Rozdział 6

9 0 0
                                    

Otwieram oczy. Jest to pierwsza myśl jaka mi przychodzi mi do głowy.

Leże w swoim łóżku, pod swoją kołdrą i na swojej poduszce.

Jestem w swoim pokoju.

Kątem oka zerkam na zegarek. 7:45.

Wstaje, przecieram oczy. Robię kilka pompek na rozbudzenie mięśni.

Po ćwiczeniu ruszam do łazienki. Jak zwykle ustawiam lodowatą wodę. Całe moje ciało przechodzi dreszcz. Po chwili ukazuje się gęsia skórka.

Po kąpieli ruszam na dół zdziwiony nieobecnością Saby. Wchodzę do kuchni lecz tam jej nie ma, tak samo jak i w salonie.

Wchodzę z powrotem na górę i kieruje się do gabinetu ojca. Naciskam klamkę. Jest tak jak podejrzewałem, są zamknięte. Łapie się za głowę zaczesując włosy na tył. Nie wiem co się dzieje. Gdzie jest mój pies? Co mam robić? Nie mogę jej nawoływać nie hałasując. Nie pozostaje mi nic innego jak poczekać na rodziców.

Schodzę na dół do kuchni. Otwieram szafkę i wyciągam pudełko z pączkami z wczoraj. Są trzy, wszystkie posypane pudrem. Z lukrem zjadł pewnie ojciec, matka stroni od pustych kalorii.

Z pudełkiem pączków zasiadam w salonie na kanapie. Jem mechanicznie nie zwracając na smak. Podczas posiłku wpatruje się na jedną z półek z książkami, a konkretnie na czarno skórzaną okładkę. Skądś ją kojarzę. Czyżbym czytał tą książkę? Wytężam umysł w próbie przypomnienia sobie. Nic to nie daje. W mojej głowie jest zupełna pustka. Ocieram ręce koszulko i podchodzę do półki. Sięgam po książkę. Warzę ją chwilę w dłoni. Ciężar także wydaje się znajomy. Otwieram ją na pierwszej lepszej stronie. Oczami podążam w ślad za literami. Słowa wydają się również znajome. Najwidoczniej czytałem ją kiedyś, pozostaje pytanie kiedy. Zamykam oczy, aby jeszcze raz spróbować sobie przypomnieć cokolwiek. Niestety i tak próba się nie udaje. Odkładam książkę i zerkam na zegar. 9:40. Mam sporo czasu do powrotu rodziców. Ruszam w stronę drzwi frontowych. Naciskam klamkę. Drzwi ani drgną. Tak jak myślałem. Może to i lepiej, nie mogę przecież wychodzić. Zamykam oczy. Otwieram. Dlaczego nie mogę wychodzić? O czym zapomniałem? Co się dzieje?

Ruszam na górę do swojego pokoju. Podchodzę do swojego łóżka i zaczynam je przeszukiwać, nie do końca wiem czego szukam. Po łóżku zaczynam przeszukiwać szafkę. Też nic. Coś jest nie tak. Muszę powiedzieć ojcu. Tylko dlaczego mu, a nie matce? Gdzie jest Saba? Jak nic teraz by mi się przydała. Dzięki niej nie myślałbym tyle. Nie wiem co się ze mną dzieje.

Schodzę z powrotem na dół do salonu. Wyciągam książki z półek po kolei. Wszystkie wertuje nie wiedząc czego szukam. Nie znajduje nic. Siadam na czerwony fotel lecz zaraz przypominam sobie, że to własność Saby. Szybko wstaje i siadam na kanapie. Zamykam oczy. Oddycham. Otwieram. Dalej pustka w głowie. Zerkam na zegar. 13:50.

Wstaje i ruszam z powrotem na górę. Wchodzę do łazienki. Opłukuje twarz zimną wodą. Zerkam w lustro. Widzę w nim czerwoną twarz z ciemnymi oczami i kasztanowymi włosami. Choć wiem, że to moja twarz to wydaje mi się obca. Nie do końca wiem do kogo należy. Nie mogę na nią patrzeć, wychodzę czym prędzej z łazienki. Ruszam do salonu. Uchylam żaluzje z okna i zauważam, że jest ono zamurowane. Podchodzę do drugiego. Odsłaniam je. Ono też jest zamurowane. Idę do kuchni i odsłaniam okno. Tak jak pozostałe. Wchodzę szybko na górę do łazienki i odsłaniam małe prostokątne okienko. Jest zabite deskami. Wychodzę i biegnę do gabinetu ojca. Nie wiem po co, drzwi są zamknięte. Co się dzieje z moją pamięcią. Muszę porozmawiać z ojcem. Nie, chyba z matką. Kto wie więcej? Które z nich odpowie na moje pytania?

Schodzę na dół i siadam na kanapę. Zerkam na zegar. 14:50. Zamykam oczy. Oddycham szukając odpowiedzi. Otwieram nie znajdując nic w morzu pustki. Zamykam oczy z powrotem. Zaczynam szukać jakichkolwiek obrazów. Plaża z mych marzeń? Nie pomoże. Duże zielone drzewa? Nie, to nie to. Nauka z ojcem? Też nie. Bieganie? Raczej ucieczka plus drzewa. Sen. Dostałem w nim w brzuch. Szybko odsuwam koszulkę i widzę bliznę. Czyżby po nożu?

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz