Siedzę na kanapie. Staram się stłumić hałasy. Im bardziej się staram tym dudnienie w drzwiowe drewno narasta. Ktoś tam stara się zwrócić na siebie uwagę. Czyżby także potrzebował towarzysza? Jeśli nie, to dlaczego tak się dobija? Może próbuje mnie nastraszyć? Tylko, czy ma powód? Zrobiłem mu coś. Trzyma urazę do mnie? Może nie tylko rodziców skrzywdziłem? Dlaczego nie pamiętam co robiłem. Czuje, że od natłoku pytań czaszka z każdą sekundą coraz bardziej się rozsadza. Jeszcze chwila, a eksploduje. Będzie to tragiczny koniec. Najwidoczniej śmierć przyszła wraz z gościem. Może nawet go tu przyprowadziła. Pragnie zrobić teatrzyk z tego, że odchodzę. Chcę się popisać. Szuka widzów. Mimowolnie się uśmiecham. Skoro tego chce, to trzeba się przywitać.
Wstaje i ruszam do drzwi. Z każdym moim krokiem pukanie jest bardziej niecierpliwe. Jakby osoba po drugiej stronie nie mogła się doczekać. Czeka na spotkanie ze mną. Ja również. Czuję dreszcze, gdy już nieomal palcami smagam klamkę. Po chwili mogę już ją pewnie złapać. Palce zamykają ją w szczelnym uścisku. Czuje lekki opór. Najwyraźniej po drugiej stronie także jest trzymana. Naciskam ją delikatnie. Bez pośpiechu. Chcę się delektować tą chwilą, jak i też przygotować na to co zobaczę. Niestety drzwi się nie ruszają. Zaczynam się śmiać. Rechotam z ulgi, zaskoczenia. Z rozpaczy. Wszystko to połączone z lękiem kumuluje się we mnie. Mój śmiech jest uosobieniem wszelakich emocji, które mną targają.
Padam na kolana. Do śmiechu dołączają łzy. Nie wiem, czy szczęścia, czy pokory, a może bezradności? Teraz to nie ma znaczenia. Potrzebuje tego. Zaczynam okładać drzwi pięściami. Najmocniej jak potrafię. Czuje jak drobinki drzewa wbijają mi się w skórę. Nie przejmuję się tym. Teraz muszę się wyżyć. Nic innego się nie liczy. Nawet tak przyziemne sprawy jak ból.
Osoba po drugiej stornie się odsuwa. Przestaje walić w drzwi. Słuchać lekki szmer. Ciągnie za sobą nogę, a może się przewrócił? Ciężko stwierdzić. Chociaż jak na to patrzeć jakoś mi go nie szkoda. Śmieję się jeszcze głośniej. Obojętnie co on robi. Liczy się to, że to ja go przeraziłem, nie on mnie. Zniweczyłem jego plan. Dobrze mi z tym. Tego potrzebowałem. Nic innego mnie tak nie uszczęśliwi. Udało mi się wygrać partię. Nie tylko ze śmiercią. Ani też z upiorem w mojej głowie.
Wygrałem sam ze sobą.

CZYTASZ
Kim jestem?
Mystery / ThrillerOn przesiaduje całymi dniami w domu. Musi zachowywać ciszę. Nie wolno mu wychodzić na zewnątrz. Jego jedynym towarzyszem jest pies, Saba. Z każdym dniem bohater popada w głębszą paranoje. Zaczyna podejrzewać rodziców o różne rzeczy. Jego stan pogars...