Po jakimś czasie weszłam do wody i się pochlapałam. Potem znów odpoczywałam na ręczniku. Jun wyszedł z wody i położył się obok.
- kiedy będzie obiad? Zgłodniałem - zapytał
Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest już 14-sta. Dobrze, ja idę przygotować, powiedz im, żeby za godzinę przyszli. Wstałam i zaczęłam się zbierać.
- Basia gdzie idziesz? - spytał wychodzący z wody Taehyung
- idę przygotować obiad
- poczekaj pomogę Ci - odparł i zaczął się wycierać
- to chodź - odparłam i poszłam dróżką do kamperów
- fajnie tu jest, szkoda, że dziś musimy wracać - odparł Tae idąc ze mną przez las
- to prawda, ale co zrobić. Wy możecie zostać ale my do pracy jutro
- no tak, ale bez Ciebie to już nie będzie to samo - odparł
- raczej powiedz, że nie będziecie mieć co jeść
- no nie, zamówi się coś, ale nie ma jak Twój obiad - śmiał się Taehyung
Otworzyłam kampery i powiedziałam mu by obierał ziemniaki.
- dużo tego ma być? - spytał markotny
- bardzo dużo, chcę zrobić frytki
- o rety, na pewno będą pyszne
- ale z frytkami dużo roboty, może upiekę całe, co Ty na to?
- wolę frytki - odparł Tae
- ale wiesz ile to będzie obierania?
- domyślam się - uśmiechnął się
Postawiłam mu worek ziemniaków i aż sapną, potem postawiłam dwa garnki z wodą i dwie miski na obierki. Po czym usiadłam i też zabrałam się za obieranie. Mięso miałam gotowe tylko do pogrzania i tylko ogórki musiałam zrobić na mizerię. Rozmawialiśmy tak siedząc i gapiąc się na morze. Po czym zobaczyłam jak Jin do nas przyszedł.
- co robicie? - spytał
- a nie widać?
- widać, może pomogę? - spytał
- pomoc mile widziana
Dałam mu miskę na obierki i nożyk. Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy właściwie o wszystkim i niczym konkretnym. Kiedy skończyli obierać, opłukałam ziemniaki i zaczęłam kroć na frytki. Tae i Jin poszli po drewno na ognisko. Przygotowałam frytki do upieczenia, a na drugą blachę wyłożyłam mięso. Zajęłam się obieraniem ogórków. Kiedy już wszystko było gorące, wszyscy już stali przy drzwiach kampera.
- ale pachnie - niuchał tym razem Hoseok
Jun pomagał mi i nakładał chłopakom na talerze, a ja w miseczkach podawałam mizerię oraz wlewałam do kubków lemoniady
- Basia co to jest, to zielone? - spytał Namjoon
- mizeria, ogórki zalane sosem jogurtowym
- pyszne - sapnął Yoongi
- cieszę się, że Wam smakuje
- Basia jak to zrobiłaś, że frytki są takie chrupkie? - spytał Tae
- tajemnica - odparłam a wszyscy się zaśmiali
Sprzątając po obiedzie zapytałam
- idziecie nad morze?
- tak, szkoda dnia - odparł Hyungsik
- dobrze, to idźcie
- Basia a Ty nie idziesz? - spytał JK
- chciałam się przejść do sklepu
- a co chcesz kupić? - spytał Jun
- owoce, mam agar to zrobiłabym galaretki
- o super - śmiał się Hoseok
- pójdę z Tobą - odparł Kihyun
- dobrze - włączyłam zmywarkę i czekałam aż Jun się przebierze by zamknąć kamper
Kiedy już wszyscy stali gotowi do wyjścia ja zamknęłam swój kamper i wzięłam klucze. Do pozostałych klucze miał Yoongi.
- tylko nie zgub
- nie mam co z nimi zrobić, może weźmiesz? - spytał krzywiąc się Yoongi
- to dawaj - odparłam i zabrałam mu klucze
- jak kupimy owoce i zrobię galaretki to przyjdziemy na plażę
- to na razie - odpowiedzieli chórem
Zaczęłam iść ale Kihyun zawołał
- Basia choć, zawiozę Cię, samochodem będzie szybciej
Wsiadłam do samochodu, całe szczęście stał w cieniu, więc nie był nagrzany. Wyjechaliśmy z miejsca gdzie stały kampery i jechaliśmy w centrum miejscowości. Niedaleko zauważyłam sklep, więc wysiadłam kiedy się zatrzymał i poszłam kupić owoce. Owoców i warzyw było mnóstwo wystawionych przed sklepem. Starszy jegomość obsługujący z fartuchem przewiązanym na sobie, spytał się mnie coś po koreańsku. Kupiłam to co chciałam i wróciliśmy do kampera.
- idź na plażę, jak zrobię to przyjdę - powiedziałam otwierając kamper
- pomogę Ci, będzie szybciej, co mam robić? - zapytał
- to umyj owoce, truskawki w szypułkach, potem się je usunie
Widziałam jak mył owoce, potem kazałam mu poukładać w szklankach. Sama zrobiłam galaretkę, tym razem miałam sok z wiśni, więc dodałam jako słodzik. Kiedy galaretki tężały w lodówce poszliśmy się przebrać. Kiedy wyszłam z kampera Kihyun już na mnie czekał. Zamknęłam kampery i poszliśmy przez las, po drodze rozmawiając. Kiedy znaleźliśmy się na plaży chłopacy widząc nas, nam pomachali. Jun wyszedł z wody i usiadł obok mnie.
- tak szybko? - spytał
- tak, podjechaliśmy samochodem, niedaleko był sklep
- to dobrze, a galaretki zrobiłaś? - spytał
- tak, stoją w lodówce, a czemu pytasz?
- tak szybko? Ktoś Ci pomagał?
- Kihun zajął się owocami a ja galaretką
- to dobrze - odparł i się położył
Pogoda była przepiękna, gorące słońce świeciło mocno, na niebie nie było ani jednej chmurki. Zaczęłam się smarować balsamem, a potem znów się położyłam. Dobrze, że był wiaterek, który nas trochę ochładzał. Chyba zasnęłam, bo kiedy się ocknęłam słońce chowało się nad drzewami.
- która to godzina?
- jest po 19-tej - odparł Jun
- już? - zdziwiłam się
- zasnęłaś - odparł Jun
- o której wyjeżdżamy? - spytałam widząc jak reszta wyszła z morza
- już chcesz? - spytał Yoongi
- nie mówię, że chcę, pytam, o której?
- myślę, że po 20-tej, a zrobisz kolację? - spytał
- zrobię - odparłam - to co wracamy?
- można by jeszcze ognisko rozpalić, potem zgasimy - odparł JK
- pewnie - zaśmiałam się
Wstałam i wszyscy zaczęli się zbierać.
- wszyscy są? Gęsiego odlicz! - zaśmiałam się
- jak? - usłyszałam
- gęsiego, jeden za drugim
Pierwszy był Namjoon
- jeden - powiedział
- dwa - usłyszałam Hoseoka i tak odliczali aż do 10-ciu
- jedenaście - odparł Jun idący przede mną
- dwanaście - odparłam - zbierajcie drzewo na rozpałkę
CZYTASZ
MY NEW LIFE
RomancePerypetie kobiety, która wyjechała do Korei Południowej na zaproszenie sławnego aktora. Przewróciła jego życie do góry nogami a potem... sami sprawdźcie. W książce pojawiają się znani aktorzy i Idole.