Wczoraj był w miarę fajny dzień. Pojechałem sobie do miasta i jak debil się zgubiłem. Mapy Google prowadziły mnie przez jakieś pojebane drogi, ale w końcu udało mi się dojść do tego Decathlona. Moja koleżanka czekała już tam jakiś czas i zdążyła obczaić gdzie są rzeczy. Jestem zachwycony tym sklepem. Koszulki do pływania były ułożone rozmiarowo. Na samym dole była półka z xs-kami a czym wyżej tym większy rozmiar. Przymierzyłem, a koleżanka powiedziała, że git. Trochę przydługa, ale jeśli bym wziął xs-kę to by mnie opinała, a jakby była mokra bardzo przylegała do cycków. Z kąpielówkami był problem i dużo ich przymierzałem. Ale w końcu udało się znaleźć idealnie. Niezbyt drogie, nieprzylegające do ciała i nie za szerokie i wielkie. Potem szlismy z buta jakieś pół h do galerii na jedzonko. Mocno przesadziłem. Byliśmy chyba w Smak na Tak. W każdym razie płaciło się za wagę jedzenia. Dobre jedzonko było. To co nie zjadłem zaniosłem do domu. Zapłaciliśmy za to 80 zł TwT. Mam na myśli 2 obiady, ale matka odda pieniądze więc git. Moje nogi umierają. A najbardziej stopy. Każdy krok powoduje ból. Mam jakieś bąble czy chuj wie co to jest.
CZYTASZ
Jak to jest być wynaturzeniem czyli dziennik transpłciowego aseksualisty
Non-FictionAseksualiści stanowią 1 procent populacji a transpłciowi mniej niż 1 procent, więc należę do bardzo rzadkiego gatunku