Rozdział 115 - Goście

16 1 0
                                    

Następnego dnia pojechałam rano do pracy do studia na plan. Nie miałam dobrego nastroju, więc nie bardzo mi szło. Znów myliłam imiona postaci z imionami aktorów. Producent zaglądał do nas i widząc brak uśmiechu u mnie, mówił bym wzięła się w garść. Łatwo powiedzieć, ciężej zrobić. Moje myśli krążyły wokół ludzi z mojej ekipy. Martwiłam się o nich, gdzie znajdą pracę i czy w ogóle znajdą. W przerwie dzwoniłam do Hyuny ale nadal nie odbierała. Napisałam do niej wiadomość ale nie dostałam odpowiedzi. Po pracy pojechałam do mojej starej firmy. W salonie były nieznane mi osoby a niestety nikogo z mojej ekipy nie było. Oddałam suknię i dostałam worek z moimi butami. Sprawdziłam i były wszystkie. Pożegnałam się i wyszłam. Dostałam maila od zarządu Loreal, że rezygnują z moich reklam. No cóż, trudno - odparłam sobie w duchu. Wróciłam do domu późnym wieczorem. Pod bramą stał Jun, zgarbiony jakby mu przybyło lat. Kiedy mnie zobaczył wyprostował się i chyba ucieszył.

- Jun? Coś się stało? - spytałam zaskoczona podchodząc do niego

- Basia jesteś - odparł

- coś się stało? - znowu spytałam zaniepokojona

- nie, nic, pomyślałem, że zjemy razem kolację - odparł niespodziewanie a mnie zatkało

- ale Jun...

- nic nie mów, wszystko mam, zrobiłem zakupy i to ja będę robić - przerwał mi

- rozumiem, ale jestem zmęczona - odparłam otwierając drzwi bramy

- więc Ty będziesz odpoczywać a ja ugotuję - odparł i wrócił do samochodu i wyciągnął torbę z zakupami

- no dobrze - nie wiedziałam jak mu powiedzieć, że nie mam ochoty na towarzystwo

Weszliśmy do mieszkania, ja zmieniłam obuwie a Jun ściągnął buty. Ruszył do aneksu z torbą zakupów.

- mogę umyć ręce? - spytał wypakowując zakupy

- oczywiście, ręcznik jest przy umywalce - oparłam

Kiedy wrócił zaczął przygotowywać kolację. Ja poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż, wzięłam prysznic, włożyłam koszulkę nocną i zapakowana w szlafrok poszłam do kuchni. Jun uśmiechnął się na mój widok.

- przepraszam, ale musiałam wziąć prysznic - odparłam siadając przy wyspie

- nie przepraszaj, rozumiem przecież - odparł smażąc coś na patelni

Kiedy Jun podał kolację, usiedliśmy do stołu. Po skończonej kolacji ze szklankami soku w dłoniach wyszliśmy na taras. Usiedliśmy na sofach i przyglądaliśmy się rzece i okolicy, która jaśniała od świateł.

- jak się czujesz? - spytał nagle

- nie za dobrze, ciągle mnie martwi moja ekipa

- no tak - odparł - to zrozumiałe

- poza tym w pracy czasami kończymy późno, wtedy jestem wykończona, nie mam siły by tyle godzin być na nogach

- rozumiem - odparł

- myślałam, że to będzie jakieś 4, 5 godziny dziennie a niekiedy ciągnie się w nieskończoność

- no tak - odparł

Nadal siedzieliśmy na tarasie, było już fajnie, ochłodziło się i nie czuło się tego upału i gorąca. Kiedy się ocknęłam i spojrzałam na komórkę było już po północy.

- o rety, bardzo późno się zrobiło - wstałam przerażona nie tyle sobą a Junem, bo o 6-tej miał być na planie

- faktycznie, zasiedziałem się - odparł

MY NEW LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz