Rozdział 8

3 0 0
                                    


W pokoju popadam w letarg, z którego wyrywają mnie głosy.

Zerkam na zegar. 18:30.

Wstaję i ruszam na dół. Ojciec stoi i rozmawia o czymś z matką. Gdy mnie widzi ucina rozmowę.

-Może coś zjemy?- pyta.

Ja tylko kiwam głową.

Ruszamy do kuchni. Ojciec stawia pudełka pizzy na stole. Siada na krześle wskazując mi drugie.

-Mama nie je?-pytam.

-Jest zmęczona- odpowiada.

Nic więcej nie mówię. Ojciec otwiera pudełko pizzy i odrywa kawałek. Poddaje go mi. Kolejnego bierze dla siebie. Nie smarujemy sosem. Ojciec twierdzi, że to psuje prawdziwy smak pizzy.

-Przepraszam za wczoraj- mówi- Byłem trochę zajęty.

-Nie gniewam się- mówię.

To jedyne słowa jakie wypowiadamy. Resztę posiłku spożywamy w ciszy. Przez cały czas po mojej głowie chodzą pytania. Postanawiam jednak poczekać. Porozmawiam z ojcem po posiłku.

Po zjedzeniu ocieramy ręce w ręcznik papierowy, kupiony przez ojca dzisiaj.

-Możemy porozmawiać?-pytam.

-W gabinecie- odpowiada szybko.

Ruszam za nim. Gdy jesteśmy pod odpowiednimi drzwiami, wyciąga kluczyk z kieszeni marynarki i je otwiera. Wpuszcza mnie pierwszego. Wchodzi po mnie.

Siada na krześle obrotowym za biurkiem. Ja usadawiam się na drewnianym na przeciw niego.

-To co się stało?- pyta.

-Dlaczego nie mogę wychodzić z domu?- pytam.

Ojciec zaciska szczękę. Ociera twarz dłonią.

-Masz jakieś inne pytania?- pyta.

-Mam, ale może byś odpowiedział na te- stwierdzam.

-Spokojnie, odpowiem- mówi- Później.

-Dlaczego nie teraz?

-Wiesz co masz racje- mówi.

Wstaje i podchodzi do mnie. Staje za mną kładąc dłoń na mym ramieniu.

-Chcesz widzieć co się dzieje?- szepcze mi do ucha.

Kiwam tylko głową.

-Dowiesz się w swoim czasie- mówi szeptem.

Czuje ukłucie z boku szyi. Zerkam na niego.

-Co to było?- pytam.

-Twoje odpowiedzi- mówi.

Oczy robią się coraz cięższe. Zamykam je, aby odpoczęły. Biorę oddech. Nie otwieram ich. Osuwam się w ciemność.

Kim jestem?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz