To wszystko mnie przytłacza. Nie jestem w stanie sobie poradzić. Mam tylko ochotę leżeć i nie wstawać. Ilekroć robię coś manulanie to doświadczam dysforii nie z tej ziemi. Mój balast wydaje mi się być rozmiarów XXL i przeszkadza w robieniu czegokolwiek. Czuję się skrępowany. Podobnie uczucie do bycia nagim wśród ludzi. Jakby tego było mało. Nie doświadczam żadnych emocji poza smutkiem. Nie obchodzi mnie nic. Ranię ludzi wokół mnie i nawet nie potrafię się tym przejąć. Rodzice cały czas używają mojego deadname'a i złych zaimków. Z każdym ich słowem czuję jak sznur zaciska się na mej szyji coraz bardziej. Matka zamiast pomóc to jeszcze bardziej mi dopierdala. Jaką to ona zła matką jest i, że ona wszystko robi a ja ciągle niezadowolony. Przez to czuję się jeszcze gorzej. Tata jak zwykle zwiększa moją dysforię mówiąc, że coś jest męskie lub, że takie rzeczy robią mężczyźni. A jeszcze dochodzi moje liceum. Ledwo zdaję z polaka. Przerasta mnie ta nauka. Jestem za głupi, żeby tego wszystkiego się nauczyć. Nie jestem kurwa w stanie. Matura za 2 lata, a ja nawet nie wiem czy wyrobię do następnej klasy. Matka oczywiście na mnie narzeka i mówi rzeczy przez które czuję się potwornie. Np że specjalnie mnie oszczędza i nie bierze tak często do sprzątania żebym się uczył, a ja nawet tego nie potrafię zrobić. Mam ważniejsze sprawy na głowie niż głupia szkoła. Cały świat i mi się wali i nie mam nikogo kto by mnie w tym wspierał. Jedynie mój chłopak, który wejdzie na jebane 5 minut dziennie. Do psychologa nie chodzę od końca 8 klasy, bo skończyły mi się spotkania. Wiem, że potrzebuję pomocy, ale musiałbym poprosić matkę żeby mnie zapisała. Ze względu na mój lęk społeczny, dużo spotkań zajęłoby mi zanim przestałbym bać się odzywać. Jedyne co bym robił to patrzył się w podłogę i przytakiwał bądź nie. A jeszcze niewiadomo czy nie trafię na transfoba. Jeszcze minmum 2/3 lata zanim pozbędę się balastu. Rodzice nie pozwalają mi nosić bindera i mogę tylko wtedy jak ich nie ma (czyli większość czasu jestem z tym balastem na wierzchu...).Czeka mnie masa badań, które zajmią mi dużo czasu. Już nawet nie mówię jak będę musiał harować żeby zarobić na to wszystko. Nie wiem czy rodzice pomogą mi to spłacić jak nawet nie są w stanie mówić do mnie poprawnie. Bycie transem jest najgorszą rzeczą na świecie.
CZYTASZ
Jak to jest być wynaturzeniem czyli dziennik transpłciowego aseksualisty
Non-FictionAseksualiści stanowią 1 procent populacji a transpłciowi mniej niż 1 procent, więc należę do bardzo rzadkiego gatunku