Rozdział 24 - Róża

30 2 0
                                    

 Zaczęłam spisywać na kartce co będę potrzebować z zakupów i za chwilę przyjechał pracownik Juna. Najpierw poczęstowałam go jagodzianką a potem mu wręczyłam kartkę z listą zakupów. Chciałam mu też dać kartę płatniczą Juna ale nie chciał i mówił, że ma i wyszedł. Wrócił z zakupami po dwóch godzinach. Kiedy wyszedł wypakowałam zakupy i zabrałam się za sprzątanie. Odkurzyłam cały dom i umyłam podłogi. Potem wyszłam na ogród ale usadowiłam się na leżaku pod parasolem i podziwiałam róże sąsiada.

- o dzień dobry - odparł ktoś

Podniosłam głowę i ujrzałam sąsiada Juna.

- dzień dobry - odparłam i wstałam z leżaka

- jak się pani ma? - spytał

- dziękuje, bywało lepiej - odparłam i podeszłam bliżej siatki

- tak, rozumiem. Proszę - odparł i podał mi różę - to dla pani

- dziękuję bardzo, ale szkoda było ją obcinać, najpiękniejsze są na krzaku - odparłam wąchając różę

- to prawda, ale proszę wsypać do wazonu troszeczkę cukru, wtedy postoi dłużej - odparł uśmiechając się

- tak? Słyszałam, że pomaga miedziany pieniążek ale o cukrze nie słyszałam - odparłam

- pomaga - odparł

- to proszę zaczekać, zaraz wrócę - odparłam i cofnęłam się do domu

Do wazonu dodałam odrobinę cukru i wlałam wodę i wstawiłam różę a potem do papierowej torebki włożyłam dwie jagodzianki. Wyszłam na ogród w to samo miejsce.

- proszę, sama piekłam - odparłam wręczając torebkę

- a co to jest? - spytał

- jagodzianki, to znaczy drożdżowe bułeczki z jagodami - odparłam i zobaczyłam jak ściąga rękawiczki i próbuje jedną

- jakie dobre - odparł - nigdy takich nie jadłem

- smacznego. Muszę wracać szykować kolację - odparłam

- do widzenia i dziękuję - odparł i pożegnałam się z nim

Wróciłam do domu i zajęłam się obiadem. Nie wiem kiedy w drzwiach pojawił się Jun. W ręce trzymał pusty pojemnik. Ściągał buty i zakładał kapcie.

- Basia wiesz, że Twoje bułeczki zrobiły furorę - zaśmiał się wchodząc do środka

- hej skarbie, czyli smakowały - zaśmiałam się

- bardzo, wszyscy chcą wiedzieć jak je zrobiłaś - śmiał się odkładając pojemnik na blat

- coś takiego, a jak było? - spytałam

- wiesz, że dobrze. Wszyscy są mi życzliwi, no chyba, że udawali

- rozumiem - odparłam i przytuliłam się do niego

- tęskniłem - odparł i mnie pocałował

- ja też. Głodny? - spytałam

- nie, tak się opchałem tymi bułeczkami, że nie chce mi się jeść - zaśmiał się

- co za dużo to nie zdrowo - zaśmiałam się

- wiesz, na początku było jakoś tak sztywno, ale kiedy wyciągnąłem jeszcze ciepłe bułeczki i zacząłem częstować to po chwili się zmieniła atmosfera. Wszystkim bardzo smakowały.

- cieszę się kochanie - odparłam

- a Ty co dziś robiłaś? - spytał i usiadł za stołem

- po Twoim wyjściu poszłam spać. Obudziłam się koło 10-tej i zabrałam się za bułeczki. Potem odwiedził mnie Felix i Bang Chan. Mam nadzieję, że się nie gniewasz, że ich zaprosiłam tutaj? - spytałam

- nie, dlaczego

- mówiłeś bym nie wychodziła, dlatego to oni przyjechali do mnie. Potem przyszedł Twój pracownik, zrobił zakupy - opowiadałam

- to dobrze - przerwał mi

- zrobić Ci coś do picia? - spytałam

- zrób herbatę

Wstałam i zaczęłam robić nam herbaty.

- skąd masz tą różę? - spytał patrząc na wazonik

- od sąsiada - odparłam

- jak to? - spytał

- wyszłam na ogród, usiadłam na leżaku blisko jego ogrodu, podziwiałam róże

- no i? - spytał

- zapytał jak się mam i dał mi różę - odparłam

- dlaczego przyjęłaś? - spytał

Odwróciłam się zaskoczona jego słowami

- nie rozumiem

- dlaczego przyjęłaś od niego różę? - spytał Jun

- a coś się stało? Dlaczego miałam nie przyjąć?

- Basia nie życzę sobie byś od innych przyjmowała prezenty - odparł zły

- ależ skarbie to tylko róża i to z ogrodu, nie ze sklepu - tłumaczyłam

- nie ważne, ale nie powinnaś jej przyjąć

- o masz Ci los - odparłam podając herbaty i usiadłam - nie wiedziałam

- teraz jest nieciekawa sytuacja - odparł Jun

- jak to?

- muszę mu coś dać - odparł zły

- nie rozumiem, jak to dać? - spytałam

- nie rozumiesz, nie można mieć zobowiązań, zwłaszcza takich - odparł

- aaaa to się nie martw, bo dałam mu dwie jagodzianki - odparłam zadowolona z siebie

- co takiego?! -  Jun był zły

- coś się stało? - spytałam

- dlaczego mu dałaś? - spytał

- bo chciałam, dał mi różę a ja mu dałam bułeczki. Stało się coś?

Jun milczał.

- skarbie, zrobiłam coś złego? - spytałam

- myślałem, że będą jeszcze bułeczki dla mnie - odparł markotny

- głuptasie przecież są i to sporo - zaśmiałam się

- i tak jestem na Ciebie zły

- o masz, a tym razem za co? - spytałam

- ciągle za to samo - odparł i wydął w grymasie usta

- przecież nic się nie stało, to był miły gest z jego strony a ja się odwdzięczyłam - odparłam

Jun siedział z założonymi rękoma na piersiach i nic nie mówił.

- dobrze, nigdy więcej nie przyjmę żadnego prezentu, nawet żeby miał to być choćby cukierek. Hmmm pasuje?

- pasuje - odparł

Wstałam i usiadłam obok niego

- nie gniewaj się na mnie - przytuliłam się do niego a on mnie objął i pocałował

Potem poszliśmy się myć i spać.


MY NEW LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz