Otwieram oczy. Po chwili je zamykam. Światło jest zbyt mocne. Bolą mnie źrenice. Podnoszę głowę. Opuszczam ją. Jest zbyt ciężka. Nie jestem w stanie jej utrzymać. Czuje jak ból rozdziera moją czaszkę. Co tu się tak właściwie stało? Co to było? Czyżbym został napadnięty? Jak intruz otworzył drzwi. Przecież były zamknięte na klucz. Pytania atakują moją głowę. Nie potrafię na nie odpowiedzieć. Nie potrafię wyłapać odpowiedzi. Do tego te dzwonienie w uszach. Przytykam do nich dłonie. Chcę uciszyć wszelkie dźwięki. Bez skutecznie. Rozwieram lekko oczy. Muszę się przyzwyczaić do świtała i wstać. Nie mogę leżeć na podłodze. Muszę się otrząsnąć. Zrobić jakiś ruch. Intruz wykonał swój. Kolej na mnie. Muszę się dowiedzieć kim on jest i czego chce. Jeśli tego się dowiem, to być może uda mi się z nim porozmawiać. Potrzebuje tego. On najwidoczniej mnie zna. Coś o mnie wie. Ja o nim nic. Kompletna pustka. Nie jestem nawet wstanie przypomnieć sobie twarzy, którą widziałem. Czy tego chciał? Po to się pochylił i spojrzał mi w oczy? Chciał abym wiedział komu podziękować za ten niespodziewany ruch. Powinienem być mu wdzięczny?
Z głośnym stęknięciem podnoszę się mozolnie z podłogi. Od razu upadam. Obraz wiruje wokół mnie. Nogi się uginają. Zamykam na chwilę oczy. Patrzę w ciemność. Muszę się przyzwyczaić. Biorę głęboki wdech. Otwieram oczy. Wstaje. Odwracam się w stronę drzwi. Zauważam, że są zamknięte i coś na nich jest. Powłócząc nogami podchodzę bliżej. Z każdym krokiem staram się skupić wzrok na jednym punkcie. W uszach dalej mi piszczy, lecz gdy dojdę same z siebie się zatykają. Czuje też, że krew ucieka z mojego ciała w najgłębszy kąt. Oczy zaś próbują zarejestrować i zrozumieć na co patrzą. Nogi drżą. Nie są w stanie utrzymać mnie w pionie. Pozwalam im się ugiąć. Padam na kolana. Wciąż wpatruje się w drzwi. Ktoś przykleił do nich pióra zabarwione czerwienią, która skapując pobrudziła podłogę i zostawiła strużki na drzwiach. Nie jest to jeszcze takie przerażające. Napis „Odpowiedzi" stworzony z piór również. Bardziej przeraża mnie ptak bez piór dyndający go góry nogami. Ktoś uwiesił go za nogi na klamce. Jego głowa jest pozbawiona oczu. Zamiast nich zioną puste otwory. Mimowolnie wypuszczam wydzielinę z ust. Po wszystkim ocieram usta rękawem bluzy. Jeszcze chwilę klęczę. Całe ciało mi drży. Nie potrafię tego powstrzymać. W końcu wstaje i chwiejnym krokiem ruszam do kuchni. Drżącymi dłońmi otwieram szafkę. Wyciągam z niej paczkę pigułek. Nie do końca wiem co chcę zrobić. Wiem tylko, że muszę. Nie mam wyjścia. Łzy ciekną mi z oczu. Drżącymi dłońmi wyciskam kilka tabletek. Resztę odrzucam na bok. Upadam na kolana. Wstaje. Ocieram spocone czoło. Biorę leki ze stołu. Łykam każdą pigułkę oddzielnie. Ruszam do zlewu. Upadam jeszcze raz. Wstaje. Przykładam usta do wylotu kranu. Odkręcam wodę. Ręce mi się tak trzęsą, że robię to za mocno. Woda leci strumieniem. Nie nadążam jej połykać. Nie mogąc znaleźć miejsca rozlewa się na boki. Ja zaś czuje, że brakuje mi powietrza. Cały się trzęsę. Czuje, że tonę. Woda dostaje się także do nosa. Staram się odsunąć. Nie jestem w stanie. Ręce na oślep szukają uchwytu kranu. Muszę ją wyłączyć. Czuje, że zaczynam mdleć. Oczy powoli zaczynają się zamykać. Mózg wyłącza wszelakie formy życia. W końcu upadam. Zaczynam kaszleć. Nie mogę tego powstrzymać. Całe ciało współpracuje, aby pozbyć się nadmiaru wody w organizmie. Cały drżę. Próbuje wstać. Muszę zakręcić wodę. Chwytam ręko szafkę. Podnoszę się. Dostaje kolejnego ataku kaszlu. Upadam uderzając czołem w szafkę. Czuje jak ciepła ciecz spływa mi na oczy. Wszystko wokół się rozmywa. Próbuje jeszcze raz wstać. Bezskutecznie. To koniec. Opuszczają mnie siły. Umieram. Nie odczuwam bólu. Chcę tylko spać. Nic więcej. Ostatkiem sił kładę dłoń na szafkę i próbuje wstać. Odrywam się kilka centymetrów, aby zaraz upaść. Słyszę niemy stukot. Chyba coś uderzyło o podłogę. Uśmiecham się. Mroczki atakują mój wzrok. Nie chcę umrzeć na podłodze. Muszę się ruszyć. Zaczynam sunąć plecami po podłodze, odpychając się nogami resztkami sił. Nie wiem tylko po co. Co to da? I tak umrę. Zatrzymuje się. Nogi muszą odpocząć.
Zamykam oczy.
Wyciągam dłonie przed siebie. Czekam na uścisk śmierci.
Uśmiecham się. Teraz mogę umrzeć.
Reszta ciała się ze mną zgadza. Wszystko przestaje działać.
CZYTASZ
Kim jestem?
Misteri / ThrillerOn przesiaduje całymi dniami w domu. Musi zachowywać ciszę. Nie wolno mu wychodzić na zewnątrz. Jego jedynym towarzyszem jest pies, Saba. Z każdym dniem bohater popada w głębszą paranoje. Zaczyna podejrzewać rodziców o różne rzeczy. Jego stan pogars...