~90~ Ma marzenia a to chyba najbardziej ludzkie i prawdziwe...

155 12 7
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

(Perspektywa Rosie)

/Poniedziałek, 13, apartament w hotelu/

Tępo wpatrywałam się w telewizor nie zwracając nawet większej uwagi na lecącą na nim animację. Próbowałam zrozumieć co takiego miał na myśli Neville, dlaczego Trevorzy a w szczególności ten starszy są szczególnie z tym powiązani?

Co takiego łączy moją i jego przeszłość? Przecież starszego Trevora poznałam dopiero po przeprowadzce tutaj, a wcześniej nawet nie usłyszałam jego imienia. Owszem nazwisko rodziny kilkukrotnie obiło mi się o uszy jednak nigdy w mojej obecności nie wspomniano o nim jako o "Markusie".

Musiałam się więc dowiedzieć co takiego nas w pewnym sensie łączyło.

Wiedziałam że Neville nie powie ani słowa, on wierzył w to iż powinnam się dowiedzieć dopiero podczas rozmowy z Diabłem i jestem pewna że to właśnie tego będzie się trzymał.

Jedynym wyjściem są sami zainteresowani czyli jeden z braci. Nie podlegało dyskusji to że starszy odpadał już na samym początku. Kalijusz może i był porywczy, niezrównoważony psychicznie i często stwarzał zagrożenie dla otoczenia jednak mimo wszystko był też tym mądrzejszym i o ironio rozsądniejszym.

Tyle że nie mogłam się tak po prostu z nim spotkać, w pewnym sensie się go bałam. Nie był to strach przed bólem bo ze śmiercią pogodziłam się już dawno, bardziej przed tym jakie rany mógłby pozostawić na mojej psychice.

Intuicyjnie chciałam być jak najdalej od niego, uciekać na samo wspomnienie tego piekielnego imienia.

Mimo to chciałam odpowiedzi, Neville miał racje. Wczoraj nie potrafiłam się pozbierać i przyjąć do wiadomości tego co wbrew mojej woli stało się prawdą. Dzisiaj obudziłam się ze świadomością że potrzebuje jej by móc pójść dalej,

Muszę poukładać przeszłość by zrobić miejsce na pułkach w moim umyśle dla nowych wspomnień i przyszłości.

Potrzebowałam tego i wiele więcej...

Wychodziło więc na to że by spotkać się z Kalijuszem musiałam znaleźć go w miejscu publicznym, gdzie pod żadnym pozorem nie zostaniemy sami. Znaczy się miejsce w którym jednocześnie będziemy sami ale też ludzie będą na tyle blisko by w razie czego kiedy narobię hałasu ktoś przyszedł mi na pomoc.

Więc jedyną opcją była szkoła.

Mam dokładnie cztery dni by zyskać choć trochę szczegółów nim stanę z bolesną prawdą twarzą w twarz.

Momentalnie mrugnęłam oczami jednocześnie wybudzając się z transu, na mojej twarzy zagościł przebiegły uśmiech. Zgniotłam pięść w dłoni strzelając kostkami.

-Masz plan. -stwierdził brązowowłosy.

Zwróciłam głowę w jego stronę dostrzegając że najprawdopodobniej przyglądał mi się już dłuższy czas. Uśmiechnęłam się cwaniacko w jego stronę.

-Spodoba mi się czy wręcz przeciwnie?

Powolnie podniosłam tyłek z kanapy strzelając również kośćmi karku.

-Wręcz przeciwnie, Neville. -odpowiedziałam szczerze zabierając torbę.

W łazience umyłam się hotelowymi kosmetykami. Podsuszyłam włosy i umyłam zęby palcem. Nałożyłam na siebie trochę za duże szare dresy i także za dużą czarną koszulkę, której nadmiar materiału związałam w supeł na wysokości pępka.

Niebieskooki przyglądał mi się podejrzliwie kiedy wróciłam do pokoju, chwyciłam forsę i schowałam ją do kieszeni w spodniach po czym z szafki zabrałam także kluczyki do samochodu i podrzuciłam je w dłoni.

Nawet krok może wywołać lawinę. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz