Witam, znowu na początku krótka notatka ale chciałabym zapytać jakie wątki historii najbardziej was interesują? O kim chcielibyście się czegoś dowiedzieć lub jaką tajemnice powinnam rozwiązać? A może jest jakaś konkretna rzecz którą chcecie zobaczyć? Piszcie proszę wszystko a postaram się by historia rozwijała się również tak jak wy tego chcecie. (Oczywiście wszystko zgodnie z fabułą)
Dzięki wielkie i zapraszam do czytania!
Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Iana)
/Niedzielny poranek/
Pomimo że wczoraj dosyć długo myślałem nad tym jak naprawić sytuacje w jakiej znaleźliśmy się my i przede wszystkim Rose to wstałem dosyć wcześnie. Bo już około dziewiątej rano podnosiłem się z łóżka. Akurat niedziela jest jednym z niewielu dni kiedy pozwalam sobie pospać, od małego uczono mnie że nie powinienem marnować zbyt wiele czasu na sen bo jak to przysłowie mówi ''zło nigdy nie śpi'' ale właśnie ostatni dzień tygodnia stał się moim własnym odstępstwem od zasady.
Wracając wstałem z łóżka i od razu pokierowałem się pod prysznic, który jak co rano pozwolił mi na odświeżenie. Stojąc przed zaparowanym lustrem i goląc się myślałem nad tym co ciekawego powie mi Klaudia. Kilka minut później wraz z orzeźwiającym ostrym zapachem moich kosmetyków opuściłem łazienkę.
Szybko zgarnąłem telefon i w drodze do kuchni sprawdziłem wiadomości, niestety mój zapał lekko zgasł kiedy nie zobaczyłem żadnej z oczekiwanych przeze mnie wiadomości. Widniała jedynie ta od Juli odnośnie ich dzisiejszej wizyty w Irvine.
Jest jeszcze wcześnie wiec Rose mogła nie wstać. W kuchni nie zastałem również mojej siostry więc po zalaniu kawy wodą zostawiłem napój do zaparzenia i ruszyłem obudzić śpiocha. Stojąc pod drzwiami sypialni chwilę nasłuchiwałem w nadziei że usłyszę krzątającą się po pokoju siostrę jednak nic takiego nie nastąpiło. Zapukałem wiec kilkukrotnie w pokrywę a kiedy po drugiej stronię usłyszałem przeciągły jęk niezadowolenia otworzyłem drzwi.
-Wstawaj młoda. -rzuciłem siadając na brzegu łóżka.
Na moją twarz mimowolnie wpłynął uśmiech bo czarnowłosa wyglądała naprawdę komicznie. Jej włosy wyglądały jak jeden wielki kołtun oczy miała podkrążone lekko załzawione i ze śpiochami w kącikach. Patrzyła na mnie zdezorientowanym wzrokiem jednak dało się w nim też zobaczyć żądze mordu.
Jednym słowem typowy widok jaki zastaje osoba która budzi Mayę z rana.
-Wstawaj śpiochu, musimy jechać do Rosie i spotkać się z Julią. -mruknąłem tarmosząc jej włosy.
Strasznie tego nie lubiła więc niemal od razu rzuciła się na mnie z tymi swoimi małymi piąstkami. W sumie to się jej nie dziwie sam mam przydługie włosy i strasznie wkurza mnie kiedy się plątają wiec co dopiero ma ona posiadając je w długości prawie do pasa.
Dokładnie w momencie kiedy jej kolejny niezgrabnie wymierzony cios miał zostać przeze mnie zatrzymany w locie jej brwi zmarszczyły się w niezrozumieniu i prawie spotkały na jej czole.
-Zaraz, zaraz kto to jest Julia? -spytała z nadal uniesioną pięścią.
No tak sam poznałem ją wczoraj a Mayi nie zdążyłem jej jeszcze nawet opowiedzieć co działo się podczas mojej wizyty w Victoryville.
-Przyjaciółka Rose od której odebrałem ją wczoraj pół żywą. Przyjedzie dzisiaj do Irvine oddać audi. -wyjaśniłem pokrótce.
Dziewczyna pokiwała głową jakby wszystko sobie w niej układała, cofnęła swoją piąstkę po czym na chwilę wlepiła wzrok w swoją pościel. W pewnym momencie szybko wciągnęła powietrze i wróciła spojrzeniem na moją twarz. Jej oczy wyrażały coś na wzór zaskoczenia, niezrozumienia i nutki smutku.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomanceDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...