Rozdział 87 - Zakupy z Tae

17 2 0
                                    

Przyjechał Yil, więc spakowałam swoją torebkę, wzięłam torby.

- za ile oni będą? - spytałam Tae

- nie wiem, są w drodze - odparł

- to musimy poczekać, a podałeś im adres?

- tak - odparł - co będziesz gotować?

- tajemnica - zaśmiałam się

- ale jesteś! - burknął Tae

- sam zobaczysz

- a galaretki zrobisz? Są takie pyszne - Tae miał uśmiech na twarzy

- zrobię - zaśmiałam się

Usłyszeliśmy dzwonek, więc poszłam otworzyć, przy furtce stał facet.

- o co chodzi? - powiedziałam przez videofon

- jesteśmy z ochrony - odparł - to moja legitymacja - i przystawił do kamery

Zawołałam Taehyunga.

- to Twoja ochrona? - spytałam

- tak

- dobrze, to możemy iść

Weszliśmy do przedsionka i zmieniliśmy obuwie. Kiedy wyszliśmy z domu usłyszałam.

- jedzcie za nami - odparł Tae - Basia jedziesz ze mną?

- dobrze - odparłam i dałam znać Yilowi

Wsiedliśmy do samochodów i ruszyliśmy do najbliższego dyskontu. Kiedy zaparkowaliśmy przed sklepem, ruchu jakiegoś wielkiego nie było. Tae miał na twarzy maseczkę a ochrona szła za nami. Wzięliśmy trzy wózki, bo zakupy miałam zrobić bardzo duże. W sklepie najwięcej było starszych osób, którzy robili zakupy. Nikt na nas nie zwracał uwagi, więc spokojnie mogliśmy zrobić zakupy. Kiedy po jakichś trzech godzinach wracaliśmy z wózkami wypchanymi po brzegi na parkingu nikogo nie było. Po chwili tylko jedna starsza osoba przeszła. Kiedy wszystko było zapakowane do bagażników, wsiedliśmy do samochodów. Kiedy znaleźliśmy się przed domem, ochrona Tae odjechała a my zajęliśmy się wypakowywaniem toreb z zakupami. Kiedy w końcu wszystkie zakupy znalazły się w domu zaczęłam przekładać osobno produkty na wyjazd a osobno do domu. Kiedy już wszystko było rozplanowane zajęłam się robieniem obiadów. Najpierw zabrałam się za te, które robi się szybko. Tae cały czas mi pomagał i muszę przyznać, że dobrze mu to szło. Robił co mu powiedziałam. Umyłam pałki kurczaka i zalałam sosem by się macerowały, potem włożyłam do lodówki. Taehyung po obiedzie poszedł. Zostałam sama i nadal szykowałam obiady, żeby zabrać je ze sobą nad ocean. Kiedy przyjechał Jun byłam już solidnie zmęczona.

- hej kotku - usłyszałam wchodzącego Juna

- cześć kochanie - odparłam wkładając naczynia do zmywarki

- ale się stęskniłem - zaśmiał się Jun, objął mnie i pocałował

- ja też się stęskniłam - odparłam

Jun poszedł umyć ręce a ja w tym czasie grzałam kolację. Kiedy podawałam Jun już siedział za stołem.

- jak dzisiaj było w pracy? - spytałam podając salaterkę Junowi

- znowu kręciliśmy na mieście

- rozumiem, a wiesz o której skończycie jutro?

- tak, o 16-tej będę wolny - odparł - więc w domu będę gdzieś pół godziny później

- dobrze

Kiedy zjedliśmy wysłałam Juna do łazienki a sama sprzątałam po kolacji. Kiedy weszłam do sypialni Jun już leżał w łóżku. Poszłam się myć i przebrana położyłam się obok Juna. Kiedy jemu zbierało się na czułości, odmówiłam bo byłam bardzo zmęczona. Zasnęłam wtulona w jego ramionach. 

MY NEW LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz