Rozdział 71

1 0 0
                                    

  Idę ścieżką. Przede mną maszeruje dziewczyna. Wokół zaś są drzewa. Za ich konarów spogląda słońce. Niebo jest praktycznie bez chmurne. Sielankę dopełnia śpiew ptaków. Choć sam osobiście wolę zerkać trochę niżej. Dokładnie mówiąc to na nogi. Moja towarzyszka ubrana jest w krótkie szorty. Dokładnie eksponują jej jędrne nogi. Zaś wystarczy jeszcze trochę podnieść wzrok, aby móc stwierdzić, że materiał doskonale opina się na pośladkach. I to jakich.

-Przestań się gapić-mówi dziewczyna- Pilnuj lepiej tyłów.

Podnoszę głowę i zauważam, że dziewczyna się odwróciła i wpatruje się we mnie. Jej oczy są odzwierciedleniem marzeń. Wszelakich.

-W cale się nie gapiłem-wyjaśniam- Po prostu sprawdzałem czy nie zostawiasz śladów.

-Mhm-mruczy tylko i odwraca się tyłem.

Ruszamy dalej. Idziemy w kompletnej ciszy. Ja staram się skupić na pilnowaniu tyłów. Mojej towarzyszce łatwiej jest kontrolowanie przodu. Nie ma tak kuszących widoków. Choć wiem jak ważne jest moje zadanie, ciężko jest mi się skupić. Nie po tym co widziałem.

-Tak sobie myślę-zaczynam gadkę.

-No?-zachęca mnie dziewczyna.

-Może byśmy zboczyli z ścieżki- proponuję.

-Po co?-pyta.

-Na serio muszę ci to tłumaczyć?-pytam.

Tak naprawdę nie do końca rozumiem swoje myślenie.

-To ja wybrałam tę drogę-stwierdza ostrzejszym głosem.

-Nie o to mi chodziło- uspokajam- Źle mnie zrozumiałaś. Chodziło mi o...

-Dobrze wiem co chcesz-przerywa mi odwracając się w moją stronę.

-Nie wydaje mi się-stwierdzam.

Ciężko wzdycha i poprawia kosmyki włosów z czoła. Robi to z taką gracją. Podchodzi do mnie. Wręcz nasze twarze się ze sobą stykają. Przysuwa swoje wargi do mojego ucha.

-Słuchaj, jeśli nie chcesz, aby nas znaleźli to rusz dupę-szepcze mi.

Kiwam głową ze zrozumieniem. Choć nie do końca się zgadzam z jej opinio, to nie potrafię się jej przeciwstawić.

-Dobrze, że się rozumiemy-mówi i poklepuje mnie po ramieniu- Zboczymy z trasy jak odejdziemy jeszcze kilometr.

Odwraca się i rusza. Ja nie mając wyboru ruszam za nią. Siłą woli powstrzymuje się od wgapiania się w nią. Staram się skupiać na trasie. Szczególnie tyłowi. To stamtąd może nadjeść najgorsze zło. Na samą myśl dostaję dreszczy. Nie mogę pozwolić, aby coś nieprzyjemnego się wydarzyło. Za wszelką cenę muszę chronić swoją towarzyszkę. Choć prawdę mówiąc, nie wiem przed czym. Mam zamglone myślenie. Gęsia skórka zna zło, które nam zagraża. Niestety nie chcę się podzielić tą informacją ze mną. Jedyne co mogę zrobić to podążanie śladem dziewczyny i mieć nadzieję, że nie będzie mi dane spotkać zła. Prócz gniewu mojej towarzyszki. Nie wiem kim jest. Ze swojej strony mogę uznać, że jestem czymś na wzór anioła. Nigdy nie widziałem tak pięknej istoty. Bardzo ciężko jest mi się skupić na moim zadaniu. Niestety muszę ubezpieczać tyły. Czy tego chcę, czy nie. Motywuje mnie trochę myśl, że taka dziewczyna polega na mnie. Nie na kimś innym, jakimś napakowanym gościem. Tylko na takiej łajzie jak ja. Trochę mi to schlebia. Czuję dumę.

Moja towarzyszka przerywa marsz.

-Co jest?-pytam.

Nic nie mówi, tylko ucisza mnie podniesieniem ręki. Podchodzę do niej. Stojąc tuż za jej plecami z trudem wyłączam oddech. Uspokajam rytm serca. Pulsujący puls również powstrzymuje. Z trudem. Wszystko po to, aby to usłyszeć. Delikatny szelest. Dziewczyna odwraca się twarzą do mnie. W jej oczach dostrzegam strach. Boi się, to zrozumiałe. Ja również się obawiam. Każdy inny, by pomyślał, że to jakieś zwierzę. Niestety prawda jest inna. My obydwoje o tym dobrze wiemy.

Zło nadchodzi.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz