Skąd wiedziałem, że jestem trans/T

628 49 14
                                    

Macie tutaj dawno obiecaną historię o tym jak dowiedziałem się, że jestem transem. Pewnie mnie znienawidzicie po przeczytaniu tego. Nie chciałem zbytnio o tym mówić, bo zachowałem się jak ostatnia kurwa.

Od dziecka wiedziałem, że coś ze mną jest nie tak. Nienawidziłem swojej płci i chciałem być chłopcem. W nocy modliłem się do Boga, żebym obudził się w innym ciele. Nigdy nie zadziałało...Chłopcy nie chcieli się ze mną bawić bo nie miałem siura, a dziewczyny też nie chciały, bo nie byłem w żadnym stopniu dziewczęcy. Miałem tylko jedną przyjaciółkę ( z nią też zabawna historia). Jak się bawiliśmy zawsze grałem męską rolę, a w Simsach moja postać zawsze była chłopakiem Bawiłem się też z moim bratem ciotecznym, który mieszka na przeciwko. Jest starszy dwa lata. Był bardziej dziewczęcy ode mnie. Kochał Winx Club i bawił się ze mną i tą koleżanką we wróżki. Naśladowałem go. Chciałem urodzić się w jego ciele.

Nie pamiętam kiedy to było, ale byłem dość młody. Zobaczyłem w telewizji program o transach. Byłem zafascynowany "zmianą płci" i szukałem dalszych informacji. Gdy okazało się, że trzeba przejść przez operacje to przeraziłem się. Lekarze to mój największy lęk. Dla własnego dobra zacząłem sobie wmawiać, że nieważne co się zrobi zawsze będzie się biologiczną płcią. Możecie mówić, że to chujowe, ale pomogło mi to przetrwać. Żyłem po prostu jako "chłopczyca".

Rok temu nastąpił przełom. Było to w wakacje. Byłem z rodzicami w górach. Mój kolega napisał do mnie, że ma sekret, ale znienawidzę go jak mi powie. Powiedziałem mu, że nie ma opcji, bo za bardzo go lubię. No i wyoutował się jako trans. No i tu zaczyna się moje bycie największym chujem. Zacząłem go odwodzić od tej myśli. Że sam nienawidzę być dziewczyną, ale trzeba się z tym pogodzić. Mój zjebany egoizm stwierdził, że skoro ja nie mogę być chłopakiem to nikt inny też. Zaczęliśmy się kłócić. Mówiłem mu, że i tak będę do niego mówił tak jak wcześniej i , że jego rodzice zawszę będą w nim widzieć "swoją córeczkę". On stwierdził, że powinniśmy się rozstać (nie mam na myśli związku), bo on nie ma zamiaru tkwić w takim gównie. Nie chciałem go stracić. Za bardzo go lubiłem. Płakałem. Po paru godzinach wiedziałem, że jeśli nie chcę go stracić to muszę zaakceptować sam siebie. Napisałem mu, że mogę go traktować jako chłopaka jak on będzie mnie tak traktował. Zgodził się.

I to cała historia. Wybaczył mi, ale ja sobie nie. Jestem złym człowiekiem i możecie mnie już znienawidzić. Dodam też, że teraz jestem z tym chłopakiem w związku ;w;

Jak to jest być wynaturzeniem czyli dziennik transpłciowego aseksualistyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz