Rozdział 76 - Nagroda

20 2 0
                                    

Następnego dnia dowiedziałam się od Juna, że we wtorek wylatuje do Stanów na miesiąc. Ja musiałam tu zostać, bo miałam pracę. Było mi przykro, bo Jun nadal nic nie mówił co powiedzieli jego rodzice a szczególnie mama. We wtorek odprowadziłam go na lotnisko. Nie mówił, że będzie tęsknił, a ja też mało mówiłam. Od tego obiadu między nami coś się popsuło. Pomachałam mu na odchodne i tyle go widziałam. Miałam nadzieję, że będzie dzwonił lub pisał. 

Rano zerwałam się o świcie i szykowałam się by pojechać do pracy. Po południu dostałam krótką wiadomość od Juna, że doleciał i ma się dobrze. Martwiłam się, że jet lag da mu popalić, zawsze tak jest przy zmianie stref czasowych. Odpisałam mu i wróciłam do pracy. Dziś nagrywaliśmy nową reklamę. Lubiłam to robić, zawsze byłam pozytywnie naładowana, jak przychodził czas realizacji moich pomysłów. Bo większość to były moje pomysły. 

Minął tydzień. Któregoś dnia dowiedziałam się, że reżyser dostał nagrodę. Chwalił się tą nagrodą wszędzie, jednak mnie jakoś omijał gdy tylko widział. Kiedyś zobaczyłam jak wszyscy się na mnie dziwnie patrzą i coś sobie szepcą. Następnego dnia podsłuchałam rozmowę dwóch dziewczyn z obsługi, które po tym jak mnie zobaczyły zaczęły trajkotać. Akurat w ręce miałam telefon, więc włączyłam translator i tłumaczenie z j. koreańskiego. Mówiły o tym, że reżyser dostał nagrodę za moje pomysły i wraz z nagrodą pieniądze. Cholera jasna! Zaklęłam pod nosem. Co takiego? Jakim prawem to on dostał nagrodę! Byłam wkurzona i postanowiłam, że tego tak nie zostawię. Następnego dnia miałam wolny dzień, więc udałam się do biura firmy. Kiedy wpuszczono mnie do budynku udałam się prosto do gabinetu pani prezes. Sekretarka jednak nie chciała mnie wpuścić mówiąc, że jestem nie umówiona. Odparłam, że nie zabiorę dużo czasu, chce tylko porozmawiać z panią prezes. Nie wiem kiedy otworzyły się drzwi gabinetu i usłyszałam.

- o co chodzi? - spytała pani prezes stojąca w drzwiach

- przepraszam, jestem nie umówiona, ale przyszłam w pewnej sprawie

- nie mam teraz czasu - odparła chłodno pani prezes

- to zajmie dosłownie 10 minut - odparłam nie odpuszczając

Zobaczyłam skrzywione usta pani prezes i po chwili zaprosiła mnie do gabinetu.

- o co chodzi? - spytała siadając za biurkiem

Stałam, bo nie zaprosiła mnie bym usiadła.

- reżyser dostał nagrodę - odparłam

- owszem

- za co? - spytałam

- ale to pani nie dotyczy - odparła prezes

- ależ właśnie dotyczy

Pani prezes milczała.

- dobrze to powiem pani po co tu przyszłam

- tak? - spytała

- otóż reżyser dostał nagrodę za pomysły w nagraniu reklam

- to prawda

- no właśnie, tylko, że to były moje pomysły - odparłam

- jak to pani? - spytała prezes pobłażliwym tonem

- od miesiąca przekazuję reżyserowi moje pomysły na reklamę

- co? - spytała

- tak, panu reżyserowi bardzo się spodobał mój pierwszy pomysł. To po tej reklamie wymiotło farby ze sklepu. Pamięta pani tą reklamę nagraną w biurowcu

- ach tak - odparła

- ten ze spalonym obiadem też jest mój, wszystkie są moje. Odmówiliście agencji reklamowej, bo ich reklamy były słabsze od moich pomysłów. A teraz dowiaduję się, że ktoś dostał nagrodę za moje pomysły

- proszę usiąść - usłyszałam

Kiedy usiadłam pani prezes na mnie spojrzała i powiedziała

- rozumiem, że jest pani zbulwersowana ale czy ma pani na to dowody?

Zatkało mnie totalnie.

- jak to dowody? Cała załoga wie o tym, że to moje pomysły - odparłam

- być może, ale nagrodę dostał reżyser za przedstawienie nam pomysłów nagrań reklam

- i co i tylko dlatego ją dostał? - spytałam wściekła

- owszem

- zaraz czyli co, nic pani z tym nie zrobi? - spytałam

- już za późno - odparła uśmiechając się

- nie rozumiem, na co za późno? - byłam wkurzona

- a co mamy teraz zrobić, zabrać mu tą nagrodę?

Zamurowało mnie i dopiero po chwili powiedziałam

- w takim razie proszę więcej nie liczyć na to, że będę wymyślać nowe reklamy

Prezes na mnie spojrzała wściekłym wzorkiem a ja wstałam i wyszłam.

Kiedy wróciłam do domu było mi przykro. Do jasnej cholery to ja staram się jak mogę a oni nic. Wieczorem jakby nigdy nic reżyser zadzwonił do mnie i zapytał o kolejne pomysły. Powiedziałam mu do słuchu co sądzę o kradzieży pomysłów i przypisywaniu sobie i odparłam, że koniec z pomysłami.

Następnego dnia atmosfera w pracy zgęstniała. Każdy patrzył to na mnie to na reżysera. Nagraliśmy te reklamy, które ja jeszcze wcześniej wymyśliłam. Reżyser był wściekły jak osa i ciągle mnie krytykował i wciąż chciał nagrywać od nowa. Dobrze, że dałam sobie spokój, bo już miałam mu powiedzieć do słuchu. Kiedy zjawiłam się w domu był już wieczór. Piątek miałam wolny więc postanowiłam, że wybiorę się do miasta, bo dawno nie byłam. Byłam zmęczona i głodna, bo oprócz śniadania nic nie jadłam. Nie było czasu. Kiedy Juna nie było w domu już nie gotowałam, bo po co. Zamówiłam koreańskie jedzenie, które przywiózł posłaniec. Zjadłam i poszłam spać.

Następnego dnia w pracy było jeszcze gorzej. Reżyser się czepiał wszystkiego i zmieniał mój pomysł, bo nagle mu nie pasował. Wkurzona byłam jeszcze bardziej ale starałam się trzymać język za zębami, co nie było proste. Bałam się, że w końcu wybuchnę i zrobię dziką awanturę. Jakoś udało się wszystko nagrać i tak jak miałam w grafiku piątek i weekend miałam wolny.

MY NEW LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz