Dzisiaj trochę o moim samopoczuciu. Możecie tego nie czytać, bo to nic ważnego. Jest jeszcze gorzej niż było. Nie zostało mi już nic. Jestem tylko wiecznie smutną skorupą, którą nic nie cieszy. Poddałem się we wszystkim. Nie robię już praktycznie nic. Nic mi nie wychodzi i nic nie umiem. Wszystko czego się podejmę muszę spieprzyć. Niezależnie co to jest. Nie osiągnę zupełnie nic. Jestem jednym z tych ludzi, których śmierć by nic nie zmieniła. Jestem skazany na wieczną samotność, smutek i depresję. Nie czeka mnie nic dobrego. I nie mam zamiaru słuchać od żadnego z was, że będzie dobrze czy inne podobne gówno, bo tak nie będzie. Nie możecie nic zrobić i pogódźcie się z tym. Tak jak ja pogodziłem się z tym, że jestem śmieciem. Już nigdy nie odzyskam tych dobrych, radosnych chwil z dzieciństwa. Nie mogę zrobić nic poza płakaniem. Chociaż i o to już jest ciężko. Jedyne co mnie czeka to piżdziec daleko operacja, która mnie chwilowo pocieszy. Ale to nie tak, że ta dysforia i depresją sobie pójdą. Zostaną pewnie ze mną na zawsze. Najchętniej bym leżał w łóżku cały dzień i nie robił nic. Mam już tego wszystkiego dość. Mogę tylko wszystkim innym zazdrościć. Mnie nie jest w stanie uszczęśliwić nic. I to chyba tyle z tego bezużytecznego gadania. Cześć
Całe moje życie i odczucia opisuje ta piosenka
CZYTASZ
Jak to jest być wynaturzeniem czyli dziennik transpłciowego aseksualisty
Non-FictionAseksualiści stanowią 1 procent populacji a transpłciowi mniej niż 1 procent, więc należę do bardzo rzadkiego gatunku