Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Rose)
Odwiozłam swojego nowego kolegę pod sam dom i jak się okazało on również mieszka w dość bogatej dzielnicy Irvine, nie aż tak jak Maya ale nadal. Z samym dojazdem nie miałam większych problemów bo chłopak siedzący obok służył mi za GPS.
Szczerze mówiąc nawet da się polubić chłopaka, oczywiście kozaczy i próbuje na siłę zaimponować co często wkurza jednak jestem pewna że jeżeli spędziłabym w jego towarzystwie trochę więcej czasu to skończyłby udawać kogoś kim nie jest i moglibyśmy się w jakiś sposób zaprzyjaźnić.
Chociaż trochę dziwnie się czuje bo w pierwszy dzień w pewien sposób zaprzyjaźniłam się z dwiema osobami które należą do elity, ja sama nigdy nie należałam do takiej grupy.
I w sumie w przeciwieństwie do elitarnej części mojej podstawówki oni są zupełnie inni, dużo lepiej nastawieni i po prostu bardziej życzliwi czy mili.
Ale odchodząc od tematu kolegi z przerośniętym ego, do swojego domu dotarłam grubo po dwudziestej trzeciej, na podjeździe stały auta obojga moich rodziców więc byli w domu ale i tak nie zauważyli lub nie chcieli zauważyć mojej nieobecności i po prostu poszli spać.
Klasyka.
Oczywiście jestem już do tego przyzwyczajona i nie przeszkadza mi to w żadnym stopniu tak więc zabierając ze sobą moje ''zakupy'' po cichu ruszyłam do własnego pokoju. Wzięłam szybki, gorący prysznic i również udałam się spać.
To wbrew pozorom był dobry dzień.
***
Następnego dnia o poranku nie byłam jakoś zajebiście nastawiona do tego że muszę wstać tak naprawdę pomagała mi jedynie myśl że w tej szkole mam jeszcze względnie czystą kartę i wszystko mogę zrobić tak jak tylko chcę.
Pod budynek szkoły dotarłam bardzo wcześnie, dużo przed czasem niestety.
Rano dostałam wiadomość od Mayi że mam nie przyjeżdżać bo rodzice wrócili późno i nie zdążyła odwołać szofera przez co zawiezie ją on.
A ponieważ dziewczyna będzie tu za jakieś piętnaście do dwudziestu minut to nie zdążę już nawet pojechać w żadne fajne miejsce więc jedyne co mi pozostanie to siedzenie na dupie w samochodzie i przeglądanie insta.
Błagam niech jeżeli następnym razem będę chciała wyjść z domu prawie pięćdziesiąt minut za wcześnie to proszę niech ktoś mi porządnie jebnie, albo niech chociażby zmusi do przepisowej jazdy.
Nie mówię że się posłucham ale próbować zawsze można.
Na szczęście lub jak kto woli nie szczęście nie nudziłam się długo bo moją zadumę przerwało pukanie w szybę mojego kochanego samochodu.
-O matko cóż za pilny uczeń. -rzucam sarkastycznie na widok Cartera. -Jestem w szoku, nie myślałam że jesteś takim kujonem. -czemu by go nie powkurzać.
Posłał mi mordercze spojrzenie jednak chyba zdecydował się zignorować kpinę w moim głosie.
-Ciebie również miło widzieć Rebekah, szczególnie tak wczesną porą na szkolnym parkingu. -odpowiedział w końcu, jednak Rebekah?
Dlaczego chłopak użył mojego drugiego imienia? Mało kto o nim wiedział a jemu powiedziałam bardziej dla żartu, nie sądziłam że mógłby użyć tego przeciw mnie.
Zazwyczaj mówiono do mnie po imieniu Rose lub Rosie ewentualnie pseudonimem ale nie Rebekah.
-Tja, niestety zbyt szybko wybyłam z domu a nie przepisowa jazda też raczej nie wydłuża podróży. -wytłumaczyłam lekko się śmiejąc. -A ty, co robisz tu tak wcześnie?
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomanceDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...