Rozdział 29 - Szarlotka

23 3 0
                                    

Nie wiem kiedy minął tydzień. Wszystkie dni były podobne do siebie. Albo chodziłam na zakupy i gotowałam, albo siedziałam na ogrodzie. Od czasu do czasu wpadali znajomi. Najczęściej Taehyung i Yoongi. Przyszedł czas odebrania butów na galę. Pojechałam tam taksówką i weszłam do warsztatu. Starszy pan spojrzał na mnie i wyciągnął buty. Ale jakie, cudowne. Kiedy zmierzyłam były idealne. Na ładnej nie za cienkiej szpilce. Wyciągnęłam telefon i w translatorze napisałam  "Dziękuję, są cudowne. Ile mam zapłacić?". Po czym pan mi napisał "Już zapłacono". Od słowa do słowa dowiedziałam się, że za buty zapłacił Yoongi. Zadzwoniłam do niego.

- no? - spytał

- dlaczego zapłaciłeś za moje buty? - spytałam zła

- a dlaczego nie?

- Yoongi nie wygłupiaj się, nie chcę byś za nie płacił - odparłam

- daj spokój, to drobiazg

- Jun mnie zabije za to, nie rozumiesz? - spytałam

- o rety! - westchnął

- przyjedź do mnie to oddam Ci pieniądze - odparłam

- nie mogę 

- dlaczego? - spytałam

- bo nie

- Yoongi bo mnie wkurzasz - warknęłam

- powiedz Junowi, że to ty zapłaciłaś

- nie mam zamiaru go okłamywać - odparłam zła - dobrze, to ja przyjadę do Ciebie

- nie

- litości nie masz dla mnie? - spytałam

- ależ mam - zaśmiał się

- ja muszę oddać Ci pieniądze. Nie rób mi tego - prosiłam

- mówiłem już to drobiazg 

- do cholery Yoongi! - krzyknęłam

-  to prezent - zaśmiał się

- Yoongi - jęknęłam ale się rozłączył

Ustaliłam z tym panem, by już nigdy nie brał od nikogo innego pieniędzy, że sama płacę. Zamówiłam następne buty, ustaliłam z nim wszystko i mogłam wracać. Trochę to zajęło, bo zrobiło się południe. Wróciłam do domu z butami i postanowiłam, że podziękuję Loli i Ninie za pomoc. Upiekłam ciasto szarlotkę, tutaj takich nie znają. Akurat napatoczyli się Tae i Hyungisk.

- cześć - odparłam wpuszczając ich do środka

- cześć Basia - odparli chórem

- ale macie nosa - zaśmiałam się

- nie rozumiem - odparł Hyungisk

- właśnie upiekłam ciasto - odparłam podając im kapcie

- aaaa już miałem pytać co tak pachnie - zaśmiał się Tae

- wchodźcie - zaśmiałam się

Weszli do środka i usiedli przy stole.

- czego się napijecie? 

- lemoniady - zaśmiał się Tae

- dobrze, że zrobiłam 

Poszłam do lodówki i wyciągnęłam dzbanek z napojem. Wlałam do szklanek i postawiłam na stół. Potem lekko wystudzony placek pokroiłam i nałożyłam na talerzyki.

- proszę - odparłam podając im ciasto

- hmmm jakie dobre - odparł Hyungsik

- co to jest? - spytał Tae

MY NEW LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz