Od zawsze kochałem pływać. Woda to był mój żywioł. Nie to że bym był jakimś mistrzem, ale po prostu lubiłem obecność wody. Razem z moim bratem ciotecznym pływaliśmy w moim basenie. Obydwoje w majtkach. Jeszcze wtedy byłem szczęśliwym posiadaczem płaskiej klaty i na luzie mogłem się kąpać bez stanika.
Teraz sprawa jest skomplikowana. Jak wiecie z moim dużym towarem pływanie nad morzem jest w ciul krępujące. Czuję na sobie wzrok innych (mimo że pewnie nikt nawet się nie patrzy). Czuję się jakbym był zupełnie goły. A co roku jeździmy z rodziną nad morze. Tak bardzo jak kocham morze tak bardzo jestem skrępowany. Ostatecznie wchodzę do wody (najlepiej takiej za głowę) i wtedy przez brudną wodę nie widać tych dwóch obrzydliwych worów. Tak bardzo bym chciał być w stanie pójść pływać bez koszulki i bez żadnego skrępowania. O niczym innym tak nie marzę jak o operacji góry. (Mimo że mam fobię przed lekarzami)
CZYTASZ
Jak to jest być wynaturzeniem czyli dziennik transpłciowego aseksualisty
Non-FictionAseksualiści stanowią 1 procent populacji a transpłciowi mniej niż 1 procent, więc należę do bardzo rzadkiego gatunku