Rozdział 69 - Simba

23 2 0
                                    

Minęło kilka dni, niestety nie udało się Junowi namówić rodziców by przyszli do nas na obiad. Za każdym razem jak był to był również jego brat, który wyrzucał Juna z domu, bez możliwości wytłumaczenia. Poprosił rodziców by oddali mu Simbę i siedząc w samochodzie i czekając nie wiadomo na co zobaczył jak wyszła jego mama i podała mu psa i jego rzeczy. Kiedy przyjechał do domu było już bardzo późno. Niepokoiłam się czy czasem się tam nie pobili. Kiedy usłyszałam pikanie alarmu podeszłam do drzwi. Ujrzałam Juna jak na rękach niósł coś białego. To był jego piesek, poznałam bo widziałam kiedyś zdjęcia.

- cześć kochanie - odparłam i pogłaskałam pieska - jaki śliczny

Piesek zaczął lizać moją rękę.

- śliczności - widziałam jaki Jun był szczęśliwy, tulił do siebie pieska

- a co z obiadem? - spytałam i wróciłam do kuchenki, bo podgrzewałam kolację

- nie miałem możliwości porozmawiania z rodzicami bo był brat - odparł zły i usiadł do stołu

- rozumiem

- znów mnie wyrzucił z domu - odparł zaciskając szczękę

- przykro mi skarbie, zaraz, to jak dostałeś Simbę?

- usiadłem zrezygnowany w samochodzie i czekałem, właściwie nie wiem na co

- tak? - spytałam

- potem zobaczyłem, że z domu wyszła mama z Simbą i jego rzeczami

- coś mówiła? - spytałam

- powiedziała, że zadzwoni jak nie będzie brata

- no cóż, trzeba widocznie czekać

- tak - odparł

- żal mi Twoich rodziców ale przede wszystkim żal mi Ciebie

- dlaczego? - spytał

- przyznaj, że tęsknisz nie tylko za pieskiem ale za rodzicami również

- wiesz, ja ich bardzo kocham, zawsze byliśmy zżyci, długo z nimi mieszkałem - płakał

Podałam jedzenie i usiadłam na przeciwko

- wiem kochanie, teraz brakuje Ci tego, że mogłeś wpadać do rodziców

- skąd wiesz? - spytał wycierając łzy

- domyślam się, tak mi przykro - odparłam smutna

- to nie Twoja wina

- a jednak moja - odparłam

- daj spokój

- może nie powinieneś się ze mną wiązać, ja nie dam Ci dzieci

- przestań, nie zależy mi na dzieciach

- dlaczego? - spytałam - komu przekażesz swój majątek

- nie wiem - odparł

- zastanów się, może to jednak znak, że powinniśmy się rozejść

Spojrzał na mnie z wyrzutem i smutkiem. Łzy same zaczęły mi płynąć po policzku.

- Basia już mnie nie kochasz?

- kocham, ale sam widzisz, że do Twojego życia wniosłam tylko zamęt

Jun nic się nie odzywał. Kiedyś by mnie bronił, mówił, że jestem jego szczęściem a dziś? Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno. Jakoś oddaliliśmy się od siebie, kochałam go ale czy on nadal mnie kochał? Sama nie wiedziałam co o tym sądzić. Wstałam od stołu i wyciągnęłam mięso z lodówki. Miałam przygotowane dla Simby na posiłki. Zajęłam się przygotowaniem posiłku dla pieska na jutro. Ugotowałam ryż i obrałam warzywa, potem gotowałam je razem z mięsem.

MY NEW LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz