~11~ Od szesnastu lat jestem okłamywana...

837 23 0
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

(Perspektywa Emila)

Nadal stoję trzymając dziewczynę w ramionach a co dziwniejsze nie przeszkadza mi to, jest to nawet miłe? A co gorsza odrobinę kojące? 

Chyba cos się ze mną dzieje jestem chory lub coś tego typu, nigdy nie byłem dla niej nawet miły, nie mogłem znieść jej obecności a teraz stała się dla mnie kojąca? 

Naprawdę ze mną źle jak widać. Jednak Maya przerwała tą chwile, najwyraźniej zdała sobie sprawę z tego w jakiej sytuacji tkwimy i lekko się spięła. Przestałem ją obejmować a dziewczyna odsunęła się krok lub dwa.

-Przepraszam za to, po prostu wszyscy mnie okłamują. Wiem to od dawna ale starałam się o tym nie myśleć wyrzucić to z głowy ale ty uświadomiłeś mi że to definitywnie nie jest moje urojenie. -stwierdziła strzepując niewidzialny kurz z ubrania.

-Nie masz za co przepraszać to ja nie powinienem nic mówić. -czuje się jak śmieć z tym ze wyrzuciłem jej rodzinne sekrety.

-Dobra teraz mamy inne problemy, musimy cos zrobić jakoś pomóc Rosie. Wiesz kto ją zabrał tak?

-Znam go ale bardziej z opowieści poza tym widziałem Rose z nim wczoraj. Jednak z tego co wiem to nie jest to miły typ.

Lito Platyna i miły w jednym zdaniu? Oj dziwne połączenie... Może i nie znam go osobiście ale plotki mówią same za siebie, typek jest pieprzonym bossem Mafii więc wszystko wskazuje na to że zbyt przyjaźnie nastawiony nie jest.

-A wiesz gdzie mógł ją zabrać? Moglibyśmy tam pojechać?

-Ja nie, ale wiem kto może wiedzieć. Jednak chyba nie mamy jak pojechać bo moje auto nadal jest u mechanika.

No wstyd się przyznać ale tak, mój samochód nadal jest na małych wcale nie spowodowanych moim stylem jazdy wakacjach.

-Kto wie?

-Kurwa... Miałem nie wywlekać twoich spraw.

-Teraz to nie jest ważne, ja naprawdę boje się o Rose musimy ja znaleźć! -Maya strasznie przejmuje się tą cholerną sytuacją.

-Dobra, twój brat powinienem wiedzieć. -mówię szybko wiedząc że najprawdopodobniej będę tego kurna żałować.

-On? No dobra zadzwonię do niego. -dziewczyna dziwnie marszczy brwi zupełnie jakby nie mogła uwierzyć w fakt iż to o Iana chodziło.

-Ale i tak nawet jeśli będziemy wiedzieć gdzie to nie mamy jak pojechać. -tłumaczę chcąc ją odciągnąć od pomysłu zadzwonienia do Withmora.

-Właśnie ze mamy. -odpowiada dumnie. -Iana wczoraj wypisali na żądanie.

Dziewczyna uśmiechnęła się zwycięsko, wyjęła telefon i wybrała numer brata. Chłopak odebrał po dwóch lub trzech sygnale.

-Ian jesteś mi potrzebny. I ja wiem i ty dobrze wiesz że masz gdzieś leżenie w łóżku a rodziców nie ma więc bierz auto i jedź pod szkołę. -dziewczyna od razu przeszła do konkretów.

-...

-Ian proszę cię to naprawdę ważne Rose chyba ma kłopoty martwię się o nią. Nic nie masz robić tylko podwieźć mnie i kolegę.

-...

-Dziękuje, czekam.

Rozmowa się zakończyła.

-I jak? -spytałem jednocześnie pełen nadziei i obaw.

-Trochę marudził, stwierdził ze nie może bo starzy go ukatrupią. Ale przyjeździe. Znając jego styl jazdy będzie za jakieś piętnaście minut. -mówi szczerząc.

Nawet krok może wywołać lawinę. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz