~46~ Straciłam nawet gwiazdy...

273 21 32
                                    

Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.

(Perspektywa Rose)

Co jest najśmieszniejsze w mojej obecnej sytuacji?

Że ani kurwa trochę mnie to nie dziwi. Wstępując w szeregi Mafii wiedziałam że ktoś kiedyś zapragnie nawet nie mojej krzywdy a śmierci. 

Sama w sobie jestem epicko wkurwiająca przez co mam wielu wrogów, a fakt iż ludzie znają mnie jako następczynie Platyn niczego nie ułatwia.

Naiwna ja wierzyłam że uda im się mnie ocalić albo chociażby że będę uciekać na tyle długo aby zdążyć przeżyć w miarę długie i względnie szczęśliwe życie. Ale ludzie tacy jak ja nie mają szczęścia, nawet na nie nie zasługują.

W taki oto sposób mimo iż siedzę w kompletnej ciemności, czując się jak mały sopelek lodu i nie mając nawet pewności czy moje kończyny są na swoim miejscu i zamiast obmyślać plan ucieczki lub ubolewać nad swoim losem ja się wkurzam.

Chociaż wkurzam to chyba złe słowo, jestem wkurwiona.

Nie mam zielonego pojęcia jak długo siedzę... W kurwa... Nawet nie wiem gdzie. Ale wiem że jeżeli porywacz chciałby mnie zabić już dawno by to kurwa zrobił więc stąd moje pytanie. Gdzie on do cholery jest?

Jak na życzenie słyszę skrzypienie metalowych ciężkich drzwi, które już po chwili z cichym trzaskiem się zamykają. Po pomieszczeniu echem odbijają się ciężkie kroki.

Postanawiam się nie ruszać oraz powolnie uspokoić swoje serce. Oddycham miarowo pilnując by nawet nie drgnąć, chociaż przy każdym stawianym przez porywacza kroku mam ochotę się wzdrygnąć.

Słyszę jak przystaję kilka kroków ode mnie, kuca i dłonią odgarnia z mojego czoła włosy.

-Nie musisz udawać. -szepcze a ja od razu czuję dziwny dreszcz na plecach, coś mi mówi że znam ten głos. -I ty i ja dobrze wiemy że prochy które ci dałem w życiu nie działałyby tak długo. Nie na ciebie.

Czyli nie spałam tylko przez wypadek, dostałam jeszcze jakieś prochy. Mimo to nadal nawet nie drgnęłam.

-I tak spałaś dziwnie długo. -mówił spokojnie. -Przyznaje się dałem trochę za dużo, myślałem że znowu ćpasz nasenne. Ale spokojnie będzie ci się tylko kręcić w głowie i przez kilka dni będziesz osłabiona bardziej niż zwykle. Nic strasznego. Bywałaś w gorszym stanie.

-Je... -mój głos się urwał, więc odkaszlnęłam. -Jesteś taki chętny do mówienia o mnie, może opowiesz coś o sobie? -wychrypiałam.

-Waleczna jak zwykle. 

-Czego ode mnie chcesz? -starałam się brzmieć pewnie.

-A jak myślisz? -bawi go to? -Może chcę porozmawiać?

-Gdybyś chciał kurwa porozmawiać to zrobiłbyś to w moim domu i nie wypchnął mnie z pierdolonego balkonu! -warknęłam zbierając w sobie wszystkie moje siły.

Do tej pory leżałam na brzuchu czując pod policzkiem zimną posadzkę. Z całych sił przytrzymałam łzy tak by nie wypłynęły spod zamkniętych powiek i czując przeraźliwy ból w żebrach uniosłam się na dłoniach do siadu. Dopiero w chwili kiedy moja klatka piersiowa oderwała się od ziemi poczułam jak bardzo moje żebra ucierpiały przy spotkaniu z dachem audi.

Po pomieszczeniu rozniósł się śmiech mężczyzny, cholera czuje jakbym słyszała go milion razy. Dlaczego więc nie pamiętam do kogo należy?

-Po co mnie porwałeś? -spytałam cicho. -Od tygodni nie rozmawiałam z Platynami, nic nie wiem.

-Skąd pomysł że chodzi o Platyny?

Nawet krok może wywołać lawinę. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz