Rozdział 43 - Diabli nadali

34 2 0
                                    

Następnego dnia obudziłam się w ramionach Juna. Lubiliśmy się do siebie przytulać. Mi było przy nim ciepło, a on lubił mój chłód, bo wiecznie mu było za gorąco. Ja jestem zimnokrwista, przez to ciepłolubna, a on odwrotnie. Takie przeciwności co się przyciągają.  Tym razem ja go obudziłam pocałunkiem, gdy spojrzałam, że na komórce była 9-ta rano. 

- dzień dobry kochanie - odparłam gdy otworzył oczy

- hej kotku - zaśmiał się i przytulił mnie i pocałował

- wstajemy, już po 9-tej

- poleżmy jeszcze trochę - burknął

- oj mam chłopa co lubi się wylegiwać w łóżku, wstawaj! - odparłam usiłując uwolnić się z jego uścisku

Jun się zaśmiał ale trzymał mnie mocno i nie wypuszczał ze swoich ramion. 

- puszczaj wariacie! - warknęłam

- nie puszczę! - śmiał się Jun

- chcesz guza?! - warknęłam

- będziesz mnie bić? - spytał śmiejąc się

- nie znoszę przemocy, ale zastraszanie czasami działa - odparłam śmiejąc się

- tak myślałem - śmiał się Jun

- oj puść mnie i wstawaj, ile będziesz leżał? 

- co za jędzę sobie wziąłem - śmiał się Jun

- ja Ci zaraz pokażę jędzę - warknęłam ale go pocałowałam

Pokołowaliśmy się na łóżku śmiejąc się w głos i w końcu mnie puścił. Wzięłam poduszkę i walnęłam nią jego. 

- o ty! - zaśmiał się i też mnie walną

Potem ganialiśmy się dookoła łóżka śmiejąc się na całego, w końcu mnie złapał i oboje upadliśmy na łóżko. 

- co za wariatkę sobie wziąłem? - śmiał się Jun 

- ja Ci pokażę zaraz wariatkę! - warknęłam ale nie byłam zła

- już się boję - śmiał się

- bój się bój, zemsta nadejdzie niespodziewanie - śmiałam się

- o rety! - śmiał się Jun

- a teraz idziemy się myć - odparłam i pociągnęłam go za sobą do łazienki

Kiedy wyszliśmy z łazienki oboje stanęliśmy przed szafą. 

- jako ambasador Loral muszę mieć więcej ubrań - odparłam

- dobrze, to pojedziemy na zakupy - odparł Jun

Ubraliśmy się i poszliśmy do salonu. Ja zajęłam się robieniem śniadania a Jun parzył sobie kawę.  Po śniadaniu Jun złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Poszliśmy do garażu i wyjechaliśmy autem. Pojechaliśmy do galerii handlowej i weszliśmy na piętro.  Moją uwagę przykuła pewna osoba, która szła w naszą stronę. Mimo, że było gorąco to miała na sobie czarną bluzę i naciągnięty kaptur na głowę oraz założoną maskę. Zdziwiłam się i stanęłam. Gdy osoba się zbliżyła poznałam ją. Jego oczy błyszczały i usłyszałam

- cześć

- cześć, co tu robisz?

Jun stał zdziwiony i patrzył się to na mnie to na osobnika w czarnej bluzie.

- nie za gorąco Ci? - zaśmiałam się

- Basia znasz go? - spytał Jun

- pewnie, że znam, Ty też - śmiałam się

MY NEW LIFEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz