Hej! Na wstępie naprawdę krótka notatka. Chciałabym po pierwsze podziękować za wszystkie wyświetlenia, każdą gwiazdkę i komentarz bo to ma dla mnie naprawdę wielkie znaczenie. W mniej niż pięć dni pojawiło się ponad tysiąc wyświetleń i na samą myśl o tym robi mi się ciepło na sercu. Chciałabym również poprosić o dalsze gwiazdki i komentarze, dodatkowo jeżeli ktoś by chciał lub komuś bardzo spodobał się jakiś fragment to piszcie tu w komentarzu lub na wiadomości prywatnej a być może poprowadzę dalej serie na tik toku w której publikuje momenty wybrane przez czytelników. Mile widziane są też wszelkiego rodzaju spekulacje co do bohaterów oraz shipy, dzielcie się opinią jak tylko możecie.
Buziaki i zapraszam do czytania.
Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Iana)
Miałem cichą nadzieje że Rose już za chwilę się uspokoi i w końcu rozluźni jednak akurat w jej obecnym stanie jest to maksymalnie odległe marzenie. Trzeba czekać aż wszystko co dzisiaj przyjęła wyparuje z jej organizmu a to potrwa jeszcze parę godzin.
-Stop! Stój! Kurwa Ian zatrzymaj się! -Rose zaczęła przeraźliwie krzyczeć i łapać za kierownicę.
Z piskiem opon zatrzymałem się na środku na szczęście pustej ulicy. Wystraszony spojrzałem na moją towarzyszkę. Była roztrzęsiona, w jej oczach było widać łzy, szczęka lekko dygotała i z trudem przełykała ślinę.
-Co się stało? -spytałem podnosząc jej głowę kiedy spuściła wzrok na swoje trzęsące się dłonie. -Rosie? Odpowiedz mi jestem tu pamiętasz? Pomogę ci.
-Nie możemy tam jechać, nie... Nie tędy.
Odwróciłem wzrok na szybę, moja maska była zrównana z liną lasu. Pogrążyłem się w myślach do tego stopnia że nawet nie zauważyłem lasu przed nami.
-Rosalnie nic ci nie będzie, jestem tutaj. Dasz radę. -starałem się ją uspokoić.
-Ty nie rozumiesz! Mówię do ciebie ale ty mnie nie słuchasz! On tam jest rozumiesz! I chce mnie zabić! -znowu na mnie krzyczała a po jej policzkach płynęły łzy.
-Obiecałem ci że będziesz bezpieczna i tak będzie. -mówiłem spokojnym głosem obejmując dziewczynę ramieniem.
I wtedy stało się coś co nawet nie przeszłoby mi przez myśl, oczekiwałem histerii, napadu płaczu paniki, że dziewczyna zacznie mnie bić ucieknie z auta ale nie tego co zrobiła. W kilka sekund znalazła się na moich kolanach wtulając się w mój tors, usiadła bokiem podkulając nogi tak że stopy spoczywały w miejscu na kubki a kolana były lekko ugięte. Głowę położyła na moim ramieniu przez co na szyi czułem jej przerywany płaczem oddech. Jej małe zimne dłonie zaciskały się na mojej czarnej koszulce.
Na początku nie wiedziałem co mam zrobić ale po chwili niepewnie zamknąłem ją w szczelnym uścisku moich ramion jeszcze bardziej przyciskając do swojego torsu.
-Lepiej? -spytałem głaszcząc jej włosy.
-Myhm ale Ian boję się, on naprawdę tam jest. -szeptała z nadal zamkniętymi oczami
-Po prostu nie otwieraj oczu. -mruknąłem całując czubek jej głowy.
Niewiele myśląc podjąłem decyzję. Lekko uniosłem jej łydki układając stopy na siedzeniu obok by mieć lepszy dostęp do drążka zmiany biegów i kierownicy. Wbrew pozorom ta pozycja nie generowała większych problemów, jedynie lekko krępowała ruchy lewej ręki ale bez problemu mogłem nią jedynie przytrzymywać kierownicę kiedy drugą wolną ręką robiłbym całą resztę.
Ponownie odpaliłem samochód i czując jak dziewczyna mocniej zaciska dłonie na moim ubraniu ponownie ruszyłem drogą.
-Nie otwieraj oczu a wszystko będzie dobrze. -szeptałem do dziewczyny która zaczęła lekko się wiercić.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomanceDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...