Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Rose)
Poddałam się, pozwoliłam sobie odpłynąć i przez to znowu znalazłam się na przegranej pozycji.
Nie wiem ile spałam ale wydaje mi się że obudziłam się dosyć szybko bo nawet nie zdążyliśmy jeszcze dojechać.
-Witamy wśród żywych księżniczko. -odezwał się z przedniego siedzenia przydupas Juliusa.
Przenieśli mnie do tyłu jak spałam, boże.
-Nie odpuszczę wam tego szpitala. -szepczę czując niewyobrażalną suchość w gardle.
-Platyny urwałyby mi chuja gdybym cię tam nie wziął. -mruknął Julius.
-A czyli to że ktoś porwał mnie nocą z domu prawie przy okazji zabijając nie przeszkadza im wcale ale gdybyś mnie nie wziął do lekarza to już by było źle tak? -odchrząknęłam i starałam się w miarę możliwości mówić wyraźnie.
Nic nie odpowiedział a ja poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Ktoś mi się przyglądał i nawet nie wiecie jak mnie frustrował fakt iż nie wiem czy to wzrok Juliusa czy jego pracownika.
Ktoś szturchnął mnie w kolano.
-Masz. -stwierdził chłopak. -Uważaj otwarta.
Dopiero po sekundzie skumałam że daje mi wodę. Uniosłam rękę i niezgrabnie machając nią w powietrzu wyszukałam butelkę od razu przykładając ją do ust. Prawdopodobnie wypiłam naraz z pół butelki.
-Czyli Platyny nie wiedzą. -stwierdziłam bo jego milczenie dostarczyło mi jednoznaczną odpowiedź. -Porywasz mnie bo jestem cenna dla Platyn ale oni nic o tym nie wiedzą tak? Ciekawe, nie powiem że nie.
-Osie przestań analizować. -warknął.
Julius nie znosił tego jak bardzo lubiłam analizować ludzi i ich zachowania, a w szczególności kiedy analizowałam właśnie jego. Jestem inteligentną osobą więc kiedy Jul nie chciał mi czegoś powiedzieć ja dokładnie analizowałam każdą z jego wypowiedzi i każde jego zachowanie tak długo aż nie dowiedziałam się prawdy. Szkoda tylko że nigdy nie dotarłam na tyle daleko by odkryć ją całą.
-A dlaczego miałabym tego nie robić? -usłyszałam cichy śmiech pana przydupasa. -Ja się świetnie bawię. Brakuje mi tylko jednego. Dawaj zgadnij czego. -zachęciłam go.
-Rose prosiłem cię żebyś przestała. -wysyczał.
-Z tymi wszystkimi kłamstwami tracisz poczucie humoru przyjacielu. -westchnęłam zawiedziona. -Panie przydupasie twoja kolej jak myślisz czego mi brakuje? -odwróciłam głowę w stronę z której spodziewałam się jego głosu.
-Wypraszam sobie nie jestem żadnym przydupasem. -prychnął.
-Eh jesteście takimi kurwa nudziarzami. Ian jest mniej sztywny ja nie mogę. -mówiłam z wyrzutem. -Ale dobra, znajcie moją łaskę powiem wam... Jedyne czego brakuje mi w tej sytuacji to widok zirytowanej twarzy Juliusa. -uśmiechnęłam się sama do siebie a pan przydupas się zaśmiał.
W sumie to nie wiem dlaczego miałam taki dobry humor, może poprawiło mi go znęcanie się nad Juliusem a może byłam rozchwiana do tego stopnia że mój stan był na tyle chujowy iż mój własny mózg jakkolwiek starał się go ratować.
-Dlaczego jedziemy tak długo? -spytałam. -Chcesz mnie zabrać do Santa Any jak Cartera?
-Osie kochanie zamknij buzię bo zaraz nie wytrzymam i cię kurwa zaknebluje. -warknął Julius.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomanceDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...