52

611 34 0
                                    

*Sylwia*

Weszłyśmy do budynku, a potem do windy i ruszyłyśmy w stronę piętra, na którym znajdowała się sala Mai. Nie było jeszcze jej mamy, a my postanowiłyśmy poczekać na lekarza. Przyszedł po około 10 minutach.

-Dzień dobry-wstałyśmy i powitałyśmy lekarza.

-Dzień dobry- powiedział z poważną miną- Maja ma coraz lepsze wyniki- lekko się uśmiechnął.

-Panie doktorze zatrzymanie akcji serca-krzyknęła pielęgniarka wychodząca z sali Mai, a lekarz wbiegł do środka.

Zemdlałam. Po obudzeniu dostałam kubek wody i oparłam głowę o ramię Sysi.

-Już po wszystkim?- zapytałam, a po moich policzkach spływały stróżki łez.

-Możesz do niej wejść-wyznała Sysia ze smutnym uśmiechem.

Nigdy więcej jej o takie rzeczy nie pytam! Dlaczego? Zobaczyłam Maję śmiejącą się i łapiącą się za żebro. Zaplanowały to!

-Ha ha-sarkazm.

-Chodź tu-podeszłam, a ona wytarła mi łzy-Wiem, że się bałaś, ale już po wszystkim.

Rozmawiałam z nią równe 3 godziny. Wychodząc z sali mój uśmiech przemienił się w złość. Na krzesełkach jak nigdy nic siedział sobie Artur. Myślałam, że z siebie wyjdę. Tylko gdzie Sysia? Poszłam do bufetu szpitalnego i tam znalazłam moja zgubę. 

-Złość urodzie szkodzi-usiadłam obok.

-Oj myślałam, że go rozniosę! Przyrzekam!-syknęła.

Kupiłyśmy kawę i ruszyłyśmy ponownie pod salę. Stałyśmy jakieś 5 metrów od chłopaka i rozmawiałyśmy cichym tonem. Co jakiś czas spoglądałam na niego, a on na nas. W końcu wszedł do sali czego żałowałam. Bałam się co powie Majce.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


My hero, my love, my ideal... // A.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz