~60~ My razem byliśmy tak idealni w tym nieidealnym społeczeństwie...

247 16 29
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

(Perspektywa Rosie)

/Samochód Cartera, 14/

Siedziałam w samochodzie z tyłu razem z Ianem, opierając się o jego ramię i cicho nucąc piosenki które puszczała Maya. Może i nie był to w stu procentach mój klimat ale lepsze to niż radio.

Cieszyłam się jak dzieciak bo nadal udzielał mi się dobry humor z rana kiedy to pierwszy raz od tak dawna miałam sen, zwykły dobry sen. Chociaż w sumie dlaczego miałabym się nie cieszyć?

Jechałam jednym samochodem z moimi przyjaciółmi w zajebistej atmosferze nie musząc myśleć o żadnym z moich problemów bo obiecałam sama sobie że będę robić wszystko by się nie zadręczać. 

Puki mam jeszcze chociaż trochę czasu będę żyć chwilą.

Nawet się nie zorientowałam a już w moich dłoniach była ręka Iana, nie mam pojęcia czemu ale ostatnio mój nawyk ciągłego bawienia się i miętolenia palców przybrał na silę i prócz swoich dłoni męczyłam też te chłopaka.

Jemu jednak chyba ten fakt nie przeszkadzał więc nie było tak najgorzej.

Mimo iż miałam dzisiaj świetny humor i od samego rana prawie nie przestawałam się uśmiechać był jeden problem. Straszliwie bolała mnie głowa, tabletki nie działały a ja przez to byłam trochę ospała. Z doświadczenia wiem również że jak mam takie dolegliwości to bardzo łatwo mnie wyprowadzić z równowagi lub doprowadzić do różnego rodzaju wybuchów.

Julius zawsze śmiał się że moja migrena jest jak rosyjska ruletka, raz jestem kochanym potulnym króliczkiem, raz rozwścieczonym groźnym smokiem a czasami nawet smutnym depresyjnym osiołkiem kłapouchym. 

Tak dwudziestosześcioletni typ potrafił mi wyjechać z porównaniem do Kubusia Puchatka. Za to właśnie kochałam naszą relacje, była zupełnie luźna i bezproblemowa. Zawsze byliśmy dla siebie, będąc gotowym w każdej chwili poprawić humor, wstawić się za drugą osobą czy wspólnie zapijać smutki.

Wiem ze to zdecydowanie nie brzmi jak opis relacji między czternastolatką a dziesięć lat starszym typkiem ale ja nigdy nie byłam normalna i Julius też. Oboje byliśmy dziwni i nienormalni na swój sposób i właśnie dzięki temu potrafiliśmy się dogadać.

A przynajmniej właśnie tak myślałam do czasu gdy wszystko co było okazało się fikcją. Dwa lata mojego życia dołączyły do nieszczęsnego Kubusia Puchatka i otrzymały status bajeczki wyssanej z palca.

Szczerze mówiąc nawet nie wiem kiedy i w jaki sposób ale zasnęłam...

Obudził mnie dopiero Ian który delikatnie gładząc moje włosy szeptał że właśnie dojechaliśmy.

Kilka dłuższych sekund zajęło mi ogarnięcie że po pierwsze jesteśmy na miejscu i po drugie a zarazem o wiele straszniejsze ja właśnie spałam z głową na jego kolanach. Niby nic ale...

JA CHOLERA SPAŁAM Z GŁOWĄ NA KOLANACH MOJEGO PRZYJACIELA BĘDĄC W AUCIE Z JEGO SIOSTRĄ I MOIM DRUGIM PRZYJACIELEM!

Oczywiście od razu przyjęłam obojętną minę udając że wcale nie ruszyła mnie sytuacja w której właśnie się znalazłam przez swoją skrajną głupotę. Wysiadłam z samochodu korzystając z niewielkiej pomocy Iana i razem ruszyliśmy w nieznaną mi stronę.

Ian zostawił nas nas na zewnątrz mówiąc że zaraz wyjdzie razem z właścicielem warsztatu, szkoda że nie wiedział iż robiąc to dosłownie wrzucił mnie wprost w paszczę lwa.

Ponieważ Carter przybliżył się do mnie i opierając plecy o ścianę przy której stałam zarzucił swoje ramię na moje barki.

-Więc... -zaczął a ja jestem pewna ze właśnie szczerzy się jak mysz do sera. -Chcę wiedzieć wszystko, od a do z całą historię. -dodał pewniej. -A no i wszystkie pikantne szczegóły.

Nawet krok może wywołać lawinę. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz