Otwieram oczy. Dotykam ręko serca, które wali nie miłosiernie. Jestem tak wstrząśnięty, że mam gdzieś światło, które stara się mnie porazić. Przez głowę przelatuje mi wiele myśli. Atakują mnie pytania. Nie potrafię ich zatrzymać. Przymykam oczy. Uspokajam oddech. Nie wiem co to było, ale na pewno nie rzeczywistość. To nie była prawda. Ja jestem jedynakiem. Nigdy nie miałem siostry. Nie znam też tych ludzi. Kim oni są? Na pewno nie moimi rodzicami. Moi są inni.
Wymiotuje. Ocieram twarz rękawem. Staram się dźwignąć. Chcę wstać bez względu na wszystko. Muszę to zrobić. Zbyt długo byłem w ciemni. Pora coś zrobić. Czas wykonać ruch. Inaczej zwariuje. To jedyne wyjście, by do tego nie doszło. Nie mogę czekać na nie wiadomo. I tak byłem zbyt długo w letargu. Czuje, że to dopiero początek. Muszę się jakoś przygotować.
Wdycham powietrze i wstaje. Nogi się trzęsą. Robię krok w przód. Upadam. Obijam sobie twarz o podłogę. Wzdycham. Chwile leżę nim wstanę po raz kolejny. Tym razem robię trzy kroki nim moja głowa przywita się z podłogą. Przy okazji wymiotuje. Ocieram twarz, nie tylko z wymiocin. Wstaje i ruszam w stronę kuchni. Sapnie przy każdym kroku. Jest ich pięć. Po nich upadam po raz kolejny. Tym razem leże dłuższą chwilę. Robię przy tym wdechy i wydechy. Staram się zamagazynować jak najwięcej tlenu. Potrzebuje go. Koniecznie. Zamykam oczy. Robię głębszy wdech, aby zaraz powoli spuszczać powietrze z organizmu. Przykładam dłonie do włosów. Zaczynam je ciągnąć. Wręcz je wyrywam. Łzy ciekną mi po twarzy. Nie tylko z bólu. Z gardła wydobywa się wrzask. Po dłuższej chwili cichnie. Pozwala mi to się uspokoić. Teraz mogę wstać. Sapiąc dochodzę, na drgających nogach, do kuchni. Dopiero tu przed samym zlewem upadam. W ostatniej chwili zahaczam ręko o kant szafki, dzięki czemu łatwiej mi jest dźwignąć. Nie pamiętam czy zakręciłem wodę, a nawet czy na pewno ją odkręcałem. Jedyne czego jestem pewien to, że teraz woda nie cieknie. Robi dopiero to po moim delikatnym szturchnięciu. Wpierw ochlapuje sobie twarz. Muszę się otrzeźwić. Pora na logiczne myślenie.
Po napojeniu się i orzeźwieniu umysłu, ruszam powolnym krokiem do szafki. Wyciągam z niej suchary. Siadam z nimi z przy stole. Chwilę siedzę zbierając tlen i dopiero zaczynam jeść. Wpierw robię to ostrożnie. Delikatnie robię kolejne kęsy. Nie trwa to jednak długo. Już po zjedzeniu dwóch sucharów, resztę zaczynam jeść co raz bardziej łapczywie. Nie potrafię się powstrzymać.
Zwykłe suche pieczywo nigdy nie było takie dobre.
CZYTASZ
Kim jestem?
Детектив / ТриллерOn przesiaduje całymi dniami w domu. Musi zachowywać ciszę. Nie wolno mu wychodzić na zewnątrz. Jego jedynym towarzyszem jest pies, Saba. Z każdym dniem bohater popada w głębszą paranoje. Zaczyna podejrzewać rodziców o różne rzeczy. Jego stan pogars...