Rozdział 64 - Mąż i żona

22 3 0
                                    

Rano zerwałam się o świcie, spotkałam się z Junem w łazience

- dzień dobry kotku - odparł

- dzień dobry kochanie

- a gdzie buzi? - spytał patrząc wydymając usta

Ja akurat myłam zęby. Wyjęłam szczoteczkę, opłukałam usta i go pocałowałam.

- ale słodko - śmiał się Jun

- pewnie, że słodko, musi starczyć Ci na cały dzień

- oj nie wystarczy - zaśmiał się

- nie? - spytałam zaskoczona

- no, nie! - odparł - chcę więcej!

Objął mnie i znów się pocałowaliśmy

- ale jesteś cute - śmiał się Jun

- Ty też skarbie - zaśmiałam się

Kiedy się ogarnęliśmy poszłam robić śniadanie.

- nie będę jadł, jest późno - odparł Jun zakładając bluzę

- może Ci zapakować? - spytałam smutna

- dobrze żono - odparł a ja spojrzałam na niego zaskoczona

- co?

- wiesz, bo zachowujemy się jak stare dobre małżeństwo - śmiał się

Zapakowałam mu śniadanie i włożyłam do jego teczki.

- proszę, mój mężu kochany - przytuliłam się do niego

Znów mnie pocałował, w końcu puścił mnie i podeszłam z nim do drzwi. Wychodząc zawołał

- mało mi, mało, oj mało - śmiał się machając mi ręką

Zobaczyłam jak wsiada do samochodu i odjeżdża. Pomachałam mu i zamknęłam drzwi.

Samotnie zjadłam śniadanie i dostałam wiadomość, że dziś mam wolne, bo reżyserowi coś nagle wypadło. Zadzwoniłam do pracownika Juna i powiedziałam, żeby przyjechał koło 10-tej, to pojedziemy na zakupy. Po jakimś czasie usłyszałam swój telefon, dzwonił Jun

- co skarbie? - spytałam

- tęsknię - odparł

- ja też, wiesz, dziś mam wolne

- jak to, nie pracujesz? - spytał

- nie, coś reżyserowi wypadło w ostatniej chwili, więc mam wolne, tylko później pojadę z Yilem na zakupy

- dobrze kotku - odparł Jun - muszę kończyć, zaraz nagrywamy

- a zjadłeś śniadanie?

- zjadłem, było pyszne - powiedział

- tęsknię za Tobą

- ja bardziej - zaśmiał się - pa, widzimy się wieczorem

- hmmm dopiero wieczorem

- nie bądź smutna, bo też będę - odparł

- hmmm, będę na Ciebie czekać

- jak znam Ciebie i innych to zaraz ktoś się zjawi - śmiał się

- myślisz?

- pewnie, pa kotku - odparł

- pa słonko - i Jun się rozłączył

Kochałam go jak wariatka, był w moim typie w każdym calu. Przystojny, uroczy i słodki. Pomyślałam, że się prześpię, więc poszłam do sypialni i przebrałam się w piżamę. Nie wiem kiedy zasnęłam. Obudził mnie dźwięk alarmu, ktoś wchodził do domu. Podniosłam się i spojrzałam na telefon. - Co? Tak późno! - powiedziałam sama do siebie. Wyskoczyłam z łóżka i ubrałam się. Poszłam do łazienki się umalować i weszłam już gotowa do salonu.

MY NEW LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz