-Jak to jak? Ona chodzi na gitarę, co nie?
-No tak-odpowiedział mu Artur.
-To weź ją w to miejsce, gdzie znikasz na kilka godzin z gitarą-mówił Jeremi.
-Jeżeli będzie chciała-odpowiedział cicho.
-Dobra ogarnij się, bo ona zaraz przyjdzie-rozkazał starszy z braci.
Ja szybko weszłam do pokoju, gdzie siedziała reszta ekipy. Trochę byli zdziwieni, ale nawet nie zapukałam.
-Hejka wszystkim-powitałam ich radośnie, choć w mojej głowie roiło się pełno myśli.
-Hej-odpowiedzieli.
Zaczęłam wszystkich przytulać, a do pokoju wszedł obiekt moich myśli. Muszę pogadać z dziewczynami, wyżalić się i poprosić o radę. Przez jakąś godzinę byłam ,,nieobecna". Przyszedł czas na spacer. Uważałam to za dobry pomysł, ale obok mnie szedł Artur, a moje serce biło mocniej. Tylko co w tym było dziwnego? Moje serce takie było, nie z powodu strachu o rozmowę. Ja coś czułam, takiego w środku i nie wiem co to.
-Ostrzegam was że o 16:00 muszę iść, bo dzisiaj jadę na gitarę-powiedziałam.
-I kiedy wracasz?-zapytał Artur.
-J-jutro-jąkałam się patrząc w jego głęboko niebieskie oczy. Zadzwonił mój telefon-Przepraszam.
Odebrałam połączenie od Natalii.
Rozmowa:
-Halo? Natka?
-Hej-odpowiedziała dziewczyna.
-Mogłabyś się spotkać? Wiesz dzisiaj piątek...-mówiła.
-O matko! Zapomniałam!-krzyknęłam, a moi przyjaciele się na mnie spojrzeli-Kochana! Rodzice spełnili moje marzenia!
-Nie mów, że masz gitarę!-podniosła głos.
-I to nie wszystko! Dzisiaj jadę do szkoły muzycznej-ona w tym czasie piszczała, a ja odsunęłam telefon od mojego bolącego ucha.
-Gratuluję słońce!-mówiła już uspokojona Natka.
-Dzięki! Jadę tam na noc o 16:00, a teraz jestem z ekipą na mieście-mówiłam.
-Ok, to my się spotkamy w sobotę. Pa, tylko tam nie podrywaj!-śmiała się, a ja razem z nią.
-Możemy iść-powiedziałam ekipie, która podczas tej rozmowy stała jak wryta w chodnik.
-A ja wiem gdzie!-krzyknął Jeremi.
-Gdzie?-krzyknęliśmy chórem i zaśmialiśmy się.
-Nad jezioro!Domino ty wiesz gdzie to jest-mówił.
-Aaaa no tak. O matko, długo tam nie byłem-podniósł głos Dominik.
-Ja tym bardziej-zaśmiał się Jeremi.
Szliśmy jakieś 10 minut i dotarliśmy na piękną polanę z jeziorem. Usiadłam na trawie i rozejrzałam się wokół mówiąc szeptem ,,wow".
-Podoba się?-wyrwało mnie z zamyśleń pytanie Sylwii.
-Bardzo-odpowiedziałam patrząc na taflę wody.
Znów się rozmarzyłam, a ktoś wziął mnie jak pannę młodą i biegł w stronę wody. Czułam zimne ręce i krople wody z nich spływające. Nim się obejrzałam Artur, który mnie niósł wrzucił moją osobę do jeziora, a ja zaczęłam piszczeć. Umiałam pływać, ale jednak chciałam się zemścić. Zanurzyłam się pod wodą i nie wypływałam dość długo. Kiedy zauważyłam, że Artur ,,biega" po wodzie wypłynęłam tuż przed jego niebieskimi oczami. Oplotłam ręce wokół szyi chłopaka i zapytałam:
-Szukałeś czegoś?-zaśmiałam się.
-Ale mi stracha napędziłaś-zawtórował mi.
-Trzeba było mnie tu nie wrzucać-miałam minę obrażonej.
-Oj, nie obrażaj się-przytulił mnie.
Szczerze mówiąc zapomniałam o tym, że są tu inni. Chciałam aby weszli do wody. Dominik, Jeremi i Bartek od razu ulegli pokusie, a Sylonka trzeba był trochę bardziej przekonać. W końcu się udało. Po 2 godzinach zabawy, pływania wracaliśmy do domu. Tym razem chcieli odwiedzić moją posiadłość.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj wrzucam trochę wcześniej
Komentujcie i gwiazdkujcie, bo mam parę części w zapasie
Kocham was!
CZYTASZ
My hero, my love, my ideal... // A.S.
FanfictionMaja to zwykła dziewczyna. Pewnego dnia przychodzi do swojej szkoły i spotyka tam nowego ucznia. Od tamtego dnia wszystko się rozpoczęło. Nie zawsze było dobrze. Kim jest nowy uczeń? Jakie przygody ją czekają? Dowiecie się czytając ;)