~66~ Co to za uczucie które trzeba wyznać by było prawdziwe?

206 17 52
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

(Perspektywa Iana)

/Salon Withmorów, czwartek, 12:30/

Od kilku o ile nie kilkunastu minut w powietrzu zalegały słowa wypowiedziane przez Klaudie, nikt z nas nie potrafił wydusić z siebie nawet słowa i każdy starał się to jakkolwiek przyswoić.

Nawet ja nie potrafiłem znaleźć w sobie siły by w końcu zabrać głos i powiedzieć ze tak naprawdę to poddanie wyścigu było jej decyzją którą podjęła świadomie.

Chociaż szczerze mówiąc nie wiem czy wszystko nadal będzie działać na tych samych zasadach. Owszem Rosie i Markus dogadali się ale to było zanim Kalijusz ją porwał.

-Rosie była dogadana z Markusem. -wypalam nawet nie zdając sobie sprawy z tego ze te słowa naprawdę wypłynęły z moich ust.

Dwie pary prawie przezroczystych tęczówek niemal momentalnie zaczyna wypalać we mnie dziury, czarne oczy ojca patrzą na mnie z niezrozumieniem, a zza okularów patrzy na mnie zaciekawione spojrzenie szarych tęczówek Klaudii.

-Rose jakiś czas temu zawarła z Markusem umowę. -tłumacze. -On umorzył sześć milionów długu jej rodziców a ona obiecała mu ze podda mu wyścig. -dodaje już ciszej.

-Nie możliwe! Mill nigdy nie poddałaby wyścigu, za bardzo kocha wygrywać! -oponuje Lito.

Patrzę na niego zdziwionym wzrokiem. A w moich oczach niemalże momentalnie zaczynają tańczyć ogniki złości.

-Jej rodzice mieli dług? Dlaczego nam nie powiedziała? -głos Caspara wraca mnie do normalności nim zdążę wybuchnąć.

-Państwo Miller pożyczyli półtora miliona od Markusa na rozkręcenie firmy w Irvine. A starszy Trevor oszukał ich tak jak wszystkich z którymi robił interesy. -tłumacze młodszemu Platynie.

Zaciskam pięści i modląc się by nie wybuchnąć odwracam głowę w stronę starszego.

-A Rosie bardziej niż wyścigi kocha swoich rodziców, nawet w chili w której ani jej matka ani jej ojciec na to nie zasługują! -syczę podnoszę głos na mężczyznę nie mogąc się powstrzymać.

Biorę głęboki wdech i zaciskając palce na kryształowej literatce kontynuuje.

-Skoro tego nie rozumiesz to znaczy ze ty tez na nią nie zasługujesz. -mówię poważnie patrząc mu prosto w oczy.

Niemalże widzę jak jego źrenicę najpierw się rozszerzają by później nienaturalnie się zwęzić. W przezroczystych tęczówkach mężczyzny pojawiają się ogniki wściekłości. Obserwuje jak jego szczęka się zaciska i widzę jak mięśnie na ramionach mu się napinają.

-Sugerujesz coś szczylu? -pyta wykorzystując resztki spokoju.

-Nie, pokazuje tylko ze gdybyście naprawdę cenili i kochali ją tak jak mówicie to byście wierzyli w to ze każda jej decyzja ma jakiś powód. Mówię ze gdybyście byli wobec niej tak szczerzy i lojalni jak ona jest wobec was to nic z tego by się nie stało.

Doskonale wiem ze miałem ich przekonać by nam pomogli a nie wyprowadzać z równowagi ale po prostu nie mogę patrzeć na to jak na każdym kroku robią z siebie idealnych. Jak układają wszystko tak by na końcu i tak okazało się iż to oni są tu pokrzywdzeni.

Zawsze wychodzą na tych względnie dobrych a nigdy nie przyznają się do błędów. Kłamali Rosie jak z nut przez pieprzone dwa lata a teraz zjawiają się jak jebani wybawcy by wyciągnąć Rose z problemów.

Nie pozwolę by zrzucili cała winę na dziewczynę. W tej sytuacji ani ona ani żaden z nich nie są bez winy. Owszem brunetka ma na koncie kilka poważnych błędów ale ona wszystko robiła w dobrej wierze, ona nie kłamała w żywe oczy i nie zwodziła ich dwa lata. Była sobą i nie udawała a teraz za to płaci.

Nawet krok może wywołać lawinę. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz