Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Emila)
/Czwartek, 17, dom Withmorów/
Każda rodzina jest specyficzna i inna na swój sposób co wynika z tego że każda osoba jest odmienna i ma własny niepowtarzalny styl bycia. Jednak tak zgranej a zarazem różnej od siebie i podzielonej rodziny chyba jeszcze nie widziałem.
Szczerze mówiąc nigdy nie sądziłem że w Mafijnej rodzinie może być tak miło i przytulnie, w życiu nie powiedziałbym także że to właśnie groźny boss i mafioso będzie tym który sypie żartami. A jednak Withmorowie to naprawdę zgrana rodzinka.
Jednak nawet w takiej rodzinie zdarzają się zgrzyty i na moje nieszczęście ja znalazłem się w samym środku takiego właśnie zgrzytu.
Maya zdecydowanie nie jest dobrze nastawiona do planu który stworzyli sobie pan Dante i Ian, ja oczywiście jakąś zbędną miłością co do tego pomysłu również nie pałam ale zdaję sobie sprawę z tego iż słowa Cory dotarły do Iana.
Skończył już bycie pizdą i wziął się do roboty więc jestem pewien że to waśnie on zrobiłby wszystko by odzyskać dziewczynę.
Szybko odszedłem od stołu i praktycznie pobiegłem po schodach do już dobrze znanego mi pokoju czarnowłosej.
Zapukałem ale nie czekając na zaproszenie wparowałem do pomieszczenia.
Maya stała tyłem do mnie wpatrując się w obraz za oknem, ściśle obejmowała się ramionami i lekko podskoczyła na skrzypnięcie otwieranych drzwi.
-Oni chcą ją tam zostawić Emil. -rzuciła z wyrzutem. -Przecież to będzie już za dużo dla niej. -dodała przykładając czoło do szyby i zamykając oczy.
-Małpko, oni również są między młotem a kowadłem. -tłumaczę.
Podchodzę do dziewczyny od tyłu i obejmuję ją ramionami przytulając jej plecy do mojego torsu.
-Uwierz mi przenieśliby góry by ją stamtąd wyciągnąć ale muszą się też liczyć z konsekwencjami.
Dziewczyna wzdycha głośno i odwraca się twarzą do mnie. Patrzy mi w oczy swoim zmartwionym i lekko smutnym spojrzeniem po czym wtula się we mnie z ufnością.
-Po prostu... -szepczę. -Ona jest tam zupełnie sama a ty dobrze wiesz jak bardzo nienawidzi tego uczucia.
-Wiem Mays, ale Rebekah to cholernie silna kobieta i naprawdę wierzę że sobie poradzi. -zapewniam ją. -Bo jeśli nie ona to kto?
-Emil... Akurat ty doskonale wiesz że mimo iż Rosie wydaje się taka a nie inna to w rzeczywistości z dnia na dzień jest coraz gorzej.
Momentalnie dłonie czarnowłosej mocniej zaciskają się wokół mojego brzucha zupełnie jakby samo wypowiedzenie tych słów było dla dziewczyny czymś naprawdę ciężkim.
-Nasza Rosie da radę. -powtarzam kolejny raz. -To w końcu zarówno najmłodszy i najniebezpieczniejszy Mafioso Irvine nieprawdaż?
Rzucam niemrawym żartem byleby tylko jakkolwiek ją pocieszyć.
-Najniebezpieczniejszy? -pyta zdziwiona.
-A nie? -udaje oburzenie. -Ona potrafi zmrozić człowieka samym wzrokiem! -przypominam dziewczynie. -W dodatku teraz ma jeszcze dwie potężne mafie za plecami, uwierz mi ma większe możliwości i predyspozycje niż Kali.
Delikatnie gładzę czarne włosy dziewczyny na samym czubku jej głowy.
-Chciałabym żeby ten cały koszmar już się skończył... -wzdycha.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
RomansaDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...