Rozdział kończy się dopiero pogrubionym napisem.
(Perspektywa Rosie)
/Piątek, jedenasta trzydzieści, apartament/
Wstałam kilka godzin temu i od tamtej pory siedziałam jak na szpilkach czekając na najgorsze.
Ja i Neville w pewnym sensie zamieniliśmy się rolami, teraz to on na siłę szukał sobie zajęcia a ja obserwowałam jego każdy nawet najmniejszy ruch.
Chodził w kółko co chwila zaglądając do lodówki lub sprawdzając telefon.
Czekaliśmy na odpowiedni moment.
Tyle że on był w o tyle lepszej sytuacji, bo gnojek wiedział na jaką porę i przede wszystkim na co czeka a ja byłam w dosłownej niepewności.
Równie dobrze mógł mi powiedzieć że za minutę wychodzimy lub przetrzymać mnie w tym pieprzonym apartamencie jeszcze kilka godzin.
Wczoraj kiedy wróciliśmy między nami panowała dość niezręczna cisza, żadne z nas nie wiedziało jak zacząć znowu rozmawiać. Ale to chyba dobrze bo mieliśmy ciszę i przestrzeń dzięki której każde z nas mogło wszystko sobie ułożyć.
Tak naprawdę to dopiero rano dotarło do mnie że to naprawdę dzisiaj, że spotkam Diabła i zmierzę się z przeszłością.
Neville usiadł na jednym z dwóch barowych krzeseł przy małej kuchennej wyspie i wydawało się ze tępo przygląda się szafkom zawieszonym na ścianie naprzeciw niego.
-Jak tam pojedziemy? -wypaliłam nie mogąc znieść ciszy. -Nie pozwolę ci prowadzić auta a na twój motor nie wsiądę za żadne skarby. -dodałam kiedy nie odpowiadał.
-Twoim autem. -odpowiedział w końcu. -Będę ci mówił gdzie masz jechać.
Mięło jeszcze kilka lub kilkanaście długich minut kiedy brunet w końcu podniósł się ze swojego miejsca i ruszył w kierunku przedsionka.
-Załóż buty droga Rosie.
W sekundę poderwałam się z fotela podbiegając do czarnych sportowych butów.
Razem wyszliśmy z apartamentu wyglądając jak żywcem wyjęci z filmu akcji. On w długich czarnych spodniach białej koszulce i czarnej skórzanej kurtce na motor. I ja w równie czarnych dziurawych dżinsach z wysokim stanem oraz także ciemnej bluzie z kapturem.
Neville idealnie ułożył swoje brązowe włosy a ja zrobiłam ulizanego wysokiego kucyka.
Mieliśmy podobne czarne okulary i szczerze powiedziawszy gdyby ktoś obcy nas zobaczył śmiało mógłby stwierdzić że jesteśmy albo parą albo rodzeństwem.
Wolnym krokiem ruszyliśmy do mojego samochodu by już po chwili wyruszyć w drogę.
Jechaliśmy w stronę Victoryville co w sumie jakoś bardzo mnie nie dziwiło. Diabeł był przecież w pewnym sensie jednym ze wspólników Braci Platyna.
Dłonie nieco mi się pociły kiedy mocno ściskałam kierownicę, myślałam o tym kto może tam jeszcze być, co się tam stanie i jak to wszystko wyjdzie.
Bałam się jak cholera i nijak nie potrafiłam tego od siebie odsunąć. To wszystko było cholernie pokręcone bo jednocześnie trzęsłam się ze strachu drżałam z pewnego rodzaju podniecenia a moje serce wybijało szybszy rytm z fascynacji.
Pełna sprzecznych uczuć było chyba idealnym opisem mojej aktualnej sytuacji.
Jakoś godzinę później Neville kazał mi skręcić w drogę która prowadziła na obrzeża Victoryville.
CZYTASZ
Nawet krok może wywołać lawinę. ✔
Roman d'amourDziewczyna wciśnięta w sam środek Mafijnych porachunków, usilnie próbująca uciec i rozwiązać wszystkie zrzucone na nią problemy. Chłopak, syn bossa stworzony do wielkich rzeczy jednak zamknięty w ramach rutyny. Ona ratuje mu życie i tak zaczyna się...