Rozdział 64

1 1 0
                                    

  Otwieram oczy. Ciężko oddycham. Znajduje się w ciemnym pomieszczeniu. Nie przeszkadza mi to. Poruszam się po nim jakbym miał mapę w głowie. Tylko, że jest jeden problem. Nie mogę się ruszyć. Jestem czymś spętany. Nie wiem co o tym myśleć. Czuje jak serce mi wali. To jedyna oznaka uczuć. Innych nie mam. Nawet łzy mi nie ciekną.

Odwracam głowę na dziwny dźwięk. Po chwili zapala się światło. Wtedy mogę ujrzeć, gdzie jestem. Nim dobrze się rozejrzę słyszę kroki. Zaraz w świetle ukazuje się mężczyzna. Pochodzi do mnie i kuca. Wpatruje się w moje oczy. Ja w jego nie potrafię ujrzeć czegokolwiek.

-Jak się czujesz?-pyta.

Nic nie mówię. Nie mogę. Poruszam ustami lecz nie wychodzi żadne słowo. Jedynie leki skrzek.

Facet zatyka mi usta dłonią.

-Nie męcz się-mówi-Nie warto.

Po tych słowach wstaje i rusza w przeciwległy kąt piwnicy. To właśnie w niej się znajduje. W obskurnej, zimnej i ciemnej piwnicy. Śmierdzi tutaj niewyobrażalnie.

Mężczyzna wraca z wielkim psiskiem na smyczy. Podchodzi z nim do mnie. Bierzę moją dłoń i przykłada do zwierzęcego pyska.

-Poznajesz?-pyta.

Zostawiam go bez odpowiedzi, choć doskonale wiem kim jest zwierzę.

-Jeśli ci powiem, że przeżyjesz, to mi uwierzysz?-zadaje kolejne pytanie.

Żadnej reakcji z mojej strony. Facet lekko się uśmiecha.

-Mogłabyś przynajmniej pokiwać głową- stwierdza.

Dalej nic. On oblizuje wargi, po czym się pochyla. Przykłada usta do mojego ucha.

-Wszyscy cię szukają-mówi.

Po tych słowach się prostuje z drwiącym uśmieszkiem. Odsuwa ode mnie psa. Odchrząkuje.

-Dać ci żyć?-pyta.

Zaczyna głaskać psa. Robi to wciąż wpatrując się we mnie.

-Nie chciałaś powiedzieć, gdzie jest Filip-tłumaczy-W cale nie musiało się tak kończyć.

Zamyka oczy. Jego głowa rusza się w prawo i lewo. Lekko wdycha.

-Szczerze mówiąc, mam gdzieś co z nim zrobiłaś-kontynuuje- Go również planowałem zabić.

Zaczyna mlaskać. Otwiera oczy. Przeczesuje włosy z czoła.

-Tak sobie myślałem, że skoro pomogłaś się pozbyć jednemu życiu, to drugi będzie dla ciebie pikusiem-mówi.

Przystawia do mnie psa. Na jego twarzy widzę powagę. Wystawia w moją stronę nóż. Dużych rozmiarów.

-Zabij kundla, a przeżyjesz-stwierdza.

Nie reaguje, choć w środku czuje się okropnie. Nie rozumiem co się dzieje. Kim jest człowiek stojący przede mną? O czym on mówi? Dlaczego zwraca się do mnie jak do dziewczyny? Czy coś mu zrobiłem? Zawiniłem czymś?

-Widzę, że się wahasz- zauważa facet- Obiecuje, że ci pomogę.

O czym on mówi? Nie mogę tego zrobić.

-Oj, nie płacz-uspokaja mnie.

Pochyla się nade mną i ociera łzy z mojej twarzy.

-Wiesz co?-mówi- Zrobię to za ciebie.

Za nim zdążę zrozumieć co ma na myśli łapie psa. Zwinnym ruchem przykłada nóż do jego gardła. Jeszcze szybciej podcina gardło.

Ja mogę jedynie patrzeć jak z Saby ulatuje życie. 

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz