Rozdział 39 - Pierwsza kłótnia

26 2 0
                                    

Następnego dnia rano kiedy się obudziłam Juna nie było w domu. Wstałam i podreptałam do łazienki by się ogarnąć. Jak tylko wyszłam z sypialni ktoś zadzwonił do furtki. Był to posłaniec po suknię. Zapakowałam ją w foliowy pokrowiec i za pokwitowaniem przekazałam. Po zjedzonym śniadaniu ruszyłam na zakupy. Po drodze w kiosku kupiłam gazety z nami i nie tylko. Kupiłam gazety z moimi Idolami i ulubionymi aktorami. Kiedy z zakupami zaczołgałam się do domu, a były bardzo ciężkie, usiadłam wziąwszy gazetę do ręki. Znowu nie mogłam rozszyfrować tych znaczków ale oglądałam same zdjęcia. Pomyślałam, że gazety zostawię na pamiątkę. Kiedy pobieżnie przejrzałam gazety ruszyłam na miasto by znaleźć pracę. Nie miałam co prawda ani swojego CV ani dyplomu, ale myślałam, że znajdę jakąś dorywczą pracę. Niestety tam gdzie mnie chciano wymagana  była wiza i zezwolenie na pracę, której nie miałam. Pojechałam zatem do Urzędu, a tam dowiedziałam się, że muszę mieć zaświadczenie z Polskiej Ambasady. Pojechałam zatem do Ambasady, do której wejść nie było tak prosto. Musiałam przejść przez wiele osób zanim dotarłam do tej konkretnej. Usiadłam na przeciwko przy biurku i czekałam aż siedzący naprzeciwko facet zajmie się w końcu mną. Trwało to trochę, bo prowadził rozmowę telefoniczną i był zagadywany. Minę miał znudzoną niesamowicie ale wciąż przytakiwał i coś komentował. Nie przysłuchiwałam się tej rozmowie, jestem dobrze wychowaną osobą, więc rozglądałam się dookoła oglądając cały gabinet. W gabinecie siedziała jeszcze jedna osoba za swoim biurkiem. Była to kobieta, która od początku gdy tylko weszłam nie spuszczała ze mnie wzroku. Nie wiedziałam co było tego powodem ale udawałam, że tego nie widzę. 

- pani tu na długo? - usłyszałam tego faceta, po jakimś dosyć długim czasie

- jeszcze dokładnie nie wiem, wszystko zależy

- od czego? - spytał uśmiechając się

- od wielu czynników, między innymi czy znajdę tu pracę 

- chce pani pracować? - zdziwił się i to bardzo

- owszem

- po co? - spytał z nieudawanym niedowierzaniem

- a pan po co pracuje? - udawałam słodką idiotkę

- jeśli się dobrze orientuję, to jest pani związana z pewnym aktorem - uśmiech miał cholernie ironiczny

- dobrze się pan orientuje

- no i? - spytał nachalnie

- potrzebuję wizę i zezwolenie na pracę, ale bez pisma od Was mogę tylko o tym pomarzyć

- skąd pani wie? - spytał nadal z tym samym cholernym uśmieszkiem

- byłam i się pytałam

- rozumiem - odparł i przeglądał papiery - o pani jest głośno - odparł zupełnie ni z gruszki ni z pietruszki

- co pan powie? - udawałam zdziwienie

- nie wiedziała pani? - spytał ironicznie

- ach trudno nie zauważyć skoro w wiadomościach o tym mówią

- no właśnie - odparł ironicznie się uśmiechając

Miałam ochotę go udusić własnymi rękoma gdy z pomocą przyszła mi ta kobieta.

- Grzesiu, pani pewnie się śpieszy, proszę daj jej to zaświadczenie - odparła grzecznie

Grzesiu spojrzał to na nią to na mnie i bez gadania wydał mi zaświadczenie.  Złapałam do ręki i podziękowawszy wyszłam z gabinetu. Kiedy spojrzałam na zegarek, zdałam sobie sprawę ile tu czasu siedziałam. Włożyłam pismo do torebki. Nie miałam czasu by jechać do urzędu. Przyjechałam do domu i zajęłam się obiadem. Był już wieczór i Jun mógł zaraz przyjść. I przyszedł. Ujrzałam jak otwiera drzwi. 

MY NEW LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz