Mimo że już od paru tygodni wiedziałem, że to się stanie, było dla mnie to odległe. Nie mogłem przyjąć tego do świadomości i cały czas odrzucałem te myśli. W głębi serca liczyłem na kolejną falę wirusa żebyśmy nie wrócili. Niestety nie podziałało. Jutro idę do szkoły. Na "dobry początek dnia" mam sprawdzian z "Potopu". Warto wspomnieć, że ledwo zdaję z polskiego. Sprawdziany, które robiła ta baba były tak trudne, że nawet na zdalnych wyczynem było dostać 2. Nie chcę wracać. Nie ma w tym nic dobrego. Wstawanie o 6, sprawdziany, duszenie się w maseczce, spotkanie się z ludźmi i powrót do domu o 18. A no i jeszcze sprawdzanie notatek (nie mam żadnych :") ) Boję się też jak zareagują na moje włosy. Są teraz obcięte "na chłopaka" i daje mi tu dużo passingu. Planuję też założyć binder. Boję się. Mam nadzieję, że nic nie powiedzą i nawet się nie skapną. Chociaż trudno nie zauważyć gdy ogromny balast się spłaszcza (nie całkowicie, bo to niemożliwe). Jeszcze nie wiem jak poradzę sobie z wfem. Nie można ćwiczyć w binderze, a w lato raczej nie będę mógł ćwiczyć w bluzie. Chodzenie w samej bluzce powoduje we mnie mega dysforię i niekończący się wstyd.
CZYTASZ
Jak to jest być wynaturzeniem czyli dziennik transpłciowego aseksualisty
Non-FictionAseksualiści stanowią 1 procent populacji a transpłciowi mniej niż 1 procent, więc należę do bardzo rzadkiego gatunku