Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Emila)
Nadal stoję trzymając dziewczynę w ramionach a co dziwniejsze nie przeszkadza mi to, jest to nawet miłe? A co gorsza odrobinę kojące?
Chyba cos się ze mną dzieje jestem chory lub coś tego typu, nigdy nie byłem dla niej nawet miły, nie mogłem znieść jej obecności a teraz stała się dla mnie kojąca?
Naprawdę ze mną źle jak widać. Jednak Maya przerwała tą chwile, najwyraźniej zdała sobie sprawę z tego w jakiej sytuacji tkwimy i lekko się spięła. Przestałem ją obejmować a dziewczyna odsunęła się krok lub dwa.
-Przepraszam za to, po prostu wszyscy mnie okłamują. Wiem to od dawna ale starałam się o tym nie myśleć wyrzucić to z głowy ale ty uświadomiłeś mi że to definitywnie nie jest moje urojenie. -stwierdziła strzepując niewidzialny kurz z ubrania.
-Nie masz za co przepraszać to ja nie powinienem nic mówić. -czuje się jak śmieć z tym ze wyrzuciłem jej rodzinne sekrety.
-Dobra teraz mamy inne problemy, musimy cos zrobić jakoś pomóc Rosie. Wiesz kto ją zabrał tak?
-Znam go ale bardziej z opowieści poza tym widziałem Rose z nim wczoraj. Jednak z tego co wiem to nie jest to miły typ.
Lito Platyna i miły w jednym zdaniu? Oj dziwne połączenie... Może i nie znam go osobiście ale plotki mówią same za siebie, typek jest pieprzonym bossem Mafii więc wszystko wskazuje na to że zbyt przyjaźnie nastawiony nie jest.
-A wiesz gdzie mógł ją zabrać? Moglibyśmy tam pojechać?
-Ja nie, ale wiem kto może wiedzieć. Jednak chyba nie mamy jak pojechać bo moje auto nadal jest u mechanika.
No wstyd się przyznać ale tak, mój samochód nadal jest na małych wcale nie spowodowanych moim stylem jazdy wakacjach.
-Kto wie?
-Kurwa... Miałem nie wywlekać twoich spraw.
-Teraz to nie jest ważne, ja naprawdę boje się o Rose musimy ja znaleźć! -Maya strasznie przejmuje się tą cholerną sytuacją.
-Dobra, twój brat powinienem wiedzieć. -mówię szybko wiedząc że najprawdopodobniej będę tego kurna żałować.
-On? No dobra zadzwonię do niego. -dziewczyna dziwnie marszczy brwi zupełnie jakby nie mogła uwierzyć w fakt iż to o Iana chodziło.
-Ale i tak nawet jeśli będziemy wiedzieć gdzie to nie mamy jak pojechać. -tłumaczę chcąc ją odciągnąć od pomysłu zadzwonienia do Withmora.
-Właśnie ze mamy. -odpowiada dumnie. -Iana wczoraj wypisali na żądanie.
Dziewczyna uśmiechnęła się zwycięsko, wyjęła telefon i wybrała numer brata. Chłopak odebrał po dwóch lub trzech sygnale.
-Ian jesteś mi potrzebny. I ja wiem i ty dobrze wiesz że masz gdzieś leżenie w łóżku a rodziców nie ma więc bierz auto i jedź pod szkołę. -dziewczyna od razu przeszła do konkretów.
-...
-Ian proszę cię to naprawdę ważne Rose chyba ma kłopoty martwię się o nią. Nic nie masz robić tylko podwieźć mnie i kolegę.
-...
-Dziękuje, czekam.
Rozmowa się zakończyła.
-I jak? -spytałem jednocześnie pełen nadziei i obaw.
-Trochę marudził, stwierdził ze nie może bo starzy go ukatrupią. Ale przyjeździe. Znając jego styl jazdy będzie za jakieś piętnaście minut. -mówi szczerząc.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
Roman d'amourDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...