Nie wiem kiedy zrobił się czwartek. Akurat miałam wolny dzień od pracy. Kiedy się obudziłam Juna nie było w domu. Musiał jak zwykle być o świcie na planie. W Sądzie miałam być na godzinę 11-tą, była 8 -ma rano więc miałam trochę czasu by się ogarnąć i zjeść śniadanie. Chciałam wyglądać dobrze a jednocześnie skromnie. Przyjechał po mnie Yil i zabrał mnie w miejsce gdzie znajdował się budynek Sądu. Weszłam zdenerwowana i odnalazłam salę, w której miało się odbyć spotkanie. Przed salą czekał ktoś, kiedy się zbliżyłam odezwał się.
- proszę zaczekać, w tej chwili trwa rozmowa
Kiwnęłam głową i odsunęłam się od drzwi. Nie wiedziałam czego mogą ode mnie chcieć i o co mnie oskarżają. Bałam się, że coś powiem w gniewie, co jeszcze pogorszy sytuację. Po jakiejś chwili otworzył drzwi mężczyzna w średnim wieku i zapytał
- pani Basia? Prosimy - usłyszałam
Do sali weszłam z drżącym sercem, w głębi ujrzałam mężczyznę siedzącego na przeciw drzwi a z boku dwoje ludzi w średnim wieku i mężczyzna, który wtedy u mnie był. Domyśliłam się, że to są rodzice Juna. Skłoniłam głową i usiadłam na wskazane mi miejsce. Po chwili odezwał się ten mężczyzna, siedzący za biurkiem.
- pani Basia - odparł - czy pani wie dlaczego panią wezwaliśmy?
- domyślam się
- otóż rodzice i brat pana Seo Joona wnieśli przeciwko pani pozew - usłyszałam
- jakie zarzuty są mi stawiane? - zapytałam
- co do zarzutów to powiem później. Na początku chcę ustalić fakty - odparł
- rozumiem
- od kiedy zna pani pana Seo Joona? - zapytał bacznie mnie obserwując
- od ponad miesiąca. Poznaliśmy się przez Instagram pod koniec marca. Tutaj przyleciałam w maju
- rozumiem, a kiedy zamieszkała pani razem z panem Seo Joonem? - zapytał
- miałam przylecieć na 3 dni i to właśnie tego ostatniego dnia Jun zabrał mnie do siebie do domu i już zostałam
- rozumiem, czym się pani zajmuje?
- jestem ambasadorką firmy Loreal Paris - odparłam
- od kiedy i w jaki sposób pani nią została?
- od miesiąca, szukałam pracy i przed wejściem do jednej z galerii handlowych zaczepił mnie mężczyzna, mówił, że ma dla mnie propozycję i dał mi wizytówkę. Jest viceprezesem spółki, kiedy zadzwoniłam do niego na drugi dzień to poprosił mnie o spotkanie - odparłam
- wcześniej pani nie pracowała?
- nie, szukałam pracy ale nie mogłam dostać - odparłam
- dlaczego?
- nie miałam wizy ani zgody na pracę, poza tym nie znam koreańskiego - tłumaczyłam
- rozumiem, czy dysponuje pani pieniędzmi pana Seo Joona?
- na samym początku dostałam od niego kartę płatniczą, na początku płaciłam nią za zakupy a teraz płacę raz kartą Juna a raz swoją
- a czy ma pani dostęp do konta bankowego pana Seo Juna?
- nie, nie mam
- a czy pan Seo Joon ma dostęp do pani konta?
- tak, podałam mu dane, gdyby coś się ze mną stało
- jak to? - spytał bacznie mnie obserwując
- mam chore serce
- dobrze, proszę chwilkę poczekać - odparł i odwrócił się do rodziców Juna i rozmawiali po koreańsku
Po jakiejś chwili poproszono mnie bym wyszła i zaczekała w korytarzu. Więc wyszłam ale słyszałam podniesione głosy. Chyba po pół godzinie wyszedł ten mężczyzna, który prowadził sprawę i powiedział
- jest pani wolna
- co to znaczy? - spytałam zaniepokojona
- pozew został odrzucony, proszę się nie martwić
Zobaczyłam jak z sali wyszli rodzice Juna i jego brat. Jego matka miała smutne oczy, było mi jej szkoda, ale sami są winni, że Jun się od nich odwrócił. Rodzice Juna poszli a ja stałam na korytarzu ciągle jeszcze nie pewna swego.
- dlaczego odrzucony? - spytałam
- według mnie brak zarzutów, gdyby pani miała dostęp do konta pana Seo Joona to była by to pewna poszlaka
- oni tak łatwo nie zrezygnują? Prawda?
- możliwe, do widzenia - odparł i wrócił do sali
Stałam tak na korytarzu jakiś czas aż w końcu ruszyłam do wyjścia. Na dole czekała na mnie mama Juna, która powiedziała coś po koreańsku
- przepraszam ale nie rozumiem
Wzruszyła ramionami i poszła. Czego ode mnie chciała i co powiedziała nie miałam pojęcia. Widziałam jak wsiedli do samochodu i odjechali. Ja też wsiadłam do samochodu i Yil przywiózł mnie do domu. Kiedy znalazłam się w domu zadzwoniłam do Juna ale nie odbierał, pewnie nagrywa. Przygotowałam obiad i zobaczyłam, że dzwoni do mnie Yoongi.
- cześć, co słychać?
- cześć Basia, Ty dziś nie w pracy? - zapytał
- nie, mam wolne
- to nie potrzebnie jechałem taki kawał - odparł
- zaraz, byłeś u mnie w pracy?
- tak, a jesteś w domu? - zapytał
- tak, jestem
- to będę za chwilę, bo jestem niedaleko
- dobrze, to czekam - i Yoongi się rozłączył
Kiedy przyjechał podgrzałam obiad i podałam na stół.
- coś taka markotna? - spytał bacznie mnie obserwując
- byłam dziś w sądzie
- co? - Yoongi zaliczył zonka
- w sobotę dostałam pismo, że mam się zjawić na rozmowie mediacyjnej
- jakiej? - spytał
- mediacyjnej
- no i? - spytał
- pozew został odrzucony
- to nie rozumiem - odparł
- czego?
- powinnaś się cieszyć - usłyszałam
- cieszyłabym się gdyby Jun pogodził się z rodzicami i bratem
- no tak - odparł
- nie chciałam stawać między nim a jego rodziną
- ale nie rozumiem dlaczego oni nie chcą tego związku? - spytał
- po pierwsze nie jestem Koreanką a po drugie jestem od Juna dużo starsza
- no to co? - spytał
- oj Yoongi, a co by powiedziała Twoja mama, gdybyś się z kimś takim związał?
- cholera, pewnie by było tak samo - usłyszałam
- sam widzisz, a oni tak łatwo nie zrezygnują
- myślisz, że będą dalej próbować? - spytał
- nie wiem, znowu się boję
- rozumiem - odparł
CZYTASZ
MY NEW LIFE
RomancePerypetie kobiety, która wyjechała do Korei Południowej na zaproszenie sławnego aktora. Przewróciła jego życie do góry nogami a potem... sami sprawdźcie. W książce pojawiają się znani aktorzy i Idole.