Rozdział 62 - Frytki

25 1 0
                                    

Po jakimś czasie weszłam do wody i się pochlapałam. Potem znów odpoczywałam na ręczniku. Jun wyszedł z wody i położył się obok.

- kiedy będzie obiad? Zgłodniałem - zapytał

Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest już 14-sta. Dobrze, ja idę przygotować, powiedz im, żeby za godzinę przyszli. Wstałam i zaczęłam się zbierać.

- Basia gdzie idziesz? - spytał wychodzący z wody Taehyung

- idę przygotować obiad

- poczekaj pomogę Ci - odparł i zaczął się wycierać

- to chodź - odparłam i poszłam dróżką do kamperów

- fajnie tu jest, szkoda, że dziś musimy wracać - odparł Tae idąc ze mną przez las

- to prawda, ale co zrobić. Wy możecie zostać ale my do pracy jutro

- no tak, ale bez Ciebie to już nie będzie to samo - odparł

- raczej powiedz, że nie będziecie mieć co jeść

- no nie, zamówi się coś, ale nie ma jak Twój obiad - śmiał się Taehyung

Otworzyłam kampery i powiedziałam mu by obierał ziemniaki.

- dużo tego ma być? - spytał markotny

- bardzo dużo, chcę zrobić frytki

- o rety, na pewno będą pyszne

- ale z frytkami dużo roboty, może upiekę całe, co Ty na to?

- wolę frytki - odparł Tae

- ale wiesz ile to będzie obierania?

- domyślam się - uśmiechnął się

Postawiłam mu worek ziemniaków i aż sapną, potem postawiłam dwa garnki z wodą i dwie miski na obierki. Po czym usiadłam i też zabrałam się za obieranie. Mięso miałam gotowe tylko do pogrzania i tylko ogórki musiałam zrobić na mizerię. Rozmawialiśmy tak siedząc i gapiąc się na morze. Po czym zobaczyłam jak Jin do nas przyszedł.

- co robicie? - spytał

- a nie widać?

- widać, może pomogę? - spytał

- pomoc mile widziana

Dałam mu miskę na obierki i nożyk. Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy właściwie o wszystkim i niczym konkretnym. Kiedy skończyli obierać, opłukałam ziemniaki i zaczęłam kroć na frytki. Tae i Jin poszli po drewno na ognisko. Przygotowałam frytki do upieczenia, a na drugą blachę wyłożyłam mięso. Zajęłam się obieraniem ogórków. Kiedy już wszystko było gorące, wszyscy już stali przy drzwiach kampera.

- ale pachnie - niuchał tym razem Hoseok

Jun pomagał mi i nakładał chłopakom na talerze, a ja w miseczkach podawałam mizerię oraz wlewałam do kubków lemoniady

- Basia co to jest, to zielone? - spytał Namjoon

- mizeria, ogórki zalane sosem jogurtowym

- pyszne - sapnął Yoongi

- cieszę się, że Wam smakuje

- Basia jak to zrobiłaś, że frytki są takie chrupkie? - spytał Tae

- tajemnica - odparłam a wszyscy się zaśmiali

Sprzątając po obiedzie zapytałam

- idziecie nad morze?

- tak, szkoda dnia - odparł Hyungsik

- dobrze, to idźcie

- Basia a Ty nie idziesz? - spytał JK

- chciałam się przejść do sklepu

- a co chcesz kupić? - spytał Jun

- owoce, mam agar to zrobiłabym galaretki

- o super - śmiał się Hoseok

- pójdę z Tobą - odparł Kihyun

- dobrze - włączyłam zmywarkę i czekałam aż Jun się przebierze by zamknąć kamper

Kiedy już wszyscy stali gotowi do wyjścia ja zamknęłam swój kamper i wzięłam klucze. Do pozostałych klucze miał Yoongi.

- tylko nie zgub

- nie mam co z nimi zrobić, może weźmiesz? - spytał krzywiąc się Yoongi

- to dawaj - odparłam i zabrałam mu klucze

- jak kupimy owoce i zrobię galaretki to przyjdziemy na plażę

- to na razie - odpowiedzieli chórem

Zaczęłam iść ale Kihyun zawołał

- Basia choć, zawiozę Cię, samochodem będzie szybciej

Wsiadłam do samochodu, całe szczęście stał w cieniu, więc nie był nagrzany. Wyjechaliśmy z miejsca gdzie stały kampery i jechaliśmy w centrum miejscowości. Niedaleko zauważyłam sklep, więc wysiadłam kiedy się zatrzymał i poszłam kupić owoce. Owoców i warzyw było mnóstwo wystawionych przed sklepem. Starszy jegomość obsługujący z fartuchem przewiązanym na sobie, spytał się mnie coś po koreańsku.  Kupiłam to co chciałam i wróciliśmy do kampera.

- idź na plażę, jak zrobię to przyjdę - powiedziałam otwierając kamper

- pomogę Ci, będzie szybciej, co mam robić? - zapytał

- to umyj owoce, truskawki w szypułkach, potem się je usunie

Widziałam jak mył owoce, potem kazałam mu poukładać w szklankach. Sama zrobiłam galaretkę, tym razem miałam sok z wiśni, więc dodałam jako słodzik. Kiedy galaretki tężały w lodówce poszliśmy się przebrać. Kiedy wyszłam z kampera Kihyun już na mnie czekał. Zamknęłam kampery i poszliśmy przez las, po drodze rozmawiając. Kiedy znaleźliśmy się na plaży chłopacy widząc nas, nam pomachali. Jun wyszedł z wody i usiadł obok mnie.

- tak szybko? - spytał

- tak, podjechaliśmy samochodem, niedaleko był sklep

- to dobrze, a galaretki zrobiłaś? - spytał

- tak, stoją w lodówce, a czemu pytasz?

- tak szybko? Ktoś Ci pomagał?

- Kihun zajął się owocami a ja galaretką

- to dobrze - odparł i się położył

Pogoda była przepiękna, gorące słońce świeciło mocno, na niebie nie było ani jednej chmurki. Zaczęłam się smarować balsamem, a potem znów się położyłam. Dobrze, że był wiaterek, który nas trochę ochładzał. Chyba zasnęłam, bo kiedy się ocknęłam słońce chowało się nad drzewami.

- która to godzina?

- jest po 19-tej - odparł Jun

- już? - zdziwiłam się

- zasnęłaś - odparł Jun

- o której wyjeżdżamy? - spytałam widząc jak reszta wyszła z morza

- już chcesz? - spytał Yoongi

- nie mówię, że chcę, pytam, o której?

- myślę, że po 20-tej, a zrobisz kolację? - spytał

- zrobię - odparłam - to co wracamy?

- można by jeszcze ognisko rozpalić, potem zgasimy - odparł JK

- pewnie - zaśmiałam się

Wstałam i wszyscy zaczęli się zbierać.

- wszyscy są? Gęsiego odlicz! - zaśmiałam się

- jak? - usłyszałam

- gęsiego, jeden za drugim

Pierwszy był Namjoon

- jeden - powiedział

- dwa - usłyszałam Hoseoka i tak odliczali aż do 10-ciu

- jedenaście - odparł Jun idący przede mną

- dwanaście - odparłam - zbierajcie drzewo na rozpałkę

MY NEW LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz