Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Rose)
/Następnego dnia rano/
Mówiąc szczerze to zaraz po tym jak otworzyłam rano oczy w moim umyśle pojawił się pomysł o ponownym pominięciu zajęć jednak mój rozum wiedział też ze nie mogę tak bez końca, ominęłam już naprawdę bardzo dużo lekcji poza tym muszę stawić czoła też rozmowie z Mayą a co gorsza nieunikniona jest też konfrontacja z jej bratem.
To drugie oczywiście odwlekę jak tylko się da, niestety z tym pierwszym będzie o wiele trudniej, chodzę z nią do tej samej klasy a fakt iż prawie zawsze siedzimy razem nie ułatwia sprawy. Poza tym jest moją przyjaciółką i mimo że naprawdę nie mam ochoty słuchać jej matkowania to nie chce jej ignorować.
Ta dziewczyna już pierwszego dnia wkradła się do mojego serca i zajmuje w nim dosyć wysoką pozycję. Tak naprawdę to trochę przeraża mnie zastraszające tempo w jakim Maya wkradła się do mojego serca, z jednej strony nie wiem jak bym zareagowała gdyby ktoś mi ją teraz zabrał ale z drugiej strony czuje się przytłoczona sytuacją jaka na mnie spadła. Boli mnie sposób w jaki na mnie patrzy i w jaki do mnie mówi.
Około piętnaście minut przed dzwonkiem na lekcje moje auto zatrzymało się w miejscu parkingowym które w pewnym sensie stało się już moje.
Przed opuszczeniem samochodu wzięłam kilka głębszych oddechów nie wiem czym się tak stresowałam w końcu to tylko kolejny dzień w tej szkole, chociaż mimo iż '''chodzę'' do tej szkoły od jakiegoś miesiąca to pojawiam się w tym miejscu może czwarty lub piąty raz, w sumie to nawet nie wiem czy mogę to tak nazwać bo praktycznie za każdym razem jak tu byłam to moje odwiedziny kończyły się wagarami.
No cóż takie już życie w końcu jednak otworzyłam te cholerne drzwi i postawiłam może nie w pełni pewny pierwszy krok, ale zawsze pierwszy krok. Chwile później cały strach spłynął ze mnie, szłam z dumnie uniesioną w górę głową przez dziedziniec mojej szkoły, po prostu wyrzuciłam z głowy wszystkie dręczące mnie myśli w tym momencie w mojej głowie nastała pustka i to było właśnie tym czego potrzebowałam.
Kilka minut później siedziałam w pustej klasie, do której po chwili weszła również Maya, dziewczyna już w progu wlepiła we mnie wzrok i nawet na chwilę go ze mnie nie spuszczała. Przemierzyła cała klasę i po chwili znalazła się w ostatniej ławce w której zawsze siedzimy.
-Gdzie ty się wczoraj podziewałaś?! -byłyśmy same w klasie więc dziewczyna się nawet nie hamowała przed krzykiem.
-Maya nie zaczynaj nawet, mam dosyć więc proszę nic nie mów. Jestem prawie dorosła i mogę robić co chce więc się nie wpieprzaj dobrze? -stwierdziłam trochę zbyt oschle i dobitnie ale nie potrafiłam inaczej.
-Rose, nie zachowuj się jak dzieciak i ja i Julius znowu się o ciebie martwiliśmy a ty podkreślam ZNOWU robisz to samo! Przestań się tak zachowywać jak rozpieszczony dzieciak z pseudo problemami! -stwierdziła z wyrzutem.
Ja siedziałam obok i po prostu nie mogłam w to uwierzyć, czułam jakby Maya tymi słowami wbijała prosto w moje serce sztylet. Właśnie osoba która miała być moją ostoją, przyjaciółką i powierniczką sekretów wyśmiała moje problemy patrząc mi prosto w oczy.
Dziewczyna którą chciałam uczynić praktycznie członkiem mojej rodziny, którą chciałam obdarzyć zaufaniem, właśnie z pełną świadomością tego co robi zaprzyjaźniła się ze mną tylko po to by wbić mi nóż prosto w serc i odwrócić się do mnie plecami.
Sprawiła że już i tak poranione przez Iana serce doszczętnie się rozpadło. Jej słowa zaczęły huczeć mi w głowie za każdym razem powodując cholerny ból który niszczył mnie od środka.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomanceDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...