Rozdział 46

3 0 0
                                    


  Otwieram oczy. Leżę w swoim łóżku, pod swoją kołdrą i na swojej poduszce.

Jestem w swoim pokoju.

Ręce odruchowo szukają Saby. Tylko ona potrafi przywrócić mi spokój. Szczególnie po takim śnie. Tak dziwnym i realistycznym. Był bardzo prawdziwy. Czuje fizyczny ból w rękach. W szczególności w kłykciach palców. Zaniepokojony tym stanem zerkam na nie. Ku memu spokojowi nic im nie jest. Pomimo tego delikatnie je masuje, chyba nie do końca ufam swoim oczom.

Kątem oka zerkam na zegarek. 7:45.

Wstaje, przecieram oczy. Robię kilka pompek na rozbudzenie mięśni.

Po ćwiczeniu ruszam do łazienki. Jak zwykle ustawiam lodowatą wodę. Całe moje ciało przechodzi dreszcz. Po chwili ukazuje się gęsia skórka.

Po kąpieli ruszam na dół zdziwiony nieobecnością Saby. Wchodzę do kuchni lecz tam jej nie ma, tak samo jak i w salonie.

Wchodzę z powrotem na górę i kieruje się do gabinetu ojca. Naciskam klamkę. Jest tak jak podejrzewałem, są zamknięte. Łapie się za głowę zaczesując włosy na tył. Nie wiem co się dzieje. Gdzie jest mój pies? Co mam robić? Nie mogę jej nawoływać nie hałasując. Nie pozostaje mi nic innego jak poczekać na rodziców.

Schodzę na dół do kuchni. Otwieram szafkę. Odkrywam w niej kilka pudełek jakiś pigułek i karton ze strzykawkami. Została też przyklejona karteczka z napisem: „Nie zapomnij". Nie wiem tu robią leki. O czym mam nie zapomnieć? Biorę paczkę pigułek. Wyciskam dwie i łykam. Może dzięki nim dojdę do formy. Szczególnie po tym dziwnym śnie. Dlaczego siedziałem w bunkrze? Jaki miałem w tym cel? Może ojciec będzie znał odpowiedź na te pytania.

Biorę suchary i idę do salonu. Tam siadam na żółtej kanapie. Zastanawiając się nad wszystkim co mi się śniło, jak i też nad nieobecnością Saby. Gdzie ona jest? Co się z nią stało? Czy wszystko musi być takie pogmatwane? Muszę poszukać odpowiedzi, choć na część kłębiących się w mojej głowie pytań. Wstaje i ruszam na górę. Wchodzę do łazienki. Opłukuje twarz zimną wodą. To mnie trochę orzeźwi. Zerkam w lustro. Widzę w nim czerwoną twarz z ciemnymi oczami i kasztanowymi włosami. Choć wiem, że to moja twarz to wydaje mi się obca. Nie do końca wiem do kogo należy. Nie mogę na nią patrzeć, wychodzę czym prędzej z łazienki. Ruszam do swojego pokoju i przeczesuje wszystko dookoła. Nie do końca wiem czego szukać. Uchylam żaluzje z okna i zauważam, że jest ono zamurowane. Podchodzę do drugiego. Odsłaniam je. Tak samo jak z pierwszym. To samo z oknami w salonie, zaś w łazience małe prostokątne okienko jest zabite deskami. Drzwi do gabinetu ojca są zamknięte, tak samo jak i do sypialni rodziców. Na podwórze także nie mogę wyjść. Jestem zamknięty jak w klatce. Zupełnie sam.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz