-Oto moje królestwo-powiedziałam wchodząc w próg domu-Mamo, jesteśmy!-krzyknęłam.
-Dobrze! W kuchni macie przekąski-mówiła.
Była 13:00. Moja mama na szczęście jeszcze nas nie widziała, więc mogliśmy chociaż trochę się osuszyć. Jednak nadszedł ten czas i rodzicielka zeszła na dół.
-Jezus,Maria co wam do łbów strzeliło?-złapała się za głowę.
-No, ale to przez Jeremiego tam poszliśmy, a Artur mnie wrzucił do wody-tłumaczyłam się śmiejąc i pokazując na braci.
Wszyscy zaczęli się przedstawiać, a moja mama ich rozpoznawała. Dlaczego? Zobaczyła prezenty od nich. Zaprowadziłam gości do pokoju, żeby się rozgościli, a ja ruszyłam z suchymi ciuchami w kierunku łazienki. Przedstawiłam dziewczynom moją szafę, a one wzięły zestawy, które im się podobały. Chłopcy zrobili nam zdjęcie na instagrama i podpisałam: ,,Moja krew, no raczej ciuchy". Wszyscy wzięli do ręki telefony i komentowali. Postanowiłam zaproponować im sesje. Najlepsze zdjęcie to kiedy ja byłam na ,,barana" u Artura, Sysia u Jeremiego, Olga z Sylwią po bokach z zdziwionym minami, a Domino na jednym kolanie z poważną miną. Śmialiśmy się z tego dobre 20 minut wijąc się na łóżku i podłodze. Ja spadłam z mojego posłania prosto na Artura spoglądając w te oczy, do których mam słabość. Kładąc się obok zaczął mnie łaskotać. Ja żeby już drugi raz dzisiaj się zemścić udawałam obrażoną. Wiem, że mu na mnie zależy. Dlaczego? Cały czas mnie przepraszał, przytulał. Bidulek. Jak już musiałam się z nimi żegnać pocałowałam go w policzek i uśmiechnęłam się szczerze. Widać, że mu ulżyło. Po wyjściu ekipy zaczęłam się pakować, uczesałam się w dwa dobierane i zeszłam na dół aby przygotować sobie jedzenie. Wzięłam swoją gitarę i wyszłam z domu. Szkoła znajduję się w centrum miasta. Dotarłam z mamą na miejsce. Tutaj są zupełnie inni ludzie. Chętni do pomocy, pełni pozytywnej energii i tryskający motywacją. Kierowałam się do mojego pokoju. Siedziały tam 3 dziewczyny.
-Hej-powiedziałam.
-Cześć-odpowiedziały ze szczerymi uśmiechami na twarzy.
-Maja jestem-wyciągnęłam rękę.
-Klaudia-przyjęła dłoń-A to Marcelina i Oliwia-przedstawiła mi swoje towarzyszki, z którymi również się przywitałam-Pokażesz?-zapytała wskazując na futerał z gitarą.
-Jasne-odpowiedziałam i wyjęłam z pokrowca moją czarną gitarę.
-Nowa?-zapytała Oliwia.
-Tak-odpowiedziałam-Znasz się?
-Trochę. Widać, że nie używana-uśmiechnęła się.
-Ile gracie?-zapytałam chowając już instrument.
-Ja 5 lat-odpowiedziała Oliwa-Klaudia 2, a Marcelina rok.
-Masz już doświadczenie-zaśmiałam się-Ja to dopiero zaczynam.
-Jeżeli będziesz chodzić z nami to masz super nauczycielkę. Za godzinę mamy zajęcia, a ty?
-Też-uśmiechnęłam się.
-Czyli będziesz z nami, bo tylko nasza klasa ma o tej porze zajęcia-uśmiechnęła się Marcelina.
Bardzo sympatyczne osoby. Zupełnie inne niż w mojej klasie. Zaczęłam przygotowywać się do zajęć i Oliwia nastroiła mi gitarę. Dziewczyny oprowadziły mnie po szkole. Musiałyśmy ruszać na zajęcia.
-Dzień dobry-powiedziała nauczycielka-Nazywam się Anna Wolarczyk i będę was uczyć do końca lipca, więc mamy dużo czasu aby się poznać. W tym roku doszło do nas 5 osób. Cieszę się, że nasza klasa się powiększa-uśmiechnęła się-Proszę aby ci uczniowie wyszli na środek i się przedstawili.
-Cześć-powiedziałam-Jestem Maja, mieszkam w Poznaniu i kocham dźwięki gitary, grać na fortepianie,śpiewać oraz tańczyć-przedstawiłam się.
-Hej. Jestem Kamil,mam 15 lat, mieszkam w Poznaniu i uwielbiam tańczyć-uśmiechnął się.
-Hej. Mam na imię Ola, mam 15 lat, mieszkałam w Warszawie, ale przeprowadziłam się tutaj i uwielbiam dźwięki gitary.
-Cześć. Nazywam się Miłosz, mam 15 lat, mieszam w Poznaniu i uwielbiam grać na fortepianie.
-Cześć. Mam na imię Michał, Miłosz to mój brat bliźniak, mieszkam w Poznaniu i uwielbiam wszystko co związane z muzyką.
CZYTASZ
My hero, my love, my ideal... // A.S.
FanfictionMaja to zwykła dziewczyna. Pewnego dnia przychodzi do swojej szkoły i spotyka tam nowego ucznia. Od tamtego dnia wszystko się rozpoczęło. Nie zawsze było dobrze. Kim jest nowy uczeń? Jakie przygody ją czekają? Dowiecie się czytając ;)