Otwieram oczy. Po chwili je zamykam. Światło jest zbyt mocne. Bolą mnie źrenice. Podnoszę głowę. Opuszczam ją. Jest zbyt ciężka. Nie jestem w stanie jej utrzymać. Czuje jak ból rozdziera moją czaszkę. Co się tak właściwie stało? Co to było? Sen? O co chodzi? Do tej pory czuje strach. Kim był mordowany chłopak? Kto go zabił? Co to była za postać? Dlaczego była ubrana na biało? Musiała być prawdziwa skoro czuję fizyczny ból. Byłem jej kolejną ofiarą? Tylko dlaczego mnie nie dobiła jak chłopaka. Na samą wspomnienie tego intruza do oczu napływają mi łzy. Nie potrafię wymazać z głowy obrazów. Było tyle krwi i nieuzasadnionej przemocy. Po co to wszystko? Co to miało mi powiedzieć? Czuję się jeszcze bardziej skołowany niż ostatnio. Trochę sen o pięknej dziewczynie poprawia mi humor. Kim ona tak właściwie była? Dokąd szliśmy? Co nam groziło? Tyle pytań. Nie potrafię na nie odpowiedzieć. Nie potrafię wyłapać odpowiedzi. Do tego te dzwonienie w uszach. Przytykam do nich dłonie. Chcę uciszyć wszelkie dźwięki. Bez skutecznie. Jedynie udaje mi się wywołać spazm bólu. Rozwieram lekko oczy. Muszę się przyzwyczaić do świtała i wstać. Nie mogę leżeć na podłodze. Muszę się otrząsnąć. Zrobić jakiś ruch. Zmyć z siebie krew, a wraz z nią i wspomnienia.
Wstaję powoli. Całe ciało mi drży. W szczególności nogi, które nie są w stanie udźwignąć ciężaru mojego ciała. Zmuszam je do wysiłku. Wychodzę z salonu i ruszam w stronę schodów. Choć wzrok mam zamglony, udaje mi się jakoś dojść. Chwilę stoję przed pierwszym stopniem. Oparty o ścianę nabieram sił. Kilka głębszych wdechów i jestem gotowy postawić stopę na pierwszym stopniu. Drugi przechodzę bez problemu. Tak samo jak trzeci i czwarty. Gdzieś po szóstym dopiero zaczyna mi się kręcić w głowie. Na szczęście wystarczy kilka głębszych wdechów, aby móc ruszyć dalej. Taki to sposobem dochodzę na samo górę, gdzie chwiejnym krokiem dochodzę do łazienki. Tam mechanicznie pozbywam się ubrań. Wchodzę pod prysznic. Odkręcam zimną wodę. Gęsia skóra pojawia się po chwili. Na jej widok przed oczami pojawia się wspomnienie dziewczyny ze snu. Jaka ona była piękna. Dlaczego akurat ze mną się zadała? Mogła mieć każdego. Może połączyło nas zło, o którym kompletnie nic nie wiem? Pytania wciąż się mnożą. Brakuje tylko odpowiedzi.
Po kąpieli wycieram się ręcznikiem. Ubieram się w stare ubrania, starając się nie myśleć o plamach. Wychodząc z łazienki zauważam, że klamka od drzwi jest umazana na czerwoną. Idę do pokoju i widzę, to samo. Wychodzę i ruszam do gabinetu ojca. U niego też klamka jest czerwona. To samo obserwuje w drzwiach sypialni rodziców. Ktoś tu był i umazał klamki, gdy ja się umyłem. Tchórzliwy osobnik. Mało mu było krwi. Może jeszcze nie znikł?
W upływie chwili nabieram energii. Ruszam biegiem na dół. Schody przeskakuje po dwa stopnie, aby szybko dotrzeć do otwartych na oścież drzwi wyjściowych. Jeszcze wczoraj były zamknięte jak zwykle. Zacząłem się nawet zastanawiać czy nie wymyśliłem sobie postaci na podwórku. Niestety przyszła po mnie. Zrobiła przedstawienie.
Na progu leży martwy gołąb. Głowa ledwo trzyma się ciała. Z rozerzniętego brzucha wylatują wnętrzności. Krew z poderżniętego gardła tworzy literę: „M".
Wpatruje się w ten widok dość obojętnym wzrokiem. Gdy już się napatrzę, wstrzymuje oddech. Wychodzę z domu. Szybko przeczesuje podwórko, aby odnaleźć postać w białym płaszczu. Nie mam wątpliwości, że gołąb to wiadomość od niej. Niestety nigdzie jej nie ma.
Wracam do domu. Od progu łapczywie łykam powietrze. Ruszam do salonu. Nie przejmuje się gołębiem. Jutro go nie będzie. Zniknie jak reszta trupów.
Podchodzę do półki i biorę książkę. Idę z nią do martwego ptaka. Namaczam palec w krwi gołębia i w książce czerwonym pismem umieszczam słowo: „E. M."
CZYTASZ
Kim jestem?
Mystery / ThrillerOn przesiaduje całymi dniami w domu. Musi zachowywać ciszę. Nie wolno mu wychodzić na zewnątrz. Jego jedynym towarzyszem jest pies, Saba. Z każdym dniem bohater popada w głębszą paranoje. Zaczyna podejrzewać rodziców o różne rzeczy. Jego stan pogars...