowiedziała. Po chwili odwracając się do tyłu nie byłam już w stanie zobaczyć przyjaciółki ponieważ znikałam ciągnięta przez Juliusa w głąb tłumu.

Zaledwie kilka minut później znaleźliśmy się już przy stoliku sędziowskim, szczerze powiem niezbyt interesowało mnie co mówią tak naprawdę byłam tam tylko by potwierdzić że Julius aktualnie jest moim prowadzącym. Ogólnie to siedziałam tam niby przysłuchując się temu co mówią ale moje myśli już dawno były na parkingu przy starym magazynie gdzie już za kilkanaście minut miałam spotkać się z rodzeństwem Withmore, Kalim oraz znajomymi chłopaków.

Nawet krok może wywołać lawinę. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz