Rozdział 85

0 0 0
                                    

 Siedzę na kanapie dość długo. Dokładnie nie wiem ile minęło czasu od kiedy tu usiadłem. Umysł wyłączył się doszczętnie. Oczy wpatrują się w sufit. Czaszka pulsuje niewiarygodnym bólem. Czuje jakby pękała w szwach. Pojawią się kolejne pytania i pęknie wypuszczając wszystko na wierzch. Wszelakie myśli będą ulatywać, a ja jedynie co będę mógł zrobić to wpatrywać się tępym wzrokiem w sufit. Nic innego nie będzie do mnie docierać. Tylko obraz białego tynku. Nie smucę się z tego powodu, wręcz przeciwnie. Pod nosem ukazuje się grymas uśmiechu. Jeśli mam tak skończyć to jestem szczęśliwcem. Nie muszę się martwić. Nie myśleć. Tylko gapić się w sufit, pustym wzrokiem. Po co mam cokolwiek robić, jeśli jest mi dobrze w tej danej chwili? Niczego mi nie potrzeba. Mam wszystko. Święty spokój i ciszę. Chociaż mogę to zakończyć w inny sposób. Lepszy. Piękniejszy.

Otrząsam się z transu. Wstaje i podchodzę do drzwi frontowych. Stojąc przy nich biorę głęboki wdech. Oddaje powietrze wydechem. Wdycham nową porcję i wypuszczam. Łapię za klamkę. Biorę głęboki wdech wraz z naciskiem na klamkę. Drzwi się otwierają. Wychodzę na dwór. Ruszam w stronę lasu. Idę małymi, powolnymi krokami. Nie spieszy mi się zbytnio. Nie zależy mi. I tak umrę. Chce to zrobić na własnych warunkach. Powoli i pięknie za razem. Pora aby jedno z moich marzeń się spełniło. Dochodzę na skraj lasu i odczuwam kończące się opary tlenu. Wbiegam w głąb i dopiero, gdy jestem w środku, otwieram usta. Wraz z jamą ustną rozchylam nozdrza i wdycham z całych sił zapach lasu. Drzewa, owady, dzikie kwiaty, zwierzęta. Czuje wszystko i o dziwo nie odczuwam duszności. Zamykam oczy, aby pozostałe zmysły pracowały na wyższych obrotach. Pragnę, aby do uszu dotarł najcichszy świergot ptaka, brzęczenie owada czy szelest liści. Nosem chcę wyczuć i wyodrębnić każdy zapach osobno. Językiem smakuje powietrza. Delektuje się nim.

Nie przejmuje się, że któreś z rodziców mnie oszukało. Chcę żyć tylko dla tej chwili. Nic innego mnie nie obchodzi.

Padam na kolana i się uśmiecham. Radość rozpiera się na całe me ciało. Oczy także by się cieszyły, gdybym tylko je otworzył.


Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz