Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
/Irvine, posiadłość Withmorów, niedziela 15:45/
(Perspektywa Lito)
-Nie podoba mi się to co dzieje się z dziewczyną. Przestała nam ufać i boję się że właśnie to narazi ją na niebezpieczeństwo, za naszymi plecami spotkała się z mężczyzną którego wynajął Julius by ją porwać.
Zatroskany Dante ścisnął w palcach nasadę nosa. Przejmował się kimś więcej niż sobą a to nie było w stylu żadnego z powszechnie znanych mafiosów.
I chyba właśnie dlatego Casandra wybrała go ponad dwadzieścia lat temu, bo nie był jak ludzie z tego świata. Chociaż co jej po tym że wybrała dobrego człowieka skoro mimo wszystko skończyła w taki a nie inny sposób?
Może gdyby posłuchała swoich rodziców i nie pchała się do mafijnego świata w imię "miłości" to nie wykrwawiłaby się na schodach przed szpitalem. Nie skończyłaby swojego żywota z szeroko otwartymi oczami i dziurą po kuli na środku czoła.
-Uważasz że powinienem zabrać ją do Victoryville? -spytałem ironicznie.
-Oczywiście że nie, nas a raczej Iana i Mayę chociażby próbuję na jakiś swój pokręcony sposób chronić. Obawiam się że do ciebie i twojego brata zdążyła już stracić resztki swoich i tak urojonych uczuć.
Mimowolnie zacisnąłem dłoń na kryształowej literatce. Pieprzony Withmore, myśli ze skoro jego synalek poczuł coś do mojej siostry to może rościć sobie do niej jakieś pieprzone prawo?
To ja jestem jej bratem i opiekunem do chuja i to ja mam i zawsze będę mieć ostatnie słowo.
-Więc co twoim zdaniem powinienem zrobić? -spytałem wcale nie mając zamiaru go posłuchać.
Kiedy dawałeś komuś się wypowiedzieć w jego mózgu momentalnie pojawiała się myśl o tym że naprawdę chcesz go wysłuchać. A ludzie lubią być wysłuchiwani.
Poza tym kiedy oni mówią ty możesz się im przyglądać a dzięki obserwowaniu jesteś w stanie dowiedzieć się o drugiej osobie dużo często istotnych szczegółów.
-Po pierwsze powiedzieć prawdę, bo w waszej relacji na kilometr widać kłamstwo. To przez was nie chce ufać. To przez was siedzi po uszy w całym tym gównie. Julius, Vincent, Trevorzy. To że mówią na nią "Mill" wcale nie jest dla niej dobre, jedynie dodaje problemów których dziewczyna ma już dosyć.
Z impetem odłożyłem szkło na stolik, szczęka zacisnęła mi się tak mocno że praktycznie mogłem usłyszeć ciche chrupnięcie moich zębów.
-Moja siostra jest jedną z Platyn i jak długo nią pozostanie zależy tylko i wyłącznie do mnie. Będzie ze mną i Casparem do końca swojego pieprzonego życia bo nie ma pierdolonego wyboru. Mill jest jedną z nas i trafiając w niepowołane ręce może nas dosłownie może nas zniszczyć rozumiesz?
Spytałem wstając.
Nerwowo poprawiłem poły białej marynarki.
-Mówię ci to tylko i wyłącznie ze względu na Casandrę. Moja kuzynka cię wybrała więc nie każ mi żałować decyzji o tymczasowym pozostawieniu Mill pod twoją opieką.
-Lito jeśli nie przestaniesz stawiać sprawy w ten sposób to ją stracisz! -on również podniósł się ze swojego miejsca.
-Jeszcze raz podkreślę Rosie jest tu tymczasowo Dante. Jak tylko uporam się z zamętem jaki wprowadził Julius i Diabeł ona wróci do mnie i mojego brata.
Posłałem mu kpiący uśmieszek i gestem dałem mu znać by odprowadził mnie do drzwi.
-Wiem że jest niezwykła i chciałbyś mieć ja po swojej stronie ale ten nieoszlifowany diament należy do mnie i to ja będę tym który zrobi z niej bossa.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomanceDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...