Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Rose)
/Chwila po przyjeździe do Victoryville/
Do: Julia
Już jestem, gdzieś podjechać?
Od: Julia
W sumie to dopiero odebrałam więc podjedź do Damiana.
Do: Julia
Daj mi dwanaście minut.
Myślałam że złapią mnie korki ze względu na wczesną porę ale na szczęście się rozczarowałam pod tym względem, powinnam to przewidzieć bo w końcu jest sobota ale to dla mnie lepiej. Przynajmniej mogłam bardziej przy gazować przez co dotarłam do celu prawie trzydzieści minut szybciej. Może to też być spowodowane tym że będąc lekko w ''stanie'' miałam mniej skrupułów co do wyprzedzania i łamania przepisów.
Dokładnie jedenaście minut później zatrzymałam się przed małym jednorodzinnym domkiem jakich jest pełno w tej dzielnicy Victoryville. Tak naprawdę to właśnie znajduję się po drugiej stronie swojego dawnego osiedla a dom Damiana to idealna kopia tego który należał do mnie przed wyprowadzką, ma nawet tą samą szarą kolorystykę.
Wysiadłam z samochodu i od razu udałam się na ganek i zapukałam do ciemnych czarnych drzwi. Po chwili usłyszałam skrzyp a drzwi się otworzyły i w nich stanął dosyć niski niewiele starszy ode mnie rudowłosy chłopak.
-Siemka ja po Julie. -uśmiechnęłam się.
-Nie zgrywaj się Osie i właź. -rzucił przyciągając mnie do swojego boku.
Nie rozumiałam o co mu chodzi nigdy bliżej się nie przyjaźniliśmy nasze relacje określiłabym bardziej jako ''chłodny biznes'' a to i tak sporadycznie bo widziałam go może dwa trzy razy w dodatku zawsze będąc z Julią. I ten mi tu zupełnie z dupy wyskakuje jakbyśmy byli przyjaciółmi z piaskownicy. Jeszcze powiedział do mnie Osie a tak mówią do mnie tylko dwie osoby. Posłałam mu zdziwione spojrzenie ale nie odepchnęłam go. Pierwsza zasada dobrych interesów: Nigdy nie wkurzaj osób które są ci przydatne.
-Dużo o tobie słyszałem, robisz się sławna. -stwierdził widząc moją minę po czym puścił mnie i ruszył w głąb domu.
-Pytanie co i od kogo? -rzuciłam podążając za nim.
-Julia dużo opowiadała o Osie, ale twoja sława wyszła też poza granicę Irvine, więc dobrze poinformowane osoby wiedzą o wyczynach młodej Mill. -uśmiechnął się do mnie.
-Jak widać ani starzy przyjaciele ani mafia nie umie trzymać gęby na kłódkę. -mruknęłam.
-Nie wiń Julii jak się stresuje zaczyna gadać. -zaśmiał się wchodząc do salonu.
-Ta wiem o tym.
Kiedy tylko przekroczyłam próg małego saloniku połączonego z kuchnią poczułam owijające się wokół szyi ręce i ciężar Julii która właśnie się na mnie uwiesiła i prawie przy tym dusząc wtuliła się we mnie.
-Jezu! Jak ja dawno cię nie widziałam! -zaczęła mi praktycznie krzyczeć do ucha.
-Było nie dać się złapać i to rok przed osiemnastką. -zironizowałam jej roczny pobyt w poprawczaku.
-Śmiej się śmiej. -stwierdziła w końcu mnie puszczając.
-Kiedy wyszłaś? Julius nic nie mówił.
-W styczniu zaraz po urodzinach, a Julius to kutas nawet prezentu nie przysłał. -parsknęłam śmiechem.
-Ty nie jesteś lepsza, jako twoja najlepsza przyjaciółka powinnam się dowiedzieć inaczej niż przez relacje na insta nie sądzisz? -zapytałam udając obrażoną.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomanceDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...