Mam już serdecznie dość jebanej szkoły. Nienawidzę tego miejsca najbardziej na świecie. Nienawidzę się uczyć ani pisać sprawdzianów. Ledwo co wróciłem, a już jestem zdołowany. Stoję samotnie w kącie i nikt się do mnie nie odzywa. Zdepresowany oglądam jak wszyscy są szczęśliwi, że ponownie się widzą. Czuję się tak bardzo samotny. Wszystkie siły życiowe są ze mnie wysysane. Na dodatek na każdej lekcji muszę słyszeć mój deadname. A co jeszcze gorsze to wf. Ćwiczyłem w bluzie bo jakby inaczej, ale i tak czułem się potwornie. Dawno nie czułem aż tak wielkiego dyskomfortu. Każdy ruch powoduje u mnie wstyd i chęć zapadnięcia się pod ziemię. Na wf nawet się nie przebieram, bo się wstydzę. Nigdy nie chciałem takiego ciała. Jak pomyślę sobie, że w następnym roku dostanę coś na dzień kobiet to aż mnie skręca. Zdalne wróccie. Chociaż te 2 lata. Wiem, że jak wrócimy we wrześniu to nie dam sobie rady i będę musiał robić miliony ściąg, co niezbyt mi się podoba. Stres z tym związany jest wielki. A znając nauczycieli to nawet ze ściągami sobie nie poradzę, bo dadzą takie pytania, których bym się nie spodziewał. Ba nawet na zdalnych było ciężko. Mam dużą nadzieję, że pandemia jeszcze będzie trwała conajnniej ten rok. Wtedy powinni odwołać nam ustne matury a i pozbędę się masy przedmiotów. Sayonara
CZYTASZ
Jak to jest być wynaturzeniem czyli dziennik transpłciowego aseksualisty
Non-FictionAseksualiści stanowią 1 procent populacji a transpłciowi mniej niż 1 procent, więc należę do bardzo rzadkiego gatunku