~53~ Nie wierz w kłamstwa nawet jeśli są spełnieniem twoich marzeń.

261 20 22
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

(Perspektywa Mayi)

Rosie więcej nawet słowem nie wspomniała o swoich rodzicach, siedziała na fotelu z podkulonymi nogami i starała się podtrzymywać ledwo klejącą się rozmowę.

Cała nasza trójka nadal nie potrafiła uwierzyć w to iż dziewczyna naprawdę wyrzuciła z domu państwo Miller. Wszyscy przyglądaliśmy jej się badawczo chcąc znaleźć w dziewczynie cokolwiek co jakkolwiek wyjaśniłoby nam zaistniałą sytuacje.

Brunetka najwyraźniej czuła że wszyscy się na nią gapią bo z każdą chwilą coraz bardziej kuliła się w sobie i zakrywała włosami. Wiem że czuła się obserwowana i wiem że jest jej niezręcznie jednak nie potrafiłam odwrócić wzroku.

-Mays? -z rozmyślań wyrwała mnie niebieskooka.

-Hm? Tak? -odparłam od razu.

-Pomogłabyś mi się pomalować? -spytała zakłopotana.

No tak przecież sama nie może tego zrobić jaka ze mnie idiotka powinnam była jej to zaproponować.

-Oczywiście chodź na górę, zrobimy cię na bóstwo a później Ian zabierze nas do maka i zapłaci. -uśmiechnęłam się chytrze do brata.

Chłopak już chciał zaprzeczyć ale Rosie mu przerwała, zaśmiała się cicho przez co żadne z nas a tym bardziej Ian nie potrafiło jej odmówić.

-Za mnie też zapłaci? -spytał Carter a już po chwili po pokoju rozniósł się głuchy dźwięk.

-Nie debilu! -syknął czarnowłosy który sekundę wcześniej uderzył Emila w potylicę.

-Ale za nie płacisz, gdzie tu sprawiedliwość?! -oburzył się brunet.

-Ale to są baby. Z babami się nie dyskutuje. -tłumaczy mu lekko wkurzony Ian.

Rosie znowu cicho się śmieję a ja niemal rozpływam się dzięki temu dźwiękowi. Również się śmieję i patrzę na Emila który właśnie udaje że się obraża.

-Dobre podejście bracie, tak trzymaj. -mówię i klepiąc go w ramię wstaję z wygodnej kanapy.

Czarnooki posyła mi karcące spojrzenie, a ja z uśmiechem chwytam przyjaciółkę za rękę i razem ruszamy do jej pokoju.

(Perspektywa Iana)

Rose zachowywała się dziwnie, w rozmowie omijała tematy Mafii, wyścigów, pobić a także rodziców. Tematu porwania omijała niczym ognia, na samo wspomnienie o tym temacie ona bez pardonu przechodziła na zupełnie inny temat.

Nie wiem czy coś planowała czy po prostu chciała zapomnieć ale wiem że tamte wydarzenia zostawiły duże piętno na jej psychice. Wolałbym jednak żeby wyrzuciła to z siebie bo wiem z doświadczenia że trzymanie w sobie trudnych wspomnień i emocji nie daje nic dobrego.

-Coś jest na rzeczy. -stwierdza Carter kiedy kroki dziewczyn cichną.

-Też tak myślę, robiła wszystko żeby jak najbardziej się zakryć, omijała wszystkie ważne tematy związane z ostatnimi dniami i mało udziela się w rozmowie. -podsumowuję. -Myślę że stało się coś mocnego ale nie chce nam o tym powiedzieć.

-Cora mówiła że w szpitalu miała atak paniki, musieli przypiąć ją pasami do łóżka bo nie mogli jej podać leków na uspokojenie. -chłopak głośno się zastanawia.

Ja jednak zaraz po tym jak dotarł do mnie sens jego słów patrzę na niego zaszokowany z szeroko otwartymi oczami.

-Co? Kto? -pytam mając resztki nadziei iż żartował. -Cora kobieta z której telefonu pisała Rose, kobieta bez której w życiu bym jej stamtąd nie wyciągnął. -odpowiada.

Nawet krok może wywołać lawinę. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz