~29~ Nie jestem pierdoloną rzeczą!

410 14 1
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

(Perspektywa Rosie)

Pozostaje mi tylko czekać a to właśnie to, ten czas który płynie niemiłosiernie wolno aktualnie zabija mnie od środka... Mój przyjaciel mnie potrzebuje a ja nie mogę nic zrobić muszę siedzieć na tyłku i czekać na telefon od Damiana który może zadzwonić nawet jutro.

Jeżeli szybko nie zajmę czymś głowy to po prostu wybuchnę jednak wszystkie trzy sprawy które krążyły w mojej głowie właśnie stanęły w miejscu, rodzice wjebali się na amen tańcząc jak im zagra mój wróg, Carter leży w szpitalu i jest w śpiączce a Julius jest pierdolonym kłamcą który nie zamierza mi nawet powiedzieć co zagraża mojemu życiu.

Wszystko stanęło w martwym punkcie a ja nie potrafiłam uspokoić tego co działo się wewnątrz. Muszę coś zrobić jednak nie mam zielonego pojęcia co. Sprawa z Carterem odpada bo muszę czekać, co do Juliusa wiem ze więcej się nie dowiem bo nawet nie chcę z nim rozmawiać. Pozostaje więc tylko sprawa firmy rodziców. Tyle że tutaj również niewiele zdziałam.

Odpaliłam samochód i wróciłam na główną drogę. Czeka mnie naprawdę dużo pracy, muszę zrobić wszystko by wyprowadzić na prostą rodzinę odzyskać Emila i rozwiązać resztę spraw. No właśnie, skoro nie mogę dokończyć spraw ważnych może lepiej skupić się w tym czasie na tych które zepchnęłam na bok. Niestety pomimo że są tymi ''pobocznymi'' to są równie skomplikowane i trudne.

Po pierwsze muszę coś zrobić z Ianem i Kalim, z jednym jestem w związku a z drugim moje relację zrobiły się lekko mówiąc dziwnie. Ale przez to co zadziało się między mną a czarnowłosym zrozumiałam co łączy mnie z blondynem. Mianowicie nic, wszystko co działo się między nami było jednostronnym uczuciem które ja akceptowałam jedynie przez moją zachłanność na bliskość której tak bardzo mi brakowało. Przy Kalijuszu nie czułam tego co podczas pocałunku z Ianem czy chociażby tego jak reagowało moje ciało na każdy najmniejszy dotyk chłopaka. Z Kalim była to tylko bez sensowna pogoń za drugim człowiekiem za ciepłem drugiego ciała.

Stwierdziłam że to właśnie tym powinnam się teraz zająć chociażby po to by odciągnąć moją uwagę od porażek związanych z resztą. Pytanie co mam z tym zrobić? Na pewno muszę zakończyć moją relacje z Kalim bo nie czuje do niego absolutnie nic poza jakimś zalążkiem znajomości. Tyle że maksymalnie przyjacielskiej, poza tym on zrobił to wszystko zdecydowanie za szybko. Szkoda że zrozumiałam to dopiero po fakcie. Jak tak teraz o tym myślę to byłam straszliwie głupia, nie znając nawet dobrze jego imienia ja pozwoliłam by mnie nie dosyć że zdominował to jeszcze pozwoliłam by uważał mnie za swoją. Pozwoliłam też żeby mnie pocałował a nie byłam pijana.

Będąc w pełni świadoma pozwoliłam żeby mnie dotykał a jedyne co mam na swoją obronę to to że nie mam doświadczenia w związkach i że zauroczył mnie tym że potrafił poświęcić mi czas i dawał poczucie że ktoś jest obok, że mam na kogo liczyć. Chłopak po prostu ''zaatakował'' w idealnym momencie gdzie czułam się cholernie samotnie a moja psychika podupadała.

Tyle że teraz nasuwa się kolejne pytanie co łączy mnie z Ianem? W jego towarzystwie czuje się inaczej, jest takie dziwne napięcie pomiędzy nami a teraz jeszcze ten pocałunek... Nie wiem co we mnie wstąpiło ale nie żałuję poczułam wtedy coś takiego czego nie doświadczyłam jeszcze w całym moim prawie siedemnastoletnim życiu. Muszę z nim o tym porozmawiać ale boję się tego do takiego stopnia że nie potrafię tego zrobić, a miałam do tego już okazję. Ponad godzinę spędziłam z nim w aucie a nie wypowiedziałam ani słowa o tym. Chociaż może po prostu nie chciałam niszczyć tej chwili a u niego na kolanach będąc wtulona w jego cieplutkie ciało było mi tak cholernie dobrze.

Nawet krok może wywołać lawinę. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz