Rozdział 88

0 0 0
                                    

 Stoję w cieniu. Wszystko wokół jest ciemne. Jedynym źródłem światła jest mała lampka. Stoi na stole i oświetla mężczyznę. Nie wiem kim on jest. Pomimo tego, że dzięki lampce widzę jego twarz. Przypomina mi kogoś. Nie wiem tylko do końca kogo.

Nie rozumiem gdzie jestem i co tu robię.

Wpatruje się w mężczyznę, który pracuje przy stole. Chyba coś tnie. Ma w ręce jakiś przyrząd. Nie widzę go dokładnie.

Po chwili facet podaje mi to co uciął. Przyglądam się. Jest to ręka. Obcięty kikut. Nie denerwuje się. Biorę i maczam cząstkę obcego ciała w beczce, stojącej obok mnie. Nie wyciągam. Wrzucam do śmierdzącej brei i zostawiam. Po chwili mężczyzna podaje mi nogę. Też obcięto. Ją również wrzucam do beczki. Następnie namaczam kolejne partie ciała.

-Musimy to robić?-pytam.

-Nie- mówi mężczyzna- Jeśli masz ochotę możesz zjeść.

Przewracam oczami. Nic nie mówię. Wyciągam obcięte kawałki i oddaje mu. On wkłada je do metalowego wiadra. Za pomocą zapalniczki podpala garść siana i wrzuca je do wiadra. Po chwili wszystko w naczyniu zajmuje się ogniem. Słyszę i czuje. Mężczyzna nie czeka aż się wszystko spłonie. Bierze kolejne ciało i zaczyna je ćwiartować. Odcięte kawałki wręcza mi. Tym razem zrobił to precyzyjniej. Każdy palec odciął oddzielnie. Rękę podzielił na kilka elementów. Pierwszy kawałek do nadgarstka. Drugi to połowa przegubu. Trzeci do samego łokcia. Czwarty to przedramię. Piąty to sam bark.

Namaczam wszystkie elementy do beczki. Drugą rękę podzielił podobnie. Nogę także obciął bardziej skrupulatnie. Wpierw same palce. Później stopę. Kolejny kawałek został obcięty od kostki do połowy kolana. Druga połowa to kolejny kawał. Później wirtuoz obciął od kolana do połowy uda. Na sam koniec oddzielił resztę uda od korpusu.

Namaczam wszystko. Tym czasem facet przerywa ciachanie i wyciąga zwęglone kości z wiadra i pakuje do worka. Widząc mój wzrok, uśmiecha się do mnie.

-To dla twojego dobra- mówi.


Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz