~33~ Nie waż się stchórzyć Rose.

458 18 1
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

(Perspektywa Rose)

W mojej głowie krążyło tylko jedno jedyne zdanie "Co jest kurwa?!'', czy oni wszyscy się zmówili? To naprawdę nie jest normalne, ja już nic nie rozumiem. Ian dzisiaj jest naprawdę dziwny, cały czas na mnie patrzy, mówi dziwne rzeczy i non stop się do mnie przybliża. Mam wrażenie jakby robił wszystko by siedzieć obok mnie.

Od naszej gry w butelkę minęło już trochę czasu i właśnie dochodziła dwudziesta czwarta, pijące towarzystwo zdążyło już opróżnić resztę butelki i aktualnie moje własne przyjaciółki które przypominam poznały się dzisiaj właśnie mnie obgadują. Dosłownie siedzę po drugiej stronie kanapy nadal obok Iana i patrzę jak siedzące na podłodze Maya i Julia gadają żywo gestykulując o mnie i czarnowłosym. Zarówno ja jak i Ian patrzymy na to wszystko z politowaniem.

Damiana natomiast gdzieś wcięło, on akurat nie przyłączył się do misji kończenia butelki i zdążył już otrzeźwieć więc nie muszę się aż tak o to martwić. Mówił że idzie na papierosa i od jakiegoś czasu ani go nie widać ani go nie słychać.

W końcu znudziło mi się wysłuchiwanie jakie to piękne dzieci wyjdą z połączenia mnie z bratem Mayi i jak to dziewczyny nie będą płakać na moim ślubie. Te wariatki już nawet szukają dziewczynki która sypałaby kwiatki odprowadzając mnie do ołtarza. Maya zdecydowanie potrzebuje szlabanu na alkohol bo z tym pijusem Julią już nic nie zrobię ale może chociaż jedną przyjaciółkę odratuję. A więc by dalej nie delektować się tymi planami po prostu wstałam i oznajmiając że dołączę do Damiana na papierosie opuściłam pomieszczenie.

Wychodząc przez drzwi tarasowe dostrzegłam przyjaciela na tyłach ogrodu rozmawiającego przez telefon. Normalnie zapaliłabym tutaj i nie przeszkadzając mu w rozmowie po prostu wróciła do domu jednak tym razem ja papierosów nie posiadałam także jestem zmuszona wyżulić szluga lub dwa od Damiana tak by za bardzo nie zaburzyć prowadzonej przez niego konwersacji. 

Ruszyłam w jego stronę a że byłam w płaskich butach i że z natury chodzę dosyć cicho rudzielec nawet nie zauważył mojego przybycia. Niestety w moim nadal zjaranym umyśle, fakt iż chłopak rozmawiał nawet nie wiem z kim odszedł na dalszy plan a zastąpił go szatański pomysł by wystraszyć chłopaka mojej przyjaciółki.

Więc kiedy znajdowałam się już naprawdę kilka kroków od niego zaczęłam się jeszcze bardziej skupiać na skradaniu i nie wydawaniu żadnych dźwięków. Niczym jakaś lwica lub inna gepardzica która skrada się polując ja na paluszkach szłam by przestraszyć niczego nie świadomego przyjaciela.

-Ile razy mam ci jeszcze powtarzać?! Jest bezpieczna czego nie rozumiesz? -mówił do telefonu.

Wydawał się zdenerwowany, nogą rozwalał ziemie a ręką którą nie trzymał telefonu żywo gestykulował.

-Nie nic nie robiła cały czas była z nami. -tłumaczył dalej swojemu rozmówcy.

-...

-Nie wiem kurwa! Ma złamaną rękę ale co się stało nie wiem, nie mówiła nic! -wkurzył się bo zaczął podnosić głos.

Ale zaraz, zaraz złamaną rękę? Ja mam złamaną rękę i to ja byłam dzisiaj cały dzień z Damianem i Julią. Jestem prawie pewna że to o mnie rozmawiał pytanie tylko z kim i dlaczego? Moje plany ponownie się zmieniły, tym razem już chciałam podsłuchiwać. Skoro rozmowa dotyczy mnie, nie będę miała wyrzutów sumienia co do tego.

-Dobra kurwa zapytam! Zadowolony jesteś? -darł się dalej. -Tylko ja nadal nie rozumiem po co to wszystko, aż tak jej nie ufacie? Ona ma szesnaście lat już nie jest małą dziewczynką da sobie radę. -mówił naprawdę poirytowany.

Nawet krok może wywołać lawinę. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz